piątek, 30 września 2022

"Planeta Piołun" Oksana Zabużko

 
 Planeta Piołun Oksany Zabużko to zbiór tekstów pisanych na przestrzeni kilku lat, które tworzą prozę zaangażowaną na pograniczu eseju i publicystyki, chcąca by głos Ukrainy był usłyszany, a jej doświadczenia historyczne i kultura szerzej znane. Całość napisana jest stylem barwnym, meandrującym, gawędziarskim wręcz, często sięgającym po anegdotę. Jest w tym pisarstwie energia połączona z bardzo uważnym przyglądaniem się rzeczywistości, a także z erudycją, czy namysłem filozoficznym nad, na przykład: antropocentryzmem czy kolonializmem. Zwłaszcza ten ostatni świetnie się nadaje, aby opisać stosunki ukraińsko-rosyjskie. Książka na pewno stanowi dobre wprowadzenie do poznawania kultury ukraińskiej, ale jest to też ciekawe spojrzenie zarówno na Europę Wschodnią, jak i na Zachód. Ponieważ Planeta Piołun to zbiór różnych tekstów, chciałabym wyróżnić kilka, które spodobały mi się najbardziej. Dwa z nich dotyczą Czarnobyla, jeden opowiada o Brodskim i jego pewnym wierszu, a ostatni, z tych przeze mnie wyróżnionych, przedstawia portret ukraińskiej malarki Kateryny Biłokur.

 Tytułowy dla całej książki znakomity esej Planeta Piołun opowiada o doświadczeniu, jakim była awaria w Czarnobylu, przeżyta jako zdarzenie na miarę apokaliptyczną. Szkic zaczyna się od opisu momentu, kiedy nagle na kijowski plac Zwycięstwa 26 kwietnia 1986 roku spadł śnieg. Piękno łączy się tu ze zgrozą. Przejmująco opisany jest ogromny lęk, który prowadził do przełomu, do pozbywania się radzieckiego strachu przed władzą pod presją znacznie silniejszych uczuć, wreszcie do poczucia wyzwolenia. Oksana Zabużko pisze wprost: Jakie to było niesamowite wrażenie, ten pierwszy, gorzki, radioaktywny haust wolności. Aby opisać tę katastrofę i wszystko, co się wokół niej działo pisarka w sposób bardzo interesujący odwołuje się twórczości filmowej Larsa von Tiera, zwłaszcza jego Melancholii, a także do filmów Tarkowskiego i Dowżenki, jednego z pionierów kina ukraińskiego.  
 
 Tryptyk białoruski wokół przekładu "Czarnobylskiej modlitwy" Swietłany Aleksijewicz. Tekst ten nie tylko opowiada o wyjątkowości pisarstwa białoruskiej noblistki, ale jest tez rzutem oka na  podobieństwa i różnice między losami białoruskimi i ukraińskimi. Ładnie jest tu napisane o długu wobec Białorusi, białoruskiej kultury. Zauważając, że nikt tak jak Aleksijewicz nie opisał doświadczenia Czarnobyla i tego, co do niego doprowadziło (czyli radzieckiego świata zaprogramowanego na katastrofę, jako bezpośredni skutek planowanego prania mózgu), Zabużko pisze sporo o postrzeganiu Białorusi. Także przez pryzmat rosyjskiej propagandy - o tym jaka ma być Białoruś, według Kremla: Idealna Rosja trzeciego sortu (drugim mieliśmy stać się my!). Ten dopisek w nawiasie jest znaczący. W Ukrainie patrzono po upadku Związku Radzieckiego na Białoruś jako na ostrzeżenie. Tekst jest świetnym dopełnieniem wcześniejszej Planety Piołun.

Pożegnanie z imperium. Szkic do pewnego portretu to esej o Josifie Brodskim, który pokazuje poetę w sposób zniuansowany i jest jednocześnie wprowadzeniem do przedstawienia zjawiska kolonializmu, a zwłaszcza specyfiki kolonializmu rosyjskiego. Esej zaczyna się anegdotami z paneli i spotkań, w jakich uczestniczyła Oksana Zabużko na początku lat dziewięćdziesiątych w USA, a poświęconych sytuacji w Europie Wschodniej. Już z tych historyjek, ciut plotkarskich w tonie, wyłania się przykry obraz. Przedstawiają one jak trudno przebić się z własnym doświadczeniem historycznym, głosem własnej kultury, gdy pochodzi się z kraju peryferyjnego, czy mówiąc wprost skolonizowanego. Rosja, jako imperium, jej punkt widzenia, jest/była stawiana w centrum. Te opisy zachodnich konferencji, gdzie na dyskusje o Europie Wschodniej zapraszało się samym Rosjan, albo organizatorzy mniej lub bardziej formalnie prosili, aby nie mówić o bolesnych miejscach w historii Rosji tylko o pięknie literatury rosyjskiej. Echa takiego podejścia pojawiły się nawet w polskiej prasie po wybuchu wojny w tym roku (między innymi: publiczne rozważania, czy można czytać Dostojewskiego, gdy Putin bombarduje Kijów). 
  Trzeba powiedzieć wprost, że w przeważającej mierze rosyjska kultura jest kulturą imperialną, charakteryzującą się brakiem uznania podmiotowości innych. Więcej, imperialne podejście cechuje nie tylko oficjalną propagandę, ale nie była od niej wolna także kultura dysydencka, czy również, krytycznie nastawieni do swojego kraju rosyjscy intelektualiści. W takim kontekście Zabużko przytacza nazwiska rosyjskich twórców i ich podejście do ukraińskości, szerzej zaś opowiada o Brodskim, a potem o historii jego pewnego wiersza z 1992, zatytułowanego Na niepodległość Ukrainy. Po polsku można przeczytać cały utwór (tu link) w tłumaczeniu Leszka Szarugi. Jest to przekład, przynajmniej niektórych wersów, mniej dosadny, niż inne tłumaczenia, które można łatwo znaleźć. Najlepiej przeczytać samemu i się przekonać, na ile przemawiają do nas argumenty typu: ludzie popełniają błędy, konwencja utworu zakłada ostrość wypowiedzi, to tylko jeden wiersz i to w dodatku niedrukowany w żadnej antologii tylko wygłoszony publicznie raz w 1992 roku. Wracając do eseju Zabużko. Zaznaczając, że jest to wiersz pełen stereotypów i napisany w stylu agitatorskim przytacza ona niewielkie fragmenty utworu, te mniej kontrowersyjne, jak się zdaje, i służące najlepiej, temu, co chce przekazać w swoim tekście. Skupia się na zrozumieniu sytuacji psychologicznej Brodskiego, a przede wszystkim na analizie szerszego zjawiska - relacji między kolonizatorem a kolonizowanym. Pada tu kluczowe stwierdzenie, że jednym z najważniejszych sensów naszej epoki jest fakt, że po raz pierwszy od wieków, samodzielnie i subiektywnie, w pierwszej osobie zabrzmiał głos Innego. Głos Trzeciego Świata. Głos drugiej płci. Głos kolonizowanego.
 
Kateryna. Filozofia milczącego buntu albo konspekt biografii nienapisanej to interesujący szkic biograficzny o Katarynie Biłokur, znakomitej malarce ukraińskiej. Kateryna Biłokur, urodzona w 1900 a zmarła w 1960, całe swoje życie spędziła na ukraińskiej wsi, nie miała żadnego wykształcenia, mimo tego zdołała stworzyć szereg wspaniałych obrazów, głównie martwych natur z motywami kwiatowymi. Jak podkreśla Oksana Zabużko, jeśli udawało jej się malować to wbrew systemowi, który usiłował ją wtłoczyć w propagandową rolę twórczyni ludowej. Jej malarstwo miała służyć jako reklama radzieckiej wsi w warunkach kołchozowych. Nic to, że Kateryna Biłokur nigdy nie była kołchoźnicą. Gdyby nią została na pewno, jak pisze Zabużko, nie udało by jej się tworzyć, bo gorsze warunki niż w kołchozach panowały tylko w gułagach. Esej przejmująco opisuje los tej wybitnej uzdolnionej artystki w sowieckich realiach. Jeden z jej obrazów jest poniżej, łatwo też w sieci obejrzeć inne. 
 


poniedziałek, 19 września 2022

"Kwiaty dla Algernona" Daniel Keyes

 

 Kwiaty dla Algernona zostały opublikowane jako opowiadanie w roku 1959, a potem przerobione na powieść i wydane ponownie w 1966. Dzisiaj utwór ten zaliczany jest do klasyki science fiction. Powieść ma formę dziennika pisanego przez niepełnosprawnego intelektualnie mężczyznę nazywającego się Charles Gordon. Zostaje on poddany ryzykownemu eksperymentowi medycznemu, którego celem jest podniesienie poziomu inteligencji. 

 Historia opowiedziana w książce charakteryzuje się prostotą i bezpośredniością. Pokazuje po prostu konsekwencje niezwykłej terapii. Z zapisu na zapis w pamiętniku Charlesa zaczyna być widoczny wzrost jego inteligencji, a wraz z nim rodzi się lepsze zrozumienie przez niego swojej sytuacji, zarówno teraz, jak i przeszłości. Ta ostatnia jest bardzo trudna do przezwyciężenia. Wysoka inteligencja słabo pomaga w radzeniu sobie z bolesnymi emocjami. Fragmenty powieści poświęcone temu, jak był traktowany w dzieciństwie przez swoją rodzinę, zwłaszcza matkę, są najbardziej poruszające. Konfrontacja z bliskimi po latach niewidzenia, próby budowania więzi z innymi pokazują rozmiar dojmującej samotności Charlesa. Świetnie pokazane jest tu także podejście społeczeństwa do wszelkiej inności, a zwłaszcza do osób z niepełnosprawnością intelektualną, na przykład, kiedy Charles Gordon uświadamia sobie, że ci, których uważał za swoich przyjaciół, koledzy z piekarni, wyśmiewali się z niego, a teraz nie akceptują zmiany jaka w nim zaszła. Powoduje to utratę jedynego miejsca na ziemi, które uważał za swoje.

 W sposobie prowadzenia narracji, w opisie pewnych szczegółów, czuć, że powieść została napisana kilkadziesiąt lat temu. Za to coś, co świetnie pasuje do współczesności, zasygnalizowane jest już tytule. Algernon jest myszą, na której przeprowadzono taki sam eksperyment, co na Gordonie. Podejście Charlesa do Algernona, to, że w zwierzęciu laboratoryjnym widzi towarzysza, wobec którego odczuwa współczucie i wdzięczność, bliższe jest dzisiejszemu nastawieniu - widzeniu w zwierzętach czujących istot.  

  Ważne rzeczy są w Kwiatach Algernona powiedziane wprost, co tylko podkreśla siłę humanistycznego przekazu tej powieści, mówiącego, że niezależnie od poziomu inteligencji, ludzie potrzebują poczucia więzi z innymi, chcą być akceptowani, kochani, szanowani. Książka ma na celu uwrażliwić czytelnika, pozwalając mu zobaczyć świat z perspektywy innego. Jest apelem, głoszącym, że bez względu na to kim są, ludzie zawsze powinni być traktowani dobrze, podmiotowo, po ludzku po prostu.

piątek, 2 września 2022

"W środku jesteśmy baśnią. Mowy i rozmowy" Wiesław Myśliwski


 Piszę, bo nie wiem. Literatura nie jest więc dla mnie ilustracją tego, co wiem, jest ledwo tlącą się o wieczorze naftową lampą w dawnej chłopskiej izbie, prowadzącą mnie po mrokach mojej niewiedzy, mojego nieodczuwania, i nieprzeczuwania. Każde słowo jest wydarciem z siebie cząstki tajemnicy, każde zdanie poszerzeniem granic swojej wyobraźni, swojej wrażliwości. Toteż moje książki wiedzą więcej o mnie niż ja sam i wiedzą prawdziwiej.

 W środku jesteśmy baśnią to książka, która ukazała się z okazji 90-tych urodzin Wiesława Myśliwskiego. Składa się ona z dwóch części. Krótszej, zatytułowanej Mowy, zawierającej teksty publicznych wystąpień pisarza. Najważniejszym z nich, do którego autor wielokrotnie się odwołuje, jest tutaj esej Kres kultury chłopskiej. Są tu także wspomnienia czy szkice o innych artystach. Druga część książki, o wiele obszerniejsza, o tytule Rozmowy to wywiady udzielone przez Wiesława Myśliwskiego na przestrzeni lat. Najstarszy pochodzi z roku 1986, najnowszy z 2020, zazwyczaj związane są one z premierą kolejnej powieści autora. Ponieważ pisarz stanowczo odżegnuje się od udzielenia kiedykolwiek wywiadu-rzeki, można potraktować tę pozycję jako jego ekwiwalent. 

Z przewijających się w tej książce tematów, obok wątków autobiograficznych, trzy są najbardziej fascynujące: kultura chłopska, spojrzenie na literaturę i proces twórczy, i wreszcie kwestie najistotniejsze: pytania o sens istnienia. 

  Kultura chłopska jest kulturą umarłą. I jak zaznacza Myśliwski: To, że musiała umrzeć jest normalnym wyrokiem dziejów. Postuluje on krytyczne przyjrzenie się jej dziedzictwu i stosunkowi do tej kultury. Brak jej zrozumienia objawiał się w przeszłości, z jednej strony chłopomaństwem czy bardzo charakterystycznym dla PRL-u sprowadzaniem całego jej bogactwa do folkloru, z drugiej zaś niedocenianiem czy lekceważeniem - przypisywaniem sobie przez inteligencję polską wyłączności na tworzenie narodowej kultury, czego konsekwencją stało się zubożenie czy wręcz zafałszowanie perspektywy w widzeniu roli innych. 

 Myśliwski podkreśla niezmiennie, że kultura chłopska jest wielką inspiracją dla jego twórczości, i to na wielu poziomach, zwłaszcza zaś języka, przy czym nie interesuje go żadna gwara a duch chłopskiej  mowy, jej wewnętrzna wolność, charakterystyczna dla języka mówionego. Z tym ponadto wiąże się to, o czym opowiada wielokrotnie, bardzo oryginalna metoda, jaką stosuje przy tworzeniu swoich powieści.To oczywiste, że język jest podstawowym narzędziem dla pisarza. W przypadku jednak Myśliwskiego ma on jeszcze bardziej wyjątkowe i ogromne znaczenie:

 Jeśli mam przeczucie struktury językowej, która wydaje się nośna i pojemna, to język powoła wszystko: bohatera, który z kolei powoła swój los, powołując zaś własny los stworzy inne postacie i świat (...). 

To przeczucie struktury językowej pojawia się wraz z pierwszym zdaniem, stąd też jego wielka waga: 

bo w pierwszym zdaniu jest w gruncie rzeczy cała książka. Jest już potencjał całej książki. Nie chcę powiedzieć, że plan. Ja bym w ogóle nie napisał książki, gdybym miał plan. Nigdy nie robię żadnego planu. Nigdy nie notuje, co będzie najpierw, potem i tak dalej. I co będzie na końcu. W ogóle nie wiem, o czym piszę, i pierwsze zdanie to jest takie zaczepienie kotwicą świata. Co będzie dalej nie wiem, ale od tego zaczepienia kotwicy wszystko się zaczyna.

 To pisanie bez planu też jest bardzo charakterystyczne dla tego autora, bo proces tworzenia traktuje jako proces poznawczy - nie byłoby po co pisać, gdyby pisanie nie poszerzało granic moich własnych uczuć i myśli. 

 Myśliwski twierdzi też, że poczucie dotkliwości istnienia jest konieczne, aby tworzyć. Zdania mówiące o konieczności akceptacji tragiczności życia, o ważnym dla autora rozróżnieniu między życiem a losem, wielokrotnie wracają, bo te kwestie są bardzo ważne dla pisarza. Trzeba bowiem zaznaczyć, że cechą tej książki, którą można uznać za wadę, acz niekoniecznie, jest pewna powtarzalność myśli, stwierdzeń czy wątków autobiograficznych, wynikająca po prostu z jej charakteru. Rozmówcy Myśliwskiego bywają rozmaici, na różne sprawy kładą nacisk, czasami czuć, że rozmowa dla obu stron jest męcząca. Pytania z wywiadów, które dzieli kilka lat, siłą rzeczy się powtarzają. Podobnie odpowiedzi. Z tego względu, by być może uniknąć znużenia, lepiej dawkować sobie tę lekturę, nie mniej jednak warto po nią sięgnąć.  

czwartek, 1 września 2022

Wiersz na wrzesień


mówiąc milczę

 

mycie szklanek, patrzenie pod światło

 

wrześniowe niebo i te chmury przejrzyste

 

____

Źródło:  Zbierane, gubione Krystyna Miłobędzka
Biuro Literackie Wrocław 2010