sobota, 16 grudnia 2023

16 grudnia - 248 rocznica urodzin Jane Austen


 
  W marcu 1826 roku Walter Scott pisał w swoim dzienniku: "Czytałem również, i to po raz trzeci, pięknie napisaną powieść Dumę i uprzedzenie. Ta młoda dama ma niezwykły talent opisywania pospolitych czynności, postaci i uczuć w najcudowniejszy sposób, w jakim dane mi było kiedykolwiek się zetknąć. Rozmaite brewerie to ja opisać potrafię, ale niedostępna mi owa niezwykła umiejętność, która sprawia, że zwykłe, powszednie zdarzenia i postacie budzą ciekawość dzięki prawdziwości opisu i uczuć. Jaka szkoda, że tak utalentowana osoba zmarła tak wcześnie". (...)
 
  Z listów i zachowanych wspomnień rodzinnych wychyla się najpierw twarz młodej dziewczyny, szczęśliwej i pogodnej, obdarzonej inteligencją i poczuciem humoru niewątpliwie ponad stan, ale zdolnej znaleźć wyraz dla swoich kipiących talentów. Ta dziewczyna pisze trzy pierwsze powieści. Potem następuje przerwa i możemy zobaczyć twarz kobiety świadomej tego, co potrafi, artystki, która się spieszy. Trzy następne powieści dźwigają już większy ciężar świadomych artystycznych założeń i przyjętych rygorów. Przez te dwadzieścia kilka twórczych lat prowadził ją rozsądek, dowcip i łącząca jedno z drugim nieprzeparta potrzeba pisania. (...)
 
  Czy była dobrym człowiekiem? Może to niestosowne pytanie, a jednak spróbujmy je postawić. Miała talent i spożytkowała go należycie. Spożytkowała, a nie wykorzystała. Była początkującą pisarką, ale odmówiła podjęcie dworskiego tematu, chociaż mogłoby to jej przynieść poparcie najbardziej wpływowego środowiska, poparcie, a z nim - pieniądze, których bardzo potrzebowała. Odmówiła, ponieważ temat jej nie interesował. Była młodą i bezposażną kobietą, bez widoków na przyszłość, ale odmówiła ręki zamożnemu mężczyźnie, bo go nie kochała. Możemy więc powiedzieć z przekonaniem, że miała zasady. (...)
 
  Opisywała najbardziej słoneczny okres w życiu swoich bohaterek, budzącej się i dojrzewającej miłości. Ale dobrze wiedziała, że potem będzie trudniej. Miała oczy szeroko otwarte i nie pozostawiała czytelnikowi wątpliwości co do tego, jak może być dalej. (...) z wyjątkiem państwa Musgrove i admirała Crofta, nie znajdujemy w jej powieściach szczęśliwych małżeństw. Pod obowiązującą poprawnością formy kryje się czy to wzajemny brak szacunku, jak w małżeństwie państwa Bennet, czy to sztywna formalność Bertramów, fałszywa układność państwa Dashwood. Małżeństwo nie jest udaną instytucją, zdaje się mówić Jane Austen, a jednak małżeństwem kończy każdą opowieść, tyle że małżeństwem, jakie zawiera równą miarę uczucia co rozsądku, ponieważ tylko takie ma szanse na szczęście.
  Sama takiego rozwiązania nie wybrała. Pozostała samotną, czujną obserwatorką, nie zawsze pewną siebie, ale nawet własną niepewność umiała wykorzystać w sztuce.
___________
Jane Austen i jej racjonalne romanse Anna Przedpełska-Trzeciakowska, WAB Warszawa 2014

piątek, 15 grudnia 2023

Podsumowanie (4) - 10 ulubionych powieści

Jednym z głównych założeń mojego bloga jest pisanie o książkach, które mi się podobają, zachwycają, które uważam za bardzo dobre i godne polecenia. Czytam też przeważnie powieści, więc przy pisaniu poniższego wpisu trochę pożałowałam mojego pomysłu sprzed paru dni wybrania dziesięciu ulubionych książek, bo wybór okazał się trudny i wiele pozycji skreśliłam z pierwszej wersji tej listy bardzo niechętnie. Powstał zestaw książek szczególnie mi bliskich, ale zdaję sobie sprawę, że innego dnia zadecydowałabym inaczej. 
Książki zamieszczone są w kolejności alfabetycznej według nazwisk autorów. 
 
1.
Odpływ Lars Saabye Christensen
To zachwycająca powieść o dorastaniu, o pewnych pamiętnych wakacjach na norweskiej wyspie w lipcu 1969 roku, kiedy ludzie pierwszy raz lądowali na Księżycu, opowiedziana z perspektywy dorosłego mężczyzny usiłującego pogodzić się ze stratą.
 
2.
Piranesi Susanna Clarke 
Niewielka książka z gatunku fantastyki. Najbardziej fascynujące jest w niej to, jak dużo przestrzeni i wolności zostawia ona czytelnikowi na snucie własnych skojarzeń i refleksji. Czytanie tej powieści przypomina w pewien sposób leżenie na łące i patrzenie w niebo na płynące chmury.
 
3.
Ze wszystkich znanych mi utworów tego autora, ta powieść zrobiła na mnie największe wrażenie. Opowiada o wyborze radykalnej wolności. W obronie przed wojną i zniewoleniem, jakie ona niesie,  Michaela K. decyduje się na ekstremalny powrót do natury. Jest artystą ucieczek wymykającym się z wszelkich wiezień, kimś kto odmawia istnienia we wspólnocie ludzkiej.
 
4.
Siddhartha Hermann Hesse 
Wielka pochwała indywidualizmu i poszukiwania prawdy. Książka będąca rodzajem ogromnie poruszającej medytacji nad życiem, której poszczególne rozdziały będą oddziaływać na czytelnika z odmienną intensywnością zależnie od jego osobistych doświadczeń. 
 
5.
Układ okresowy Primo Levi
Ten utwór wymyka się klasyfikacji, a jednak ze względu na wybitne walory literackie - najbliższy jest chyba powieści. I to powieści przepełnionej głębokim humanizmem, jakkolwiek by to banalnie zabrzmiało. Pokazuje relacje między nauką a życiem. Przyznano jej także tytuł najlepszej książki naukowej, jaka powstała (proszę sobie obejrzeć listę książek, jakie pokonała w konkursie, w którym zdobyła to miano). 
 
6.
Tylko Beatrycze Teodor Parnicki 
Powieść dziejąca się w średniowieczu (początek XIV wieku) i opowiadająca nie tylko o wydarzeniach historycznych, ale będąca także refleksją nad dochodzeniem do prawdy historycznej. Bardzo gęsta i eksperymentalna proza. Dziwna i piękna w swojej złożoności. Osnuta wokół zakończenia wiersza Lechonia, będącego też mottem książki: Nie ma nieba ni ziemi, otchłani ni piekła, Jest tylko Beatrycze. I właśnie jej nie ma. 
 
7.
Franny i Zooey J. D. Salinger
Niewielka książka opowiadająca o szukaniu poczucia sensu w życiu. Pozbawiona akcji, składająca się z długich rozmów, z których te najważniejsze toczą się między rodzeństwem Franny i Zooeyem. 
 
8. 
Grona gniewu John Steinbeck
Powieść opowiadająca o kryzysie lat trzydziestych ubiegłego wieku, o biedzie, bezsilności, ale też o małych i wielkich gestach ludzkiej solidarności. Określenie wielka amerykańska powieść drogi pasuje tu idealnie. 

9.
Matei Brunul Lucian Dan Teodorovici 
Książka o Rumunii lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Autorowi, dzięki temu, że główny bohater jego powieści jest lalkarzem, udaje się fenomenalnie pokazać, z jednej strony istotę dyktatury, z drugiej, że sztuka jest czymś, co pozwala radzić sobie ze skrajnie trudną rzeczywistością. 
 
10.
Pałac lodowy Tarjei Vesaas  
Mroczna, piękna i smutna historia o stracie i żałobie opowiedziana za pomocą zimowych, poetyckich obrazów.

czwartek, 14 grudnia 2023

Podsumowanie (3) - 10 ulubionych książek literatury faktu

Na liście poniżej znajduje się dziesięć moich ulubionych książek z szeroko rozumianej literatury faktu, o których opinie ukazały się na blogu. Wybór nie był łatwy. Starałam się, aby ten wybrany zestaw był zróżnicowany. Są tu zarówno: zbiór esejów, poradnik, reportaże literackie, książki biograficzne czy wreszcie popularnonaukowe. Wszystkie gorąco polecam. Książki ułożone są alfabetycznie według nazwisk autorów. 
 
1.
Literacki reportaż, w którym kluczową rolę odgrywa pudełko z listami. Napisany jest w sposób bardzo poruszający i wnikliwy. Pokazuje na przykładzie losów jednego chłopca stosunek neutralnej Szwecji do nazizmu i jego ofiar w czasie drugiej wojny światowej.
 
2.
Boginie w każdej kobiecie Jean Sinody Bolen 
Poradnik odwołujący się mitologii greckiej. Mity mają być narzędziem do przyjrzenia się wewnętrznym wzorcom, prowadzić do zrozumienia siebie i zmiany. To, co wyróżnia ten poradnik spośród wielu innych jest jego sugestywność. Bohaterki poradnika, tytułowe boginie, widzi się po jego przeczytaniu wszędzie. Ja zobaczyłam je najwyraźniej w filmach i świetnie się bawiłam pisząc o nich dwa wpisy.
 
3.
Ukryte życie lasu  David Haskell 
Zapiski z obserwacji życia w lesie prowadzone przez jeden rok. Książka będąca nie tylko źródłem przystępnie podanej wiedzy przyrodniczej, ale też próbą holistycznego spojrzenia na naturę, zobaczenia całości we fragmencie, świata w ziarenku piasku
 
4.
Pogrzebać kajdany Adam Hochschild
Nigdy nie należy wątpić w to, że mała grupa przejętych, zaangażowanych w sprawę ludzi może zmienić świat. Tak naprawdę to jedyny sposób - pisze na pierwszych stronach swojego reportażu historycznego Adam Hochschild. Na dowód prawdziwości powyższego twierdzenia przedstawia historię pierwszego masowego ruchu społecznego, który narodził po spotkaniu w londyńskiej drukarni 22 maja 1787 roku, gdzie kilkunastu mężczyzn w czarnych wysokich kapeluszach przysięgło, że zrobią wszystko, co w ich mocy, aby znieść handel niewolnikami. 

5.
Autobiograficzna książka o zetknięciu się ze śmiercią, oddająca z wielką wrażliwością całą gamę towarzyszących temu uczuć. 

6.
Saunders zaprasza czytelników do wspólnego przeczytania i przeanalizowania siedmiu opowiadań z klasyki rosyjskiej. Jest to książka łącząca pasjonujące wykłady i poradnik dla pisarzy, przepełniona wiarą w siłę literatury. 

7.
Pierścienie Saturna  W. G. Sebald 
Podstawę tej książki stanowi odbyta przez autora w 1992 roku podróż po wschodniej Anglii. Wokół niej rozrastają się eseje, opowiadające o kruchości i przemijalności świata. Rzecz zachwycająca swoją erudycją, spokojnym, melancholijnym pięknem. 

8.
Innego końca świata nie będzie Barbara Skarga, Katarzyna Jankowska, Piotr Mucharski 
Wywiad rzeka z Barbarą Skargą o polskiej historii, dwudziestoleciu międzywojennym, wojnie, o kondycji człowieka, człowieczeństwie, o kształtowaniu się wielkich idei filozoficznych. W skrócie: fascynująca rozmowa o życiu i filozofii.
 
9.
Wszystkie książki Snydera są warte uwagi, podobnie jak jego wykłady na YouTube o historii Ukrainy. W tej pozycji autor kładzie nacisk na to, jak istotna dla zrozumienia przebiegu Holokaustu jest relacja między istnieniem państwa a masowym mordem.
 
10.
Porządek dnia Eric Vuillard 
Chociaż książka skupia się na konkretnych wydarzeniach historycznych, dziejących się kilka lat przed wybuchem drugiej wojny światowej to opowiada uniwersalną, niestety powtarzalną, historię o banalności zła. 

środa, 13 grudnia 2023

Podsumowanie (2) - 10 najpopularniejszych wierszy na blogu

Lista najbardziej popularnych wierszy na blogu prezentuje się następująco:
 
1.Pieśń nocy czerwcowej Konstanty Ildefons Gałczyński
Ja jestem noc czerwcowa,
królowa jaśminowa,
zapatrzcie się w moje ręce,
wsłuchajcie się w śpiewny chód.
 
2. Czechy leżą nad morzem Ingeborg Bachmann (tłumaczenie: Andrzej Kopacki)
Jest-li tu dom zielony, to wstąpię jeszcze w dom.
Jest-li tu mocny most, to grunt, by tędy pójść.
Jeśli zachody miłości pisze się na straty, tu skora-m do takich strat.
 
3. Drugi wiersz o myciu okien Reiner Kunze (tłumaczenie: Jakub Ekier)
Z futryn zetrzeć
możliwość kraty
 
4. Rzeczy nieważne Brian Patten (tłumaczenie Piotr Sommer)
Co koty pamiętają z dni?
Pamiętają, jak wraca się z zimna,
i miejsce najcieplejsze, i gdzie dostają jeść.
I gdzie zadano im ból, pamiętają wrogów,
 
5. Niepostrzeżenie jak Żal... Emily Dickinson (tłumaczenie S. Barańczak)
Niepostrzeżenie jak Żal 
Lato się ulotniło
 
6. Zadymka Julian Tuwim 
Senność gęsta jak śnieg i krążąca jak śnieg
Zasypuje śnieżnemi płatkami sennemi
Bezprzyczynny mój dzień, bezsensowny mój wiek
I te ślady bezładnych moich kroków po ziemi.
 
7. Pieśń miłosna Alfreda Prufrocka, T. S. Eliot (tłumaczenie S. Barańczak)
Chodźmy więc, ty i ja, przed siebie,
W ten wieczór rozciągnięty bezwładnie na niebie
jak pacjent rozciągnięty pod eterem na stole;
chodźmy przez te uliczki, na wpół wyludnione,
 
8. Pewnie, że boli Karin Boye (tłumaczenie: Magdalena Wasilewska-Chmura)
Pewnie, że boli, gdy pękają pąki.
Bo czemuż by wiosna się wahała?
Czemuż by nasza tęsknota gorąca
miała pozostać gorzko-zmarzło-biała? 
 
9. Jesień w Kachetii Bułat Okudżawa (tłumaczenie: Ignacy Szenfeld)
Nagle przyszedł wieczór jesienny. I opadł na wzgórze.
Krwawy jastrząb
w liściach krwawych
jakby nurzał się w purpurze
 
10. Znów wędrujemy ciepłym krajem Krzysztof Kamil Baczyński
Znów wędrujemy ciepłym krajem
Malachitową łąką morza
Ptaki powrotne umierają
Wśród pomarańczy na rozdrożach

wtorek, 12 grudnia 2023

Podsumowanie (1) - 10 najbardziej popularnych wpisów na blogu

Chciałabym zrobić małe podsumowanie z okazji zbliżającej się chwili, gdy na blogu ukaże się 400 postów. To świetna okazja do zrobienia kilku zestawień (każda jest dobra ;)) Będzie ich cztery. Pierwsze, dzisiejsze to lista dziesięciu najbardziej popularnych, najchętniej czytanych wpisów zamieszczonych na blogu. Kolejne będzie zestawienie najchętniej czytanych wierszy, następnie: lista bardzo lubianych przeze mnie książek literatury faktu i wreszcie wpis numer czterysta: dziesięć ulubionych powieści. Najpopularniejsze wpisy na blogu to:
 
2. Jajko
3. Teatr Niewidzialnych Dzieci Marcin Szczygielski
4. Labirynt nad morzem Zbigniew Herbert
5. Żmijowisko Wojciech Chmielarz
6. God hates Poland Michał R. Wiśniewski
7. Pierścienie Saturna W. G. Sebald
8. Czerwona trawa Boris Vian
9. Dom dzienny, dom nocny Olga Tokarczuk
10. Pieśń o nocy czerwcowej Konstanty Ildefons Gałczyński
 
Mam do tej listy kilka uwag. Dwie pierwsze pozycje na liście są wpisami zdecydowanie niepoważnymi. Tytuł zwycięskiego wpisu mówi dokładnie o jego treści i opowiada o trzech autorkach, które nie odpowiedziały na podstawowe pytania w swoich utworach. Drugi wpis jest zestawem kilku cytatów, cóż, o jajku. Obecnie nie cieszy się dużą popularnością, ale jakiś czas temu przez kilka lat był ulubionym wpisem wśród czytelników w okresie wielkanocnym. Mam nadzieję, że żaden z czytających nie był nim rozczarowany, choć to wpis mało świąteczny. 
 
Pozycja numer trzy na liście, czyli Teatr Niewidzialnych Dzieci jest książką dla dzieci, która zasługuje w pełni na wszystkie pochwały i nagrody, które zdobyła, a także na to, by czytały ją zarówno dzieci (w wieku powyżej lat dziesięciu) jak i dorośli, bo stanowi znakomite połączenie powieści psychologicznej i historycznej. Mnie szczególnie ujęła swoim nawiązaniem do Lata Muminków Tove Janson. Rzecz jest świetna i należy ją koniecznie przeczytać. Labirynt nad morzem jest moim ulubionym zbiorem esejów Zbigniewa Herberta obok Barbarzyńcy w ogrodzie, więc wysoka pozycja na tej liście cieszy. Dwie następne powieści opowiadają o współczesnej Polsce (powiedzmy, roku 2014). Popularność wpisu o Żmijowisku związana jest pewnie z powstaniem serialu, choć przyznaje, że jest to najmniej lubiany przeze mnie kryminał Wojciecha Chmielarza. Zdecydowanie polecam zamiast tej książki cykl o komisarzu Mortce tego autora. God hates Poland jest ciekawą pozycją z gatunku fantastyki. Ponieważ fantastykę, a zwłaszcza polską, czytam niezbyt często, więc przeoczyłam, że ta powieść musiała być popularna swego czasu. 
 
Przechodząc dalej. Wpis o Pierścieniach Saturna powstał w Roku Conrada i jest bardziej skupiony na Josefie Conradzie niż sama książka, stanowiąca zbiór esejów o podróży Sebalda po wschodniej Anglii. Moim zdaniem, jest to arcydzieło eseistyki. Powieść Borisa Viana pamiętam dość słabo, oprócz ogólnie pozytywnych wrażeń, w przeciwieństwie do książki Olgi Tokarczuk, która wzbudziła we mnie całą gamę uczuć od irytacji, znudzenia, po szczery zachwyt. Wpis o Domu dziennym i domu nocnym zyskał oczywiście popularność z powodu przyznania pisarce Nagrody Nobla. Nieodmiennie moją ulubioną książką Tokarczuk pozostają Księgi Jakubowe. Listę dziesięciu najpopularniejszych wpisów zamyka najchętniej czytany wiersz na blogu. Zestawienie innych poczytnych wierszy w jutrzejszym wpisie. 

Bardzo dziękuję wszystkim czytelniczkom i czytelnikom odwiedzającym bloga. Jestem ogromnie wdzięczna za Waszą tutaj obecność. Dziękuję!
 

niedziela, 3 grudnia 2023

"Kłamstwa nocy" Gesualdo Bufalino

 

Kłamstwa nocy zostały wydane we Włoszech w roku 1988. Gesualdo Bufalino nazwał tę swoją krótką powieść fantazją historyczną lub metafizycznym kryminałem i osadził jej akcję w pierwszej połowie XIX wieku w twierdzy na małej skalistej wysepce położonej tuż przy Sycylii. Kilku więźniów skazanych za próbę zamachu na króla spędza tam swoją ostatnią noc. Rozmawiają o życiu i o decyzji, którą muszą podjąć. O świcie zostaną straceni. Godziny, jakie im pozostały, odmierzane są przez zmiany straży budującej gilotynę. Sytuacja jest jednak niezwykła. Istnieje bowiem szansa ocalenia wszystkich - wystarczy, że jeden z więźniów dopuści się zdrady.
 
Chyba tylko tyle warto wiedzieć o warstwie fabularnej tej książki, która trzyma w napięciu od początku do końca. Jest ona kunsztownie napisana, zarówno pod względem języka - bardzo literackiego, wyrafinowanego i obrazowego, jak i samej finezyjnej szkatułkowej konstrukcji powieści. Każdy z bohaterów dokonuje bowiem swoistej spowiedzi przed śmiercią, opowiadając własną historię. Konflikt, wokół którego zbudowana jest fabuła - czy należy dochować wierności własnym przekonaniom i jaką cenę jest się w stanie za to zapłacić - jest z jednej strony uniwersalny, z drugiej zaś ubrany ostentacyjnie w kostium historyczny, co budzi u współczesnego czytelnika pewien dystans. I jest to dystans zamierzony, bo nie o starcie dziewiętnastowiecznych idei tu chodzi, lecz o postawienie pytań natury egzystencjalnej. Autorowi udaje się zbudować aurę klaustrofobicznej niepewności, która sprawia, że wszystko w tej opowieści zostaje poddane w wątpliwość, zdaje się tracić na znaczeniu. Pewna jest tylko śmierć. Historie więźniów dotykające tematu samotności i relacji z innymi, choć zdają się podążać krętymi drogami, są ostatnią, rozpaczliwą próbą nadania własnemu życiu sensu. Pytanie, czy on w ogóle istnieje, jest stale obecne w tej fascynującej książce. 

czwartek, 23 listopada 2023

"Hamnet" Maggie O'Farrell

 

W latach osiemdziesiątych szesnastego wieku pewnemu małżeństwu mieszkającemu na Henley Street w Stratfordzie urodziła się trójka dzieci: Susanna, a następnie bliźnięta - Hamnet i Judith. Chłopiec, Hamnet, zmarł w tysiąc pięćset dziewięćdziesiątym szóstym roku, w wieku jedenastu lat. Mniej więcej cztery lata później jego ojciec napisał sztukę zatytułowaną "Hamlet". 
 
Powyższa nota historyczna, którą na początku swojej powieści o życiu rodzinnym Williama Shakespeare zamieściła Maggie O'Farrell dobrze oddaje charakter historii opowiedzianej w Hamnecie, to odwrócenie perspektywy, skupienie się na relacjach rodzinnych, małżeństwie, dzieciach, wreszcie przedwczesnej śmierci syna i wpływie tego zdarzenia na poszczególnych członków rodziny. Teatr istnieje na dalszym planie i jest istotny, o tyle, o ile odnosi się do życia. To inne spojrzenie podkreśla jeszcze celowy zabieg, na który zdecydowała się autorka. W całej książce William Shakespeare nie występuje pod swoim imieniem. Jest on zamiast tego nazywany: mężem, ojcem, nauczycielem, bratem itd, bo ważniejsze niż twórczość są jego relacje z innymi. Podstawowe fakty dotyczące prywatnego życia Shakespeare są powszechnie znane. Urodził się w roku 1564 w rodzinie rękawicznika w Stratford, tam też umarł. W 1582 roku jako osiemnastolatek ożenił się z Anne Hathaway, która miała wtedy 26 lat. Na podstawie tych historycznych danych Maggie O'Farrell stworzyła własną interpretację biografii angielskiego dramaturga, wydobywając z cienia żonę Shakespeare'a i czyniąc ją pierwszoplanową postacią swojej powieści. O Anne Hathaway wiadomo tak niewiele, że nawet jej imię jest niepewne i autorka zdecydowała się na wersję Agnes, kierując się tym, że tak została ona nazwana w testamencie swojego ojca. W książce jej perspektywa, choć nie jedyna, jest kluczowa.
 
 Wizja wydarzeń stworzona przez Maggie O'Farrell na kartach Hamneta jest niezwykle pociągająca, taka, w którą chce się uwierzyć. Zbudowana jest na dwóch zbiegających się liniach czasowych. Pierwsza skupia się na jedenastoletnim Hamnecie, druga dotyczy wydarzeń wcześniejszych i opowiada historię małżeństwa Agnes i Williama. Od początku jest to związek dwóch silnych, bardzo różnych od siebie indywidualności, osób stojących może nie na marginesie społeczności, ale na pewno na uboczu z różnych powodów. Nie zdradzając zbyt dużo: on jest bardzo młodym, wykształconym gruntownie człowiekiem bez stałego zajęcia, udzielającym sporadycznie lekcji łaciny, ona ma powszechną opinię dziwnej kobiety zajmującej się ziołolecznictwem. Oboje są w pewien sposób niezwykli, choć nieprzeciętność Williama jest początkowo widziana tylko przez Agnes. Ta niezwykłość skonfrontowana jest z tym, jak postrzega ich dalsze otoczenie oraz bliscy. Sprawia to, że portrety tych dwojga są w powieści wielowymiarowe. Podobnie sprawa ma się z ich małżeństwem. Jest pokazane realistycznie z wszystkimi dotykającymi go kryzysami. Powieść, jako całość, jest bardzo wiarygodnie napisana, zarówno pod względem przedstawienia realiów epoki, pokazania w jakim stopniu  kobiety mogły być w tamtych warunkach historycznych osobami obdarzonymi sprawczością, jak i w kwestii psychologii postaci. Jednak jest na tej wiarygodności pewna lekka rysa. Wprawdzie, cytując słowa napisane przez bohatera tej książki: Więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie /Niż się ich śniło waszym filozofom, ale ukazanie jak bardzo intuicyjnie Agnes odbiera rzeczywistość i innych ludzi momentami przekracza (dla mnie) odrobinę granicę prawdopodobieństwa, mimo że jest to pokazane jako subiektywne przekonanie Agnes czy jej otoczenia. 
 
Chociaż książka skupiona jest na życiu rodzinnym, to przecież nie dało się pominąć wątku teatru. On jest fenomenalnie, od prawie pierwszych stron do finału, wpleciony w powieść, choć początkowo bardzo dyskretnie, na przykład, kiedy William, patrzy przez okno:  
 
Obserwuje drzewa. Ich zbiorowa obecność, gdy tak stoją w szeregach, okalając obrzeża farmy, przywodzi mu na myśl dekoracyjne tło w teatrze, to malowane oszukaństwo, które rozwija się naprędce, by dać widzom znać, że miasto albo ulice z poprzedniej sceny zniknęły, że trafili teraz do boru. 
 
Skoro zaś zostało zasygnalizowane w powieści, że widziany przez okno las przypomina scenę, to musi się na tej scenie coś zacząć, ktoś pojawić. I tak się dzieje. Inny przykład: w środku książki pewna postać wpływa na decyzje innych. Do opisu tego, co robi, słowa związane z teatrem cisną się same na usta: działania zakulisowe, reżyserowanie (tu rzeczywistości). Oczywiście, pojawiają się cytaty z Hamleta, a także echa innych sztuk Shakespeare'a. I jeszcze pierwsze zdanie powieści (choć to subiektywne i niekoniecznie słuszne przekonanie) brzmi jakby mogło być didaskaliami: Chłopiec schodzi po schodach. Ogólnie rzec biorąc, język powieści jest opisowy, budujący poprzez skupienie się na detalach przestrzeń dla rozgrywających się wydarzeń. Jest też chłodny, bardzo zdystansowany, ale ten dystans podkreśla na zasadzie kontrastu obecne w powieści silne emocje. 
 
Hamnet, zgodnie z tytułem, stawia w centrum dziecko. To przede wszystkim historia jego choroby i śmierci, czemu poświęcona jest pierwsza część powieści, druga to studium żałoby. Nie są to nowe tematy w twórczości Maggie O'Farrell. Jest ona autorką autobiograficznego utworu o sytuacjach granicznych zatytułowanego Jestem, jestem, jestem. Siedemnaście przelotnych spotkań ze śmiercią. Jeśli się zna tę znakomitą książkę, to można łatwo dostrzec, jak dużo czerpie autorka z własnych doświadczeń, między innymi: w powieściowych opisach bezradności wobec choroby najbliższej osoby. Bardzo realnie przedstawiona jest w Hamnecie walka o życie dziecka, o jego każdy oddech. Potem brutalność śmierci i powolne godzenie się ze stratą - wszystkie etapy przechodzenia żałoby. Pokazane jest to głównie z perspektywy matki, choć nie tylko. Każdy z członków rodziny przeżywa żałobę po swojemu, indywidualnie i co jest bardzo realistycznie ukazane: każde z nich jest w dużym stopniu osamotnione w swoim bólu.
 
 Interpretacja biografii William Shakespeare'a stworzona przez Maggie O'Farrell na kartach Hamneta jest przejmująca, pociągająca - jak wspomniano wyżej, pragnie się, aby była prawdziwa, więcej, jest na tyle sugestywna, że wzbogaca odbiór Hamleta. Historia duńskiego księcia, który usiłuje pomścić śmierć swojego ojca i odzyskać należny mu tron, nie ma wiele wspólnego, zgoła nic, z historią Hamneta, jedenastolatka, który chodził do szkoły i miał kochającą go rodzinę. A jednak, po przeczytaniu książki Maggie O'Farrell, za każdym razem widząc Hamleta, nie będzie się można od jej wizji uwolnić i zobaczy się obecny w tej sztuce cień chłopca z książką

niedziela, 12 listopada 2023

"Reszta" Wisława Szymborska

Ofelia odśpiewała szalone piosenki
i wybiegła ze sceny zaniepokojona,
czy suknia nie pomięła się, czy na ramiona
spływały włosy tak, jak trzeba.
 
Na domiar prawdziwego, brwi z czarnej rozpaczy
zmywa i - jak rodzona Poloniusza córka -
liście wyjęte z włosów liczy dla pewności.
Ofelio, mnie i tobie niech Dania przebaczy:
zginę w skrzydłach, przeżyję w praktycznych pazurkach. 
Non omnis moriar z miłości. 
______
Wiersze wszystkie Wisława Szymborska 
Wydawnictwo Znak 
Kraków 2023
.

czwartek, 9 listopada 2023

"Fortynbras się upił" Janusz Głowacki

 

Janusz Głowacki w swoim dramacie zatytułowanym Fortynbras się upił, jak wielu innych twórców przed nim i po nim, nawiązuje do Hamleta. Fontybras się upił jest tragifarsą, z jednej strony dająca ciekawe spojrzenie na dzieło Szekspira, z drugiej posługującą się nim, aby przedstawić własną historię. Opowiada ona o mechanizmach władzy i odnosi się do konkretnej rzeczywistości lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Głowacki buduje swoją tragifarsę wyciągając na pierwszy plan postać epizodyczną, Fortynbrasa, i wszystkie związane z nią wydarzenia dziejące się w tle tej najsłynniejszej z szekspirowskich sztuk. Rzecz rozgrywa się na norweskim dworze w tym samym czasie, co wypadki opisane w Hamlecie. Kim jest Fortynbras u Szekspira? Znakomity znawca twórczości angielskiego dramaturga, Jan Kott, pisze tak:
 
"Mówi się o młodym Fortynbrasie wiele razy. Jego ojca zabił w pojedynku ojciec Hamleta. Każdy z młodych ma w tej sztuce zamordowanego ojca: i Hamlet, i Laertes i Ofelia. Widz gubi się w śledzeniu losów tego młodego Fortynbrasa. Z prologu [dokładnie: Akt I, scena 1] dowiadujemy się, że chce ruszyć na Danię, potem biję się z Polakami o jakiś skrawek wybrzeża niewart nawet pięciu dukatów i wreszcie staje w Elsynorze. Do niego należą ostatnie słowa i ostatnie gesty tego krwawego dramatu. Kim jest ten młody królewicz norweski? Co ma sobą reprezentować? Ślepy los, bezsens świata czy zwycięstwo sprawiedliwości? Szekspirolodzy bronili kolejno wszystkich trzech interpretacji. Rozstrzygać musi reżyser. Szekspir nam dał tylko jego imię. Ale to imię jest znaczące, Fortynbras - forte braccio. Fortynbras - mąż silnej ręki. Chłopak młody i krzepki. Przychodzi i mówi: Uprzątnijcie te trupy. Hamlet był dobrym chłopcem, ale umarł. Będę teraz waszym królem. Świetnie się składa, bo przypomniałem sobie, że mam prawa do tej korony."
 

Głowacki w swojej sztuce kładzie nacisk na paralelność losów obu młodych ludzi, mimo odmienności ich charakterów. Tak jak Hamlet udawał szalonego, tak Fortynbras upija się. To jego sposób, aby nie być traktowanym serio i tym samym zapewnić sobie i swoim planom bezpieczeństwo. Jeśli Hamlet mówi u Szekspira, że Dania jest więzieniem (kwestia ta u Głowackiego zyskuje dodatkowe znaczenie) to Norwegia też nim jest dla Fortynbrasa, który powinien zasiadać na tronie, a został pozbawiony takiej możliwości. Władze sprawuje bowiem Sternborg, minister spraw wewnętrznych, wraz ze swoim pomocnikiem. Norwegia utraciła w wyniku wojny (prowadzonej przez ojca Hamleta) ziemie na rzecz Danii i szykuje się do odwetu. To kraj udręczony dyktaturą, kierowany przez ludzi, którzy zrobią wszystko, posuną się do każdej intrygi, inwigilacji, przemocy, aby utrzymać się przy władzy.  
 
 

Fortynbras się upił składa się z dwudziestu scen, często będących odbiciem lub nawiązaniem do poszczególnych części czy kwestii z Hamleta, stanowiących jednocześnie szyderczy czy ironiczny ich komentarz. Całość jest cudownie absurdalna, silnie zaprawiona czarnym humorem i jak przystało na tragifarsę mocno pesymistyczna w swojej wymowie. Przykładowo, Szekspir zostawił domyślności widzów, czy Fortynbras i Hamlet się spotkali, po ucieczce tego ostatniego ze statku w drodze do Anglii. Dla Głowackiego napisanie tej sceny było świetną okazją do skonfrontowanie odmiennych postaw obu młodych ludzi i odniesienia się do współczesnych mu wydarzeń. Jednym z najważniejszych aspektów tej sztuki jest bowiem to, że stanowi ona zapis czasu, w którym powstała. Autor stworzył ją w roku 1983 tuż po swojej emigracji z kraju. Liczne aluzje do ówczesnej sytuacji politycznej, do uzależnienia Polski od ZSRR są nawet po latach jasno czytelne. Jednak mimo odnoszenia się do historycznej rzeczywistości Fortynbras się upił jest bardzo uniwersalnym utworem o niezmiennym szaleństwie władzy. 
 
Trzeba jeszcze koniecznie wspomnieć o świetnych ilustracjach w edycji z 2014 roku (Wydawnictwo BOSZ) wykonanych przez Wojciecha Pawlińskiego, które współgrają z tekstem sztuki tworząc wyjątkową całość.
______
Cytat pochodzi z eseju Hamlet połowy wieku z tomu Szekspir współczesny Jana Kotta. 
 

sobota, 4 listopada 2023

"Znowu listopad..."

 

 "Znowu listopad. (...) 
 Nasiona jaworu uderzają o szybę na wietrze jak... nie, jak nic innego, jak nasiona jaworu uderzające o szybę.
 Ostatnie noce były wietrzne. Liście przyklejają się do wilgotnej ziemi. Te na chodniku są żółte i gniją, las w rozproszeniu. Jeden przywarł tak mocno, że gdy w końcu się odkleja, pozostawiony po nim kształt, cień liścia, przetrwa na chodniku do wiosny.
 W ogrodzie rdzewieją meble. Zapomnieli je schować na zimę.
 Drzewa odsłaniają swoją strukturę.
 Nozdrza wychwytują w powietrzu dymną nutę. Duszę wyszły z ukrycia i grasują. Są jednak róże, jeszcze są róże. W tej wilgoci i chłodzie, na krzewie, który wygląda na uschnięty, rozwinięta róża, jeszcze.
 Spójrz na jej kolor."
 
__________
Jesień Ali Smith WAB 2020 

piątek, 27 października 2023

"Wszystko na darmo" Walter Kempowski

Wszystko na darmo
Waltera Kempowskiego opowiada o końcu pewnego świata. Rzecz dzieje się bowiem w styczniu 1945 roku, w czasie natarcia Armii Czerwonej w Prusach Wschodnich. Powieść przedstawia historię mieszkańców majątku Georgenhof położonego przy drodze wiodącej do Elbląga. Właścicielem posiadłości jest Eberhard von Globing, oficer Wermachtu, który wyjechał do Włoch, aby tam zajmować się zaopatrzeniem niemieckiej armii. W domu pozostała jego żona Katharina i ich dwunastoletni syn Peter. Gospodarstwem zarządza ciotka pochodząca ze Śląska, a pracują w nim robotnicy przymusowi: Polak i Ukrainki. Dwór jest ostoją niemieckości, starego pruskiego porządku, tradycji i gościnności. Bywają tu zaprzyjaźnieni z gospodarzami mieszkańcy pobliskiej miejscowości Mitkau. Na ciepły posiłek i nocleg mogą liczyć przelotni wędrowcy: skrzypaczka grająca koncerty w szpitalach dla żołnierzy, pewien malarz, pierwsi niemieccy uciekinierzy ze Wschodu. Georgenhof wraz z nowym osiedlem zbudowanym w latach trzydziestych, miasteczkiem Mitkau, czy siedzibą robotników przymusowych, stanowi całość, swoisty mikrokosmos, o którym czytelnik wie, że został skazany na zagładę. 
 
Ten świat uchwycony jest w ostatniej chwili i bardzo pieczołowicie odtworzony, tak że można się w nim zanurzyć. W tekst powieści wplecione są cytaty z ówczesnych piosenek, filmów, książek poczynając od Biblii poprzez literaturę niemiecką, zarówno klasykę, jak i pozycje popularne, które się wtedy czytało, kończąc zaś na sloganach propagandowych czy potocznych zwrotach. Ta dokładna rekonstrukcja świata ma na celu pokazanie świadomości Niemców u schyłku Trzeciej Rzeszy i oddanie rzeczywistości chwiejącej się na krawędzi istnienia, tuż przed katastrofą, gdy znajduje się ona w stanie dziwnego zawieszenia. Podobnie można określić kondycję psychiczną bohaterów. Charakteryzuje się ona niedowierzaniem, niedopuszczaniem do siebie myśli o końcu, naiwnością w myśleniu, że wprawdzie Rosjanie dotarli do granic Rzeszy, ale dalej nie pójdą, że armia niemiecka nie ucieka, ale dokonuje strategicznego przegrupowania. Wielka jest też siła bezwładności codziennego życia, które toczy się pozornie normalnie: przytulne wieczory z ogniem na kominku, muzyką i piernikami, które pozostały jeszcze od świąt. Dla czytelnika jest to przytulność podszyta grozą. Co się bowiem robi wobec nadciągającego niebezpieczeństwa, a widać już łuny na horyzoncie i słychać dudnienie frontu? Pakuje rzeczy, oczywiście, ale jest w tym więcej pogrążania się w myśleniu o szczęśliwych chwilach z przeszłości niż praktyczności, a i koniecznie trzeba jeszcze gruntownie wysprzątać dom i wyprać zasłony przed wyruszeniem w drogę.

 Wszystko na darmo jest tak znakomitą książką dzięki temu, w jaki sposób jest napisana. Pozornie narracja jest bardzo neutralna - wydawać by się mogło, że to po prostu seria obrazów z życia pewnej rodziny i społeczności z bardzo dokładnie odtworzonymi ówczesnymi realiami, ale poszczególne sceny, czy precyzyjniej ich zestawienie mówi samo przez się. Dla mnie, z wielkim kunsztem łączy się tu nostalgiczny ton z głęboką ironią. Momentami zaś książka jest wstrząsająca w swoim spokojnym obiektywizmie w przedstawianiu szerokiego spektrum postaw Niemców wobec hitleryzmu. On zaś jest czymś naturalnym, jak powietrze, którym się oddycha. Pokazany jest na poziomie codzienności. Zło jest ludzkie, banalne. Objawia się w rozmowach, drobnych czynach, myślach, w zwyczajnych wyborach. Czasami są to rzeczy absurdalne, przykładowo: zastanawianie się co należy zrobić z portretem Hitlera, kiedy nadciąga Armia Czerwona, ale pokazujące ścisłą kontrolę społeczeństwa przez reżim. Innym razem szokujące, jak na przykład: stosunek do robotników przymusowych (podkreślenie moje): Polak wykonywał swoją pracę i wszyscy byli zadowoleni, czy więźniów: Ci ludzie w pasiakach - pewnie działali na szkodę narodu, Bóg jeden wie, co mają na sumieniu... Codzienność się kończy, gdy bohaterowie w końcu, wraz z innymi uchodźcami, wyruszają na drogę. Narracja staje się jak kamera rejestrująca postępujący rozpad rzeczywistości, wkradający się w nią szybko chaos, wreszcie coraz powszechniejszą śmierć i zagładę pewnego świata, która nieuchronnie nadeszła.  

wtorek, 10 października 2023

"Żyjąca góra" Nan Shepherd


(...) miłość praktykowana z zapałem jest jedną z dróg poznania.

Żyjąca góra Nan Shepherd to zapiski autorki z wędrówek po szkockich górach Cairngorms. Na pierwszy rzut oka książka jest ściśle związana z regionem, o którym opowiada, bowiem składają się na nią opisy warunków przyrodniczych oraz flory i fauny tego niezbyt wysokiego - najwyższy szczyt Ben Macdui liczy 1309 metrów - pasma górskiego położonego w północno-wschodniej Szkocji. Mogłoby się więc wydawać, że to doskonała lektura tylko dla osób wybierających się w Góry Cairngorms, jednak jest w niej coś o wiele więcej. To zapis osobistej relacji człowieka z górą. W liczbie pojedynczej, bo, według autorki, całe pasmo gór, przyroda nieożywiona: skały, woda, wiatr, światło, żyjące tam rośliny, zwierzęta i ludzie stanowią zespoloną ze sobą całość - żyjącą górę
 
Książka powstała w ostatnich latach II wojny światowej i zaraz po jej zakończeniu i, jak pisze Nan Shepherd, stanowiła dla niej w tamtych niespokojnych i niepewnych czasach schronienie. Napisana jest prostym, skupionym na odczuciach i emocjach autorki językiem, bardzo sensualnym, a czasami wręcz poetyckim, na przykład: brzozy opisane są tak: Najpiękniej jednak wyglądają, kiedy są nagie. W niskim słońcu jedwabiste nici ich gałązek wydają się tworem samego światła. Konkretny opis poszczególnych pór roku, warunków pogodowych i miejsc łączy się z zachwytem i poczuciem wyjątkowości chwili, z chęcią jej dokładnego uchwycenia. Przykładowo, w pewnym momencie autorka rozpisując się szczegółowo o charakterystycznych dla Cairngorms gatunkach zwierząt, stwierdza: zresztą o wszystkich tych stworzeniach można poczytać w książkach. Tylko że mnie chodzi o spotkania w naturze, o takie momenty z ich życia, które zbiegły się z moją tam obecnością. Jest w tej książce poznawanie wszystkimi zmysłami, zapis ulotnych wrażeń, wielka uważność, która sprawia, że każdy szczegół ujawnia swoją wyjątkowość. To rodzaj niezwykłej lekcji kontemplacji przyrody, której autorka uczy czytelników na własnym przykładzie.
 
Żyjąca góra, jako książka, ma jeszcze jeden wymiar - metafizyczny. Jak pisze Nan Shepherd we wstępie: Miejsce i umysł mogą się wzajemnie przenikać aż do obopólnej przemiany natur. Nie mogę powiedzieć, czym dokładnie jest to wzajemne przenikanie - mogę tylko spróbować o tym opowiedzieć. I opowiada o swoim osobistym wieloletnim odkrywaniu gór dla nich samych, o procesie poznawania, w którym kluczową rolę odgrywają wspomniane już zmysły. Opisy wrażeń zmysłowych gęsto są rozsiane po całej książce, ale istnieje też osobny rozdział im poświęcony. Każdy ze zmysłów jest drogą, po której można głębiej wniknąć w góry. Wzrok jest dominujący, więc przeważają opisy widoków, światła, barw, ale na przykład, słuchając, można odkryć, że absolutna cisza jest w górach rzadkością, a jak się trafi to słuchanie jej pozwala wyjść poza czas. Jest jak nowy żywioł. Dzięki zmysłom można doświadczyć istnienia bardzo intensywnie i na głębokim poziomie. Prowadzi to do odkrywania samego siebie, poczucia czystego zachwytu i stawania się częścią większej całości, dla Nan Shepherd częścią żyjącej góry.
 

poniedziałek, 2 października 2023

"Pażdziernik" Maria Pawlikowska-Jasnorzewska




Brzozy są jak złote wodotryski.

Zimno jest jak w ostatnim liście.

A słońce jest jak ktoś bliski,

który ziębnie i odchodzi. Lecą liście...

__________

Na zdjęciu są lipy zamiast brzóz.

Wybór wierszy Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Siedmiogród 2018

 

niedziela, 1 października 2023

"Koniec Zgody Narodów: Powieść z roku 179 przed narodzeniem Chrystusa" Teodor Parnicki

 
Koniec "Zgody Narodów"
Teodora Parnickiego jest złożonym, wielowarstwowym utworem, który podejmuje temat zderzania się i przenikania różnych kultur. Akcja powieści rozgrywa się na pokładzie wielkiego królewskiego okrętu Zgoda Narodów pływającego po rzece Oksos (dzisiejsza Amur-daria). Wszystko, co dzieje się w czasie jednego z rejsów służy autorowi do pokazania historii swoistego tygla kulturowego, jakim stała się w drugim wieku przed naszą erą Baktria - rządzone przez grecki ród Eutydemidów najdalej wysunięte na wschód państwo hellenistyczne, w którym mieszały się wpływy greckie, irańskie i indyjskie. Nazwa okrętu Zgoda Narodów przedstawia oficjalną politykę panującej dynastii zakładającą zgodne współżycie ludzi różnych kultur w ramach jednej monarchii. Przełomowy moment w historii Baktrii pokazany jest w powieści na szeroko zarysowanym tle całego ówczesnego świata, od rosnącego w siłę się na zachodzie Imperium Rzymskiego, poprzez inne hellenistyczne państwa w Azji, oraz Indie z toczącym się w nich konfliktem religijnym, aż po leżące na najdalszym wschodzie Chiny. 
 
Fabularnie Koniec "Zgody Narodów" to powieść quasi-szpiegowska, w której dużą rolę odgrywają intrygi polityczne. Główną postacią bowiem jest Heliodor, szef tajnych służb, służący Eutydemidom od wielu lat, który właśnie popadł w niełaskę, kolejny już zresztą raz, z powodu pewnych wypadków w stolicy. Heliodor wie dobrze, że użyteczność takich agentów jak on, polega też, między innymi na tym, że świetnie nadają się na kozłów ofiarnych, gdy tego będzie wymagał interes dynastii. Sytuacja w państwie zaś robi się coraz bardziej napięta. Północne granice stały się słabo bronione przed koczowniczymi plemionami, bo wojska zajęte są przeciągającą się kampanią w Indiach. Greccy mieszkańcy, potomkowie tych, którzy wraz z Aleksandrem Wielkim podbili ten kraj, stanowią mniejszość rozpływającą się wśród swoich irańskich poddanych i co raz bardziej niechętnie patrzą na uszczuplanie swoich praw i stanu posiadania na rzecz przedstawicieli innych grup etnicznych. Ponadto, na pokładzie Zgody Narodów, którą płynie Heliodor z żoną Dioneją, niespodziewanie znaleźli się członkowie rządzącej dynastii i wysłannicy królewscy, oraz młody człowiek o imieniu Leptynes, podejrzany o szpiegostwo. Heliodor zaczyna dochodzenie, które to, co raz wymyka mu się z rąk i jest przejmowane przez inne osoby.
 
Śledztwo w sprawie szpiegostwa rozgałęzia się, wiedzie przez długie dialogi do dysput historycznych, filozoficznych i religijnych (o samym przedstawieniu religii w utworze można by było dużo napisać). Forma śledztwa jest zresztą bardzo poręcznym zabiegiem literackim w książce, w której najważniejszą rolę odgrywa domysł, bo ta powieść stanowi istną sieć przypuszczeń, spekulacji i interpretacji. Na poziomie jednostkowym bowiem, rzeczywistość zostaje przedstawiona w powieści w bardzo subiektywny sposób, tak jak zarysowuje się w świadomości Heliodora. Stanowi ona wynik jego dociekań mających na celu rozszyfrowanie rozgrywających się wokół niego intryg, a także prób przeniknięcia motywów postępowania i tajemnic osób przebywających na statku. Na poziomie przedstawienia historii Królestwa Greko-Baktryjskiego, Teodor Parnicki stara się pokazać, nie tylko to, co się wydarzyło, ale też to, co wydarzyć się mogło. Łatwo można sprawdzić, że Baktria w mniej więcej półwieku od wypadków opisanych w powieści przestała istnieć. Powieść jest szukaniem odpowiedzi, co było przyczyną takiego stanu rzeczy i czy mogły zaistnieć warunki, aby historia potoczyła się inaczej. Czy zgodne współistnienie narodów w ramach wieloetnicznej monarchii mogło być (było) czymś realnie istniejącym? A może nawet zdołałoby stać się początkiem czegoś większego, jak chce jedna z postaci snując wizję utopijnego państwa, choć zdaje sobie sprawę z kruchości istniejącego stanu rzeczy: W sercu Azji posiana została zgoda narodów. Może jednak uschnąć, nim w pełni rozkwitnie i wyda owoc.
 
Kluczowa kwestia, które pojawia się w śledztwie, brzmi: czy podejrzany o szpiegostwo Leptynes jest tym, za kogo się podaje. Jest to pytanie o tożsamość. Świat, który przedstawia Parnicki w swojej powieści jest światem zderzania się i przenikania kultur, miejscem, w którym zachodzi gwałtowna zmiana, a tożsamość staje się czymś płynnym i istnieje całe spektrum postaw ją określających. Są tu postacie, które z racji pochodzenia naturalnie przynależą do dwóch kultur, są mieszańcami. Oprócz nich są jeszcze mieszańcy z ducha, jak określa to jedna z ważniejszych w powieści bohaterek, Dioneja, czystej krwi Greczynka, która jest żywym symbolem, jednym z wielu, zmiany zachodzącej w greckiej kulturze w Baktrii. Wokół niej, gdy była niemowlęciem, wybuchł konflikt etniczny, będący zderzeniem odmiennych dla dwóch kultur wartości, który skończył się skomplikowanym kompromisem i symbolicznym oddaniem dziecka pod opiekę Artemidy, będącej jednocześnie irańską boginią Anahitą. Są wreszcie ci, dla których ich tożsamość jest jasna: są Grekami, ale ich też dręczą wątpliwości w stosunku do swego dziedzictwa, do przeszłych pokoleń: Tacyśmy wciąż jeszcze, jacy oni byli? Jest w nich lęk przed zatratą tożsamości, której przeciwdziałać ma ścisłe przestrzeganie rdzennie greckich zwyczajów. Zresztą w pewnym momencie śledztwo przeradza się w dysputę o istocie greckości i może łatwiej ją zobaczyć z zewnątrz, znajdując się na styku kultur, jednym słowem będąc mieszańcem. Nie sposób też nie docenić roli osób o dwóch tożsamościach etnicznych w wielonarodowym państwie, gdzie krzyżują się odmienne sposoby pojmowania świata i różne wrażliwości. Jak twierdzi jedna z postaci: Tylko nas stać na przenikliwość wzroku, pozwalającą naraz obie strony widzieć monety. Tylko brąz - gdyby mógł czuć i rozumieć - rozumiałby i czuł, czego pragnie, o czym myśli, przez co cierpi i ołów, i miedź. Bycie pomiędzy ma swoją oczywistą cenę: poczucie wyobcowania, nieprzynależenia do końca ani do jednej, ani do drugiej kultury. Pojawia się też kwestia (w jakimś tam stopniu brzmią w niej echa odnosząca się do biografii Teodora Parnickiego) czy człowiek jest w stanie wybrać tożsamość zgodnie z własną wolą.

Włoski historyk i popularyzator tej nauki Alessandro Barbero w jednym z wywiadów powiedział, że gdyby istniała możliwość podróżowania w czasie, to w średniowieczu człowiek współczesny szybko by się odnalazł, ale starożytność byłaby dla niego wyzwaniem, całkowicie obcym lądem. Świetnie widać to w Końcu "Zgody Narodów" w przedstawieniu kultury, zdawałoby się najbliższej współczesnej cywilizacji zachodniej, czyli greckiej, która jawi się jako egzotyczna w traktowaniu relacji między płciami. Starożytna kultura grecka była patriarchalna w stopniu skrajnym. Kobieta stanowiła własność mężczyzny, który decydował dosłownie o jej życiu i śmierci. Znajduje to odbicie w historii Dionei, jednym z ciekawszych wątków powieści, od jej początków jej życia, jako dziecka będącego własnością ojca, po przymusowo zawarte polityczne małżeństwo, w którym to staje się własnością męża. Ta ostatnia relacja, jest opisana z duża wiarygodnością psychologiczną i w taki sposób, że czuje się dyskomfort przy czytaniu ze względu na pokazaną tu skomplikowaną mieszaninę ciepłych uczuć, przymusu i przemocy. Nierównowaga sił istniejąca w tym małżeństwie wywołuje bunt, i być może ten sprzeciw jest możliwy w ogóle do pomyślenia, bo rzecz dzieje się w Baktrii. Zbuntować się przeciwko miejscu przypisanemu przez kulturę jest łatwiej w państwie tyglu kulturowym, otwartym (w pewnym stopniu) na inność. 
 
Koniec "Zgody Narodów" jest niewątpliwie wybitną powieścią historyczną o słabo istniejącym w świadomości ogólnej, z powodu niewielkiej ilości źródeł historycznych, miejscu i czasie, świetnie pokazującą złożoność procesów historycznych i dającą szeroki obraz epoki hellenistycznej w drugim wieku przed naszą erą.W dorobku pisarza powieść ta zajmuje miejsce pośrednie między tradycyjnie napisanymi utworami, takimi jak: Srebrne orły, a twórczością eksperymentalną, jak przykładowo następne chronologicznie Słowo i ciało, więc jest jeszcze stosunkowo przystępnie napisana. Osobiście, bardzo doceniam Koniec "Zgody Narodów", wolę  jednak książki Parnickiego osadzone w średniowieczu, więc wymienione już świetne Srebrne orły, czy Tylko Beatrycze, która moim zdaniem, jest dziwacznym, ale jednak arcydziełem.

piątek, 15 września 2023

"Andromeda" Therese Bohman


Ludzie lubią traktować romantyczną miłość jako punkt kulminacyjny życia. Sam kiedyś tak myślałem. Tak przedstawiały to czytane przeze mnie książki. Ale niewiele z najbardziej pamiętnych momentów mojego życia rozegrało się w jej ramach, niewiele prawdziwych spotkań z drugim człowiekiem. 

Powieść Therese Bohman opowiada o młodej kobiecie, która przychodzi na staż do dużego wydawnictwa w Sztokholmie. Swoją szczerą opinią o mającej być wydanej książce zwraca uwagę dyrektora literackiego, zajmującego się redagowaniem prestiżowej serii książek o nazwie Andromeda i zostaje od razu przy niej zatrudniona. Współpraca między dziewczyną a starszym mężczyzną układa się świetnie, mimo dzielącej ich znacznej różnicy wieku, ponieważ oboje mają zbliżone przekonania i gusty literackie. Powoli ich relacja przeradza się w prywatną.

Andromeda dzieli się na dwie nierówne części. W pierwszej oglądamy wydarzenia z perspektywy kobiety, a w krótkim zakończeniu książki głos oddany jest mężczyźnie. Powieść skupia się na relacji tych dwojga, a jest to bardzo silny, wieloletni związek opierający się na podobieństwie charakterów, a także sytuacji społecznej, w jakiej się znajdują - oboje są osobami, którym udał się awans społeczny. Charakter łączących ich uczuć trudno zdefiniować. Określenia: relacja mistrz uczennica, mentorska, ojcowska nie są dość adekwatne, zaś sformułowanie relacja miłosna nazywa raczej tę stronę ich związku, która budzi napięcie, zazdrość, niepokój. Z braku słów relacja trafia więc do dużego worka zatytułowanego przyjaźń. Społecznie brakuje jej ram, funkcjonuje w pustce (w pewnym momencie okazuje się to bolesne). Jest kruchą bańką, która sama siebie stworzyła, i w której zamknięte osoby czerpią bardzo wiele wzajemnie od siebie.
 
Andromeda dotyka jeszcze kilku innych interesujących tematów: tworzenia literatury, jej wartości weryfikowanej przez czas, otoczenia, w którym powstaje, a więc funkcjonowania rynku wydawniczego, obecnie bardziej niż kiedyś podporządkowanego polityce i finansom. Być może w tych partiach książki trochę brakuje niuansu w krytyce współczesności. Najbardziej jednak poruszającym wątkiem powieści jest kwestia awansu społecznego i ceny, którą się za niego płaci. Poczucie braku pewność, a także obcości w świecie, do którego się dotarło, wynikające ze spojrzenia na ten świat z zewnątrz, z dystansem, a więc również dość krytycznie. Konieczności podjęcia wysiłku, żeby się przystosować, aby wręcz stworzyć siebie na nowo. Wszystko to rodzi uczucie braku przynależności, tego, że coś zostało utracone, poczucie, że opuściło się dom, żeby żyć w bezdomności, że zdobyło się największą wolność, ale też poznało jej drugą stronę samotność.

Fragment obrazu wymienionego w powieści. Zwiastowanie ze świętym Emidiuszem Carlo Crivelli 1486

niedziela, 10 września 2023

"Wrzesień" Beata Obertyńska


Pogoda rozległa, wysoka i wczesny dzień,
Dzień jakiś krągły i szklanny jak bania.
Smugą fioletu, która ze zboczy się słania,
w głębię rozpadlin spływa cień.
Dojrzały dzień jesienny, sadzią pokryty jak śliwa,
Mruży świetliste rzęsy w pajęczej plącząc je tkani...
...A przez powietrze wysokie, skrzypiąca słodko i nudnie, 
Żurawi jesienna strzała puszczona na południe
W dal fioletowo-złotą, zamglona dal odpływa...
 
Pogodny dzień jesienny zamknięty w szklanej bani.  
 
___________
Tarta róża Beata Obertyńska PIW 2017

środa, 6 września 2023

"Podziemie pamięci" Yōko Ogawa

 

Podziemie pamięci
dzieje się na odciętej od świata wyspie. Od czasu do czasu zachodzi wśród jej mieszkańców dziwny fenomen znikania rzeczy. Przedmiot podlegający temu procesowi traci swoje znaczenie zarówno praktyczne, jak i emocjonalne. Następnie wszyscy gromadzą się na rytuale fizycznego zniszczenia danej rzeczy i po kilku dniach nie pamiętają nawet jej nazwy. U niektórych ludzi proces zapominania jednak nie zachodzi. Są w jakiś sposób odporni. Ich wyłapuje specjalna policja. Pisarka, będąca główną bohaterką i narratorką powieści, decyduje się na ukrywanie w swoim domu jednej z takich osób.

Zgodnie z tytułem, głównym tematem książki Yoko Ogawy jest pamięć. Pokazuje ona, jak w bardzo złożony sposób pamięć jest zależna, i to wzajemnie, od języka i percepcji. Fundamentalną zaś rolę w odbiorze świata, a potem w pamiętaniu odgrywają zmysły. Znajduje to odbicie w formie powieści: prostej, ale nasyconej obrazami, często skupiającymi się na jednym przedmiocie. Za pomocą właśnie obrazów w dużej mierze opowiadana jest w książce historia. Budują one również jej klimat emocjonalny. Świetnie oddają uczucie zagrożenia, zagubienia, ukrytego smutku. Pokazują dziwność sytuacji - postępujące ubożenie świata, choć to ostatnie ma czasami spektakularną formę. Są tu bowiem też pełne rozmachu, intensywne obrazy niszczenia rzeczy przez mieszkańców, na przykład: biblioteka płonąca w ciemności na wzgórzu, tysiące płatków kwiatów spływające rzeką. Podobnie obrazowe jest przedstawienie przeżyć wewnętrznych głównej bohaterki. Najlepiej poczucie bezradności, stopniowej utraty samej siebie wyrażają opisy zawarte w tworzonej przez nią powieści. Sensualność książki podkreśla jeszcze to, że drugim ważnym zmysłem obok wzroku jest dotyk. Skupienie się na przedmiotach, dotykanie, operowanie nimi jest czynnością podejmowaną przez postacie w celu obudzenia pamięci. Jej utrata na poziomie świadomym, jak pokazuje autorka, nigdy nie jest całkowita. Pamiętamy jeszcze w inny sposób i ponieważ świadomość, ludzkie ciało, świat zewnętrzny są ze sobą połączone, czasami udaje się przywołać z powrotem to, co wydawało się utracone, zapomniane na zawsze.

Na tylnej okładce Podziemia pamięci znajduje się porównanie tej książki do Roku 1984 Orwella. Nie wydaje się ono zbyt trafne, choć obie pozycje są dystopiami, w których kontrola ludzkich umysłów odgrywa istotną rolę. Powieść Ogawy jest o wiele bardziej kameralna, skupiona na codziennym życiu bohaterów, na ich radzeniu sobie z dziwną rzeczywistością. Zamiast pełnokrwistego opisu działania sytemu opresji, otrzymujemy bardzo nastrojowy i metaforyczny szkic dotyczący funkcjonowania pamięci. Owszem, opisy działań policji wzbudzają emocje, ale jednocześnie wydają się dość pretekstowe i powierzchowne. Celowość działań władzy (właściwie nieokreślonej) też wydaje się mętna. Kusi więc, aby tę książkę potraktować, jako metaforyczne przedstawienie postępującej choroby, zwłaszcza, że przejmująco jest tu pokazany postępujący proces dezintegracji osobowości i poczucie wyobcowania wobec bliskiej osoby na skutek utraty pamięci. Być może jest to lepszy sposób odczytania tej powieści niż potraktowanie jej jako obrazu dystopijnej rzeczywistości, której zasady funkcjonowania są jednak zbyt niejasno przedstawione. Ogólnie rzecz biorąc, wydaje się, że odbiór Podziemia pamięci i jego ocena w dużej mierze zależy od tego, czy książka zdoła wywołać u czytelnika emocje.

wtorek, 15 sierpnia 2023

"Może być bez tytułu" Wisława Szymborska



Doszło do tego, że siedzę pod drzewem,
na brzegu rzeki, 
w słoneczny poranek.
Jest to zdarzenie błahe
i do historii nie wejdzie.
To nie bitwy i pakty,
których motywy się bada, 
ani godne pamięci zabójstwa tyranów.
 
A jednak siedzę nad rzeką, to fakt.
I skoro tutaj jestem,
musiałam skądś przyjść,
a przedtem
w wielu jeszcze miejscach się podziewać,
całkiem tak samo jak zdobywcy krain
nim wstąpili na pokład.
 
Ma bujną przeszłość chwila nawet ulotna,
swój piątek przed sobotą,
swój przed czerwcem maj.
Ma swoje horyzonty równie rzeczywiste
jak w lornetce dowódców.
 


To drzewo to topola zakorzeniona od lat
Rzeka to Raba nie od dziś płynąca.
Ścieżka nie od przedwczoraj
wydeptana w krzakach.
Wiatr, żeby rozwiać chmury, 
musiał je wcześniej tu przywiać.
 
I choć w pobliżu nic się wielkiego nie dzieje,
świat nie jest przez to uboższy w szczegóły, 
gorzej uzasadniony, słabiej określony,
niż kiedy zagarniały go wędrówki ludów. 
 
Nie tylko tajnym spiskom towarzyszy cisza.
Nie tylko koronacjom orszak przyczyn.
Potrafią być okrągłe nie tylko rocznice powstań,
ale obchodzone kamyki na brzegu.
 
Zawiły jest i gęsty haft okoliczności.
Ścieg mrówki w trawie.
Trawa wszyta w ziemię.
Deseń fali, przez którą przewleka się patyk.
 


Tak się złożyło, że jestem i patrzę.
Nade mną biały motyl trzepoczę w powietrzu. 
skrzydełkami, co tylko do niego należą
i przelatuje mi przez ręce cień, 
nie inny, nie czyjkolwiek, tylko jego własny.
 
Na taki widok zawsze opuszcza mnie pewność, 
że to co ważne
ważniejsze jest od nieważnego 


______
Wiersze wszystkie Wisława Szymborska 
Wydawnictwo Znak 
Kraków 2023

niedziela, 13 sierpnia 2023

"Rajtar szwedzkiego króla" Leo Perutz

 

Rajtar szwedzkiego króla
to krótka powieść historyczna z lat trzydziestych ubiegłego wieku, napisana przez austriackiego pisarza Leo Perutza. Akcja jej zaczyna się zimą 1701 roku, niedługo po rozpoczęciu wojny północnej. Jednak wydarzenia historyczne to dalekie tło książki. Pierwszy jej plan stanowią losy pewnego człowieka, który podszył się pod szlachcica, tytułowego rajtara szwedzkiego króla. Był on najpierw parobkiem, a potem złodziejem jarmarcznym. Kiedy grunt zaczął mu się palić pod nogami, postanowił uciekać i w czasie tej ucieczki spotkał dezertera, Christiana von Tornefelda zmierzającego do szwedzkiego wojska. Kiedy już obaj dotarli w pobliże dworu należącego do krewnego Christiana, złodziej na skutek szeregu wydarzeń i zbiegów okoliczności przedsięwziął śmiały plan pozbycia się towarzysza wędrówki, zdobycia pieniędzy i w końcu przejęcia tożsamości Christiana, i ożenienia się z jego narzeczoną.  

 Rajtar szwedzkiego króla jest świetnie napisaną powieścią o budowaniu szczęścia na cudzej krzywdzie i wszystkich tego konsekwencjach. Jest to historia z bardzo wyraźnym morałem, przy czym, główny bohater, złodziej, jest tak skonstruowany, że chce się mu kibicować. Jest zdolny popełnić kradzież, czy morderstwo, ale jednocześnie widać jego inteligencję, pracowitość, ogromne uczucia, którymi darzy bliskich, umiejętność zadbania nie tylko o ich dobrostan, ale także o innych ludzi w otoczeniu. Jasne przesłanie moralne sprawia, że utwór Leo Perutza ma w sobie sporo z baśni. Ten baśniowy charakter książki podkreślają jeszcze liczne elementy fantastyczne, które są zarysowane, poza jednym czy dwoma wyjątkami napisanymi wprost jako nadnaturalne, bardzo pomysłowo. Można więc wziąć je za działającą magię, ale da się je też wytłumaczyć racjonalnie jako zbiegi okoliczności. Często odzwierciedlają one procesy psychiczne bohaterów, ich lęki, przeczucia, tęsknoty. Jest w powieści, na przykład, baśniowa scena sądu, która nawet w ocenie postaci jest nieprawdziwa - wszystko to były tylko marzenia senne. Jednak wyrok, jaki zapada w czasie tego procesu, zostaje wykonany i okazuje się na planie realnym dotkliwą, psychiczną karą - niemożnością ujawnienia przed bliskimi swojej prawdziwej tożsamości. Doskonałe połączenie fragmentów fantastycznych z realistycznymi, podkreślające dodatkowo wiarygodność psychologiczną postaci, plus misternie skonstruowana, wciągająca fabuła sprawiają, że Rajtar szwedzkiego króla jest bardzo satysfakcjonującą i zapadającą w pamięć lekturą.

czwartek, 10 sierpnia 2023

"Hałastra" Monika Helfer

 

 Hałastra jest niewielką, świetnie napisaną książką opowiadającą o rodzinie Moniki Helfer, austriackiej pisarki starszego pokolenia. Spośród wielu rodzinnych historii Hałastrę wyróżnia zwięzłość, anegdotyczność, pozorny dystans, pod którym kryje się czułość. Obrazy bliskich autorki budowane są z drobin - kilku faktów, scen, migawek z życia, niekoniecznie opowiedzianych chronologicznie. Przy czytaniu ma się wrażenie kameralności - rozmowy przy kuchennym stole, przy którym nie tylko się wspomina, ale też dzieli wątpliwościami, własnymi przeżyciami, snuje wyobrażenia o emocjach, czy marzeniach członków rodziny. Głównym źródłem wiedzy są zresztą dla Moniki Helfer rozmowy prowadzone z własną ciotką, początkowo bardzo niechętną grzebaniu w trudnej przeszłości. Opowiadana w książce historia skupia się na Marii, babce pisarki, w momencie przełomowym w jej życiu, kiedy wybuchła I wojna światowa i jej mąż został powołany do wojska. Był on unikającym towarzystwa innych, ponurym człowiekiem, robiącym niejasne interesy, co powodowało, że rodzina funkcjonowała trochę na uboczu swojej społeczności. Składało się też na to kilka innych przyczyn. Nie byli zamożni, mieszkali na odludziu. Maria była bardzo piękną kobietą, stanowiącą przedmiot pożądania okolicznych mężczyzn. Wojna sprawiła, że nie była w stanie utrzymać siebie i czwórki dzieci bez pomocy innych. Szybko się okazało, że wsparcie burmistrza miało, łatwo domyślić się jaką, cenę. Dalszy rozwój wydarzeń też nietrudno przewidzieć - Maria, a także jej dzieci, stały się ofiarami ostracyzmu społecznego.   
 
 Monika Helfer nigdy nie poznała swojej babki, mogła tylko z opowiadań innych odtworzyć jej los, więcej, odważyć się na ich podstawie zgadywać jej pragnienia, marzenia. Matka pisarki też umarła młodo i po jej śmierci dziewczynką zaopiekowała się ciotka. Rodzeństwo matki stało się jej najbliższą rodziną. Do własnych wspomnień o tym, jacy byli jej krewni jako dorośli, autorka dopisała tę wcześniejszą, drugą połowę historii. Hałastra to zobaczenie w swoich wujkach i ciotce młodych ludzi, dostrzeżenie ich codzienności, marzeń, trudności, a przede wszystkim tego, co ich ukształtowało. Opisanie ich z wrażliwością, przychylnością, takich jacy byli, ze wszystkimi wadami i problemami. W końcu zobaczenia ich, jako dzieci, w chwili radykalnej zmiany w życiu z powodu wojny.
 
 Jest coś bardzo pociągającego w sposobie, w jakim pisarka stara się opisać swoich bliskich. Każdego z osobna: nieznaną sobie babcię, krytycznie przyglądającą się światu dziewczynkę, która została jej ciotką, tego krewnego, który zawsze trzymał się z boku, i tego wujka, który był urodzonym liderem, ale przecież wtedy, jako dziecko też łatwo dało się go zastraszyć. Świetnie udaje jej się także zobaczyć swoją rodzinę jako całość, jako tę pogardzaną hałastrę, która trzymała się razem i utrwalić ich wszystkich jak na obrazie. Proza Moniki Helfer wydaje się na pierwszy rzut oka niepozorna, a jednak przejmująco przedstawia losy zwykłych ludzi (tych uważanych za gorszych), jako uniwersalną historię o przemocy i miłości.
 

wtorek, 1 sierpnia 2023

"Dotąd doszliśmy" Ewa Lipska

dotąd doszliśmy. Tu się rozwiązały
koniec z początkiem. Przekłady Homera
na brzegu siedząc przeglądamy teraz.
Nikt nie przypływa po nas. Puste oceany.
Spokój gwałtowny. Może to już sierpień.
Może strach. Rozegrany przez nas umiejętnie.
Jest mi tak jakby już było za późno.
Może to sierpień. Ale drzew tu nie ma
a sierpień zawsze dojrzewa na drzewach.
Nikt nie przypływa. Homerycki żart
i wiatr z kamieni nam wróży jak z kart.
Nikt nie przypływa 

 
 __________
Źródło: Ewa Lipska Wiersze Czytelnik 1967

poniedziałek, 10 lipca 2023

"Matei Brunul" Lucian Dan Teodorovici

 

Każda marionetka ma duszę. Tylko trzeba umieć ją odkryć. Dusza znajduje się wewnątrz prawdopodobnie tak samo jak u ludzi. Z pewnością jednak są tacy, którzy będą chcieli nadać duszy inną nazwę, a zatem nazwijmy ją może środkiem ciężkości. 
 
Matei Brunul ukazał się drukiem w 2011 roku w Rumunii, zaś kilka lat później w Polsce. Powieść poprzedzona jest wstępem przeznaczonym specjalnie dla polskiego czytelnika, gdyż mimo wspólnoty doświadczeń, ustrój komunistyczny w obu tych krajach miał swoją odrębną specyfikę. Dlatego Lucian Dan Teodorovivi uznał za słuszne opisać pokrótce charakterystyczny dla rumuńskiego reżimu wieloetapowy system reedukacji więźniów, którego końcowym efektem miało być przeobrażenie ich w nowe, całkowicie oddane reżimowi jednostki. Wyjaśnia też kim były autentyczne postacie przewijające się w tle na kartach książki. Osoba głównego bohatera Matei Brunona jest fikcyjna, choć jak napisał autor, stanowi w pewnym sensie sumę losów wielu ludzi, którzy musieli zmierzyć się z rumuńskim systemem więziennym w latach pięćdziesiątych. 
 
 Bohater, mający korzenie rumuńsko-włoskie, występuje w książce pod dwoma nazwiskami: Matei Brunul, jak jest w tytule lub Matei Bruno. Akcja powieści zaś dzieje się dwutorowo - zaraz po skończeniu wojny i pod koniec lat pięćdziesiątych. Matei Brunula poznajemy, kiedy na pytanie milicjanta, co robi na moście, odpowiada, że wyprowadza Bazylka na spacer, z tego powodu, że jest niedziela. Brzmi to absurdalnie, bowiem Bazylek jest marionetką. Zanim milicjant zdoła przedsięwziąć jakieś kroki, Matei Brunul ze swoim przyjacielem Bazylkiem uciekają. Rozdział później, kiedy akcja przenosi się wiele lat wstecz, poznajemy Matei Bruna w czasie przesłuchania, w którym śledczy usiłuje zmusić go, aby przyznał, że małe grono studentów uczęszczających na zorganizowane przez niego wykłady z teorii lalkarstwa to była grupa dywersyjna mająca szkodzić ustrojowi. Matei Brunul tego nie pamięta. W ogóle nie jest w stanie przypomnieć sobie ostatnich dwudziestu lat swojego życia. Zachował w pamięci tylko dzieciństwo spędzone w Rumunii, aż do wyjazdu do Włoch w roku 1937, w wieku późno nastoletnim. Wie, że za coś siedział w więzieniu i z tego powodu teraz na wolności zajmuje się nim towarzysz Bojin, który załatwił mu pracę opiekuna lalek w państwowym teatrze w Jassie.
 
 Powieść rumuńskiego pisarza jest ogromnie fascynująca i oryginalna poprzez zderzenie tego, o czym opowiada z tym, w jaki sposób to robi. Wszystko, pomijając kilka niewielkich fragmentów, przedstawione jest z punktu widzenia kogoś bezbronnego, albo z tego powodu, że jest więźniem, albo dlatego, że stracił pamięć, więc brakuje mu utraconego doświadczenia i jego odbiór rzeczywistości jest zaburzony, zbyt ufny. To ostatnie nadaje książce łagodny, trochę melancholijny ton kontrastujący z treścią. Ta zaś jest przerażająca. Opowiada o okrucieństwie i manipulacji, o zaniku więzi międzyludzkich - tu nie ma innych osób, z małymi wyjątkami, niż zastraszonych, poniżonych i zmanipulowanych, i sprawców tejże przemocy i manipulacji. Dzięki pomysłowi, aby przedstawić to za pomocą metafory marionetki, powieść umożliwia zrozumienie działania reżimu komunistycznego na głębszym, bardziej intuicyjnym poziomie. Coś, co czasami trudno jest wyrazić słowami, łatwiej pokazać za pomocą teatru, zwłaszcza lalkowego, gdzie dochodzi jeszcze jeden czynnik w grę - fascynująca ambiwalencja samej lalki, która przypomina człowieka, jednak nim nie jest, a przecież działa, porusza się, a to za sprawą woli aktora. Analogia do ustroju, który usiłuje przekształcić człowieka w posłuszną, jak marionetka pociągana za sznurki, jednostkę nasuwa się sama. Dotyczy to nie tylko Matei, manipulowanego przez towarzysza Bojina, ale też tego ostatniego, który mając jasny osąd rzeczywistości na własny użytek dzieli prawdę na obiektywną i partyjną, i postępuje posłusznie według tej drugiej. 
 
  Istnieje jeszcze jeden aspekt tej książki, który sprawia, że jest ona wybitna. Matei Brunul daje dodatkową, niezwykłą perspektywę, opisując mianowicie działania, z braku lepszego słowa, parateatralne. W książce bowiem jest obraz tylko jednego przedstawienia na deskach teatru. Raczej jesteśmy za kulisami, też niedosłownie rozumianymi - mianowicie śledzimy sposób myślenia człowieka, dla którego teatr lalkowy jest jego zawodem i pasją, i który kategorie teatralne przekłada na rzeczywistość. Wykorzystuje je w różnych celach: buntu (przebłysk wolności dzielony z kimś innym w więzieniu jest jedną z najpiękniejszych scen w książce), czy też chronienia siebie, ratunku przed szaleństwem. Po stracie pamięci jest to ta część świadomości, która potrafi przywrócić jego psychice kruchą równowagę - stąd niezwykła więź między nim a Bazylkiem, między człowiekiem a lalką. Fenomenalnie jest tu pokazane, jak sztuka jest tworzeniem dodatkowej przestrzeni, w której można się schronić, czymś, co pozwala radzić sobie ze skrajnie trudną rzeczywistością.