(...) miłość praktykowana z zapałem jest jedną z dróg poznania.
Żyjąca góra Nan Shepherd to zapiski autorki z wędrówek po szkockich górach Cairngorms. Na pierwszy rzut oka książka jest ściśle związana z regionem, o którym opowiada, bowiem składają się na nią opisy warunków przyrodniczych oraz flory i fauny tego niezbyt wysokiego - najwyższy szczyt Ben Macdui liczy 1309 metrów - pasma górskiego położonego w północno-wschodniej Szkocji. Mogłoby się więc wydawać,
że to doskonała lektura tylko
dla osób wybierających się w Góry Cairngorms, jednak jest w niej coś o wiele więcej. To zapis osobistej relacji człowieka z górą. W liczbie pojedynczej, bo, według autorki, całe pasmo gór, przyroda nieożywiona: skały, woda, wiatr, światło, żyjące tam rośliny, zwierzęta i ludzie stanowią zespoloną ze sobą całość - żyjącą górę.
Książka powstała w ostatnich latach II wojny światowej i zaraz po jej zakończeniu i, jak pisze Nan Shepherd, stanowiła dla niej w tamtych niespokojnych i niepewnych czasach schronienie. Napisana jest
prostym, skupionym na odczuciach i emocjach autorki językiem, bardzo sensualnym, a czasami wręcz poetyckim, na przykład: brzozy opisane są tak: Najpiękniej jednak wyglądają, kiedy są nagie. W niskim słońcu jedwabiste nici ich gałązek wydają się tworem samego światła. Konkretny opis poszczególnych pór roku, warunków pogodowych i miejsc łączy się z zachwytem i poczuciem wyjątkowości chwili, z chęcią jej dokładnego uchwycenia. Przykładowo, w pewnym momencie autorka rozpisując się szczegółowo o charakterystycznych dla Cairngorms gatunkach zwierząt, stwierdza: zresztą o wszystkich tych stworzeniach można poczytać w
książkach. Tylko że mnie chodzi o spotkania w naturze, o takie momenty z
ich życia, które zbiegły się z moją tam obecnością. Jest w tej książce poznawanie wszystkimi zmysłami, zapis ulotnych wrażeń, wielka uważność, która sprawia, że każdy szczegół ujawnia swoją wyjątkowość. To rodzaj niezwykłej lekcji kontemplacji przyrody, której autorka uczy czytelników na własnym przykładzie.
Żyjąca góra, jako książka, ma jeszcze jeden wymiar - metafizyczny. Jak pisze Nan Shepherd we wstępie: Miejsce i umysł mogą się wzajemnie przenikać aż do obopólnej przemiany natur. Nie mogę powiedzieć, czym dokładnie jest to wzajemne przenikanie - mogę tylko spróbować o tym opowiedzieć. I opowiada o swoim osobistym wieloletnim odkrywaniu gór dla nich samych, o procesie poznawania, w którym kluczową rolę odgrywają wspomniane już zmysły. Opisy wrażeń zmysłowych gęsto są rozsiane po całej książce, ale istnieje też osobny rozdział im poświęcony. Każdy ze zmysłów jest drogą, po której można głębiej wniknąć w góry. Wzrok jest dominujący, więc przeważają opisy widoków, światła, barw, ale na przykład, słuchając, można odkryć, że absolutna cisza jest w górach rzadkością, a jak się trafi to
słuchanie jej pozwala wyjść poza czas. Jest jak nowy żywioł. Dzięki zmysłom można doświadczyć istnienia bardzo intensywnie i na głębokim poziomie. Prowadzi to do odkrywania samego siebie, poczucia czystego zachwytu i stawania się częścią większej całości, dla Nan Shepherd częścią żyjącej góry.
Góry są fascynujące i inspirujące, jestem bardzo ciekawa tej książki ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie rozczarujesz, jak kiedyś po nią sięgniesz :)
UsuńZawsze jestem pod wrażeniem, że wyszukujesz takie literackie perełki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Piszę na blogu tylko o książkach, które mi się podobają.
UsuńGalene
No powiem Ci, że bardzo mnie zachęciłaś do lektury!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że zachęciłam :) To krótka książka, taka do przeczytania w jedno popołudnie.
UsuńGalene
Ciekawa recenzja książki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
https://spacerem-przez-zycie.blogspot.com
Dziękuję :) Również serdecznie pozdrawiam!
UsuńGalene
Pierwsze słyszę o tym tytule.
OdpowiedzUsuńTrafiłam na nią, bo specjalnie szukałam książek o górach. :)
Usuń