Piszę, bo nie wiem. Literatura nie jest więc dla mnie ilustracją tego, co wiem, jest ledwo tlącą się o wieczorze naftową lampą w dawnej chłopskiej izbie, prowadzącą mnie po mrokach mojej niewiedzy, mojego nieodczuwania, i nieprzeczuwania. Każde słowo jest wydarciem z siebie cząstki tajemnicy, każde zdanie poszerzeniem granic swojej wyobraźni, swojej wrażliwości. Toteż moje książki wiedzą więcej o mnie niż ja sam i wiedzą prawdziwiej.
W środku jesteśmy baśnią to książka, która ukazała się z okazji 90-tych urodzin Wiesława Myśliwskiego. Składa się ona z dwóch części. Krótszej, zatytułowanej Mowy, zawierającej teksty publicznych wystąpień pisarza. Najważniejszym z nich, do którego autor wielokrotnie się odwołuje, jest tutaj esej Kres kultury chłopskiej. Są tu także wspomnienia czy szkice o innych artystach. Druga część książki, o wiele obszerniejsza, o tytule Rozmowy to wywiady udzielone przez Wiesława Myśliwskiego na przestrzeni lat. Najstarszy pochodzi z roku 1986, najnowszy z 2020, zazwyczaj związane są one z premierą kolejnej powieści autora. Ponieważ pisarz stanowczo odżegnuje się od udzielenia kiedykolwiek wywiadu-rzeki, można potraktować tę pozycję jako jego ekwiwalent.
Z przewijających się w tej książce tematów, obok wątków autobiograficznych, trzy są najbardziej fascynujące: kultura chłopska, spojrzenie na literaturę i proces twórczy, i wreszcie kwestie najistotniejsze: pytania o sens istnienia.
Kultura chłopska jest kulturą umarłą. I jak zaznacza Myśliwski: To, że musiała umrzeć jest normalnym wyrokiem dziejów. Postuluje on krytyczne przyjrzenie się jej dziedzictwu i stosunkowi do tej kultury. Brak jej zrozumienia objawiał się w przeszłości, z jednej strony chłopomaństwem czy bardzo charakterystycznym dla PRL-u sprowadzaniem całego jej bogactwa do folkloru, z drugiej zaś niedocenianiem czy lekceważeniem - przypisywaniem sobie przez inteligencję polską wyłączności na tworzenie narodowej kultury, czego konsekwencją stało się zubożenie czy wręcz zafałszowanie perspektywy w widzeniu roli innych.
Myśliwski podkreśla niezmiennie, że kultura chłopska jest wielką inspiracją dla jego twórczości, i to na wielu poziomach, zwłaszcza zaś języka, przy czym nie interesuje go żadna gwara a duch chłopskiej mowy, jej wewnętrzna wolność, charakterystyczna dla języka mówionego. Z tym ponadto wiąże się to, o czym opowiada wielokrotnie, bardzo oryginalna metoda, jaką stosuje przy tworzeniu swoich powieści.To oczywiste, że język jest podstawowym narzędziem dla pisarza. W przypadku jednak Myśliwskiego ma on jeszcze bardziej wyjątkowe i ogromne znaczenie:
Jeśli mam przeczucie struktury językowej, która wydaje się nośna i pojemna, to język powoła wszystko: bohatera, który z kolei powoła swój los, powołując zaś własny los stworzy inne postacie i świat (...).
To przeczucie struktury językowej pojawia się wraz z pierwszym zdaniem, stąd też jego wielka waga:
bo w pierwszym zdaniu jest w gruncie rzeczy cała książka. Jest już potencjał całej książki. Nie chcę powiedzieć, że plan. Ja bym w ogóle nie napisał książki, gdybym miał plan. Nigdy nie robię żadnego planu. Nigdy nie notuje, co będzie najpierw, potem i tak dalej. I co będzie na końcu. W ogóle nie wiem, o czym piszę, i pierwsze zdanie to jest takie zaczepienie kotwicą świata. Co będzie dalej nie wiem, ale od tego zaczepienia kotwicy wszystko się zaczyna.
To pisanie bez planu też jest bardzo charakterystyczne dla tego autora, bo proces tworzenia traktuje jako proces poznawczy - nie byłoby po co pisać, gdyby pisanie nie poszerzało granic moich własnych uczuć i myśli.
Myśliwski twierdzi też, że poczucie dotkliwości istnienia jest konieczne, aby tworzyć. Zdania mówiące o konieczności akceptacji tragiczności życia, o ważnym dla autora rozróżnieniu między życiem a losem, wielokrotnie wracają, bo te kwestie są bardzo ważne dla pisarza. Trzeba bowiem zaznaczyć, że cechą tej książki, którą można uznać za wadę, acz niekoniecznie, jest pewna powtarzalność myśli, stwierdzeń czy wątków autobiograficznych, wynikająca po prostu z jej charakteru. Rozmówcy Myśliwskiego
bywają rozmaici, na różne sprawy kładą nacisk,
czasami czuć, że rozmowa dla obu stron jest męcząca. Pytania z wywiadów,
które dzieli kilka lat, siłą rzeczy się powtarzają. Podobnie
odpowiedzi. Z tego względu, by być może uniknąć znużenia, lepiej dawkować sobie tę lekturę, nie mniej jednak warto po nią sięgnąć.
Ech, lata temu czytałem "Traktat o łuskaniu fasoli" i ta książka mnie oczarowała. I do dziś nie wiem, jak to się stało, że jak dotąd to jedyne dzieło Myśliwskiego, z jakim się zetknąłem. Będę chyba musiał sobie zorganizować maraton z prozą Myśliwskiego, maraton, który najlepiej byłoby zakończyć właśnie pozycją "W środku jesteśmy baśnią".
OdpowiedzUsuńTeż czytałam tylko "Traktat o łuskaniu fasoli". To wspaniała książka, do której chętnie bym wróciła. Maraton z prozą Myśliwskiego to świetny pomysł! :)
UsuńAleż się teraz zawstydziłam! Mam tę książkę i kupiłam ją wręcz błyskawicznie, kiedy tylko dowiedziałam się, że jest. A wciąż nie przeczytałam...
OdpowiedzUsuńMyślę, że może spokojnie poczekać na swoją kolej, albo że można ją czytać po trochę :)
UsuńByłem tak podekscytowany...a tu zimny prysznic :) Za to recenzja, jak zawsze, ciekawa.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńA co dokładnie zgasiło Twój entuzjazm?
„Każde słowo jest wydarciem z siebie cząstki tajemnicy, każde zdanie poszerzeniem granic swojej wyobraźni, swojej wrażliwości. Toteż moje książki wiedzą więcej o mnie niż ja sam i wiedzą prawdziwiej”.
OdpowiedzUsuńNo tak! Kolejna książka Mistrza Myśliwskiego – pełna mądrych, pięknych, działających na wyobraźnię sentencji...
Trafnych i pełnych mądrości zdań jest w tej książce wiele, dlatego warto przymknąć oczy na jej wady, jeśli oczywiście ktoś powtarzalność uzna za wadę, i sięgnąć po tę pozycję. Bardzo Ci ją polecam, choćby we fragmentach :)
UsuńZ pewnością przeczytam, dzięki :)
OdpowiedzUsuń