niedziela, 31 października 2021

"Pociągi" Konrad Hetel


W ostatnią niedzielę października 
zmieni się czas. O trzeciej w nocy
siedemnaście składów stanie
na najbliższej stacji
 
i tam stać będzie godzinę.
Może się to wydać dziwne, ale
również o trzeciej pojadą dalej.
Godzina: czas dla cywilizacji
 
na przemyślenie pewnych spraw.
Nie gasną światła. Pasażerowie śpią,
wiercą się przez sen. Konduktorka 
bez ruchu stoi na peronie we mgle. 
_______
Źródło: strona facebookowa ±1354

sobota, 23 października 2021

"Ostatnie stadium", Nina Lykke

 
W głębi codziennego, przyzwoitego życia kryje się jakiś chochlik (...) my zaś udajemy, że go nie widzimy, jakaś energia, która powoduje naszymi ciałami i przezwycięża z wolna wszelką układność, nawet u ludzi najbardziej układnych.

Ostatnie stadium dzieje się współcześnie w Oslo. Bohaterką i narratorką jest Elin, lekarka rodzinna w średnim wieku. Elin poznajemy w momencie, w którym zastanawia się, co zaszło w jej uporządkowanym, dobrym życiu, jakie miała jeszcze rok temu. Jak to się stało, że legło ono w gruzach. Jej małżeństwo już nie istnieje, pacjenci okropnie ją irytują, straciła dom - teraz mieszka w swoim gabinecie lekarskim i prowadzi dialogi ze stojącym w kącie plastikowym szkieletem.
 
Ostatnie stadium to książka zabawna, ale przeważnie jest to humor bardzo gorzki. Po pierwsze dlatego, że Elin jest bystrą obserwatorką, krytycznie oceniającą rzeczywistość, obecnie w nie najlepszej kondycji psychicznej. Po drugie ma dwa świetne punkty obserwacyjne, z których może sobie studiować obraz współczesnego społeczeństwa. Przede wszystkim, swój gabinet lekarski, przez który przewijają się najróżniejsze typy ludzkie. Nikt nie ma takiego rozeznania w najnowszych trendach i zjawiskach społecznych jak lekarz rodzinny - stwierdza Elin na początku swojej historii. Drugim punktem obserwacyjnym było osiedle, na którym mieszkała przez lata, z którym czuje się związana i często do niego wraca myślami. Według jej oceny, była to przyjazna przestrzeń i dobrze było tam wychowywać swoje dzieci, ale widzi ją trzeźwo, taką jaką była, z wszystkimi wadami i absurdami, a nie taką jaką miała być. W założeniu bowiem grupy ludzi o lewicowych poglądach miało to być postępowe miejsce, pełne tolerancji i równości. Modelowa wspólnota. Dobrze miały się tu czuć wszelkie mniejszości. Nic to, że nie było ich stać na mieszkanie na tym osiedlu, bo dzielnica zrobiła się modna i droga. Kiedy zaś już upragniona mniejszość w postaci dwóch gejów wprowadziła wreszcie do domu w sąsiedztwie to, ku konsternacji starych mieszkańców, okazała się konserwatystami głosującymi na prawicę. To tylko jeden z przykładów, najbardziej oczywisty, inne są subtelniej narysowane, że ideały jedną drogą a życie drugą.
 
 Na pierwszym planie Ostatniego stadium, obok opowieści o współczesnym społeczeństwie, nie tylko norweskim przecież, znajdują się przeżycia Elin. Zmuszona jest ona sytuacją, w jakiej się znalazła, by przyjrzeć się swojemu życiu uważniej. Na przykład takim uczuciom: Odkąd pamiętam, towarzyszy mi w życiu głębokie przekonanie, że jestem coś winna światu, czy to uwagę, pieniądze, czy też czas, że istnieje gdzieś jakiś rachunek za to wszystko i ja w tych księgach jestem na wiecznym minusie. Kiedy zacznie się myśleć skąd takie przekonania się wzięły, nie jest łatwo przestać. Przeszłość zaczyna podlegać weryfikacji. Nagle widzi się z jeszcze innej perspektywy relacje z matką, ojcem, jego rodziną. Przyszłość też stoi pod znakiem zapytania. Przyszedł czas, w którym przede wszystkim należy zmierzyć się z majaczącą w oddali a przecież nieuchronnie nadchodzącą starością i zdecydować, co dalej zrobić ze swoim życiem. Łatwo tym przeżyciom Elin przylepić etykietkę, nazwać jej problemy: kryzys wieku średniego, małżeństwa, wypalenie zawodowe. Siłą książki Niny Lykke jest ukazanie, że te etykiety nie są specjalnie pomocne, że to, co z zewnątrz wydaje się banalne i łatwe do oceny, gdy się w tym tkwi, od środka, okazuje się skomplikowane, trudne i bolesne.

poniedziałek, 11 października 2021

"Zbrodnia Sylwestra Bonnard", Anatol France

 Wszystko mija (...) ale życie jest nieśmiertelne i kochać je trzeba w jego ciągle odnawiających się postaciach.
 
 Jeśli wierzyć teorii, że pierwsze zdanie książki określa jej nastrój i ton to w przypadku Zbrodni Sylwestra Bonnard sprawdza się ona doskonale. Powieść zaczyna się bowiem tak: Włożyłem pantofle i wygodny szlafrok. Poczucie zadomowienia, przytulności, bezpieczeństwa otulają czytelnika stopniowo, w miarę jak czyta o pokoju pełnym książek, płonącym w kominku ogniu, kocie śpiącym na fotelu, a przede wszystkim o perypetiach pewnego starszego pana, którego główną namiętnością w życiu są książki. Zbrodnia Sylwestra Bonnard to pamiętnik historyka i filologa, żyjącego samotnie i marzącego o napisaniu wielkiego dzieła o opactwie Saint-Germain-des-Pres. Jego zapiski składają się z dwóch części, pierwszej zatytułowanej Polano i drugiej Joasia Alexandre.
 
 Polano rozpoczyna się w grudniu 1861 roku. Bonnard ceniący swoje ciche dni spędzane nad starymi tekstami traci wewnętrzny spokój z chwilą, gdy dowiaduje się o istnieniu pewnego cennego średniowiecznego manuskryptu Złotej Legendy. Porzuca więc uporządkowane życie i wyrusza w podróż by zdobyć rękopis. Ujmujące jest to, że nawet ogarnięty gorączką bibliofilską i ledwo zwracający uwagę na ludzi wokół siebie, obdarza ich w miarę swoich możliwości życzliwością i pomocą. Przeżyte lata, spędzone na obcowaniu ze starymi manuskryptami nauczyły go wyrozumiałości, nieoceniania po pozorach i spokoju, oczywiście jeśli chodzi o bliźnich, nie o książki, darzone pełną pasji manią. Każda namiętność jednak z czasem wygasa i Bonnard w miarę upływu lat czuje się znużony swoim życiem. Zaczyna powracać myślami do przeszłości i wtedy los stawia na jego drodze wnuczkę kobiety, którą kiedyś kochał. Życie znów nabiera znaczenia, racji bytu. Pociąga to za sobą zaangażowanie w cudze sprawy, a dobroć i wrażliwość na krzywdę powodują, że Bonnard pakuje się w nie lada kłopoty i popełnia tytułową zbrodnię.
 
 Gdy się przyjrzeć bliżej tej pełnej ciepła opowieści ujawnia się jej wyrafinowanie. Opisywane wydarzenia, nawet te codzienne, są pretekstem do snucia refleksji i pełnych erudycji dygresji. Absolutnie nie jest to przytłaczające dzięki lekkości i błyskotliwości stylu oraz poczuciu humoru balansującego między pogodnym opisem spotykanych powszechnie śmiesznostek a głęboką ironią w charakteryzowaniu pewnych typów ludzkich. Ton żartobliwy przeplata się w książce z melancholijnym związanym z nostalgią za minionym światem. Z racji bowiem wieku, wszyscy bliscy Bonnarda już dawno odeszli i jest on jedyną osobą, która zachowuje ich w pamięci. Uczucia smutku i tęsknoty, podobnie jak inne, ukazane są tu z dużą subtelnością, czasami w kilku zaledwie zdaniach, kiedy indziej w krótkiej scence. W ogóle, urok tej powieści zdaje się zawierać w drobiazgach, na przykład: w tej jednej stronie poświęconej opisowi Paryża, z której przebija ogromne przywiązanie do tego miasta. Akcja książki jest bowiem dość przewidywalna. Wielką przyjemność z lektury czerpie się ze snutych tu rozmyślań, klasy czynionych obserwacji i z tego, że Zbrodnia Sylwestra Bonnard przywraca wiarę, że obcowanie z książkami czyni ludzi lepszymi.
 

sobota, 9 października 2021

9 października - stulecie urodzin Tadeusza Różewicza

Moja poezja 


niczego nie tłumaczy
niczego nie wyjaśnia
niczego się nie wyrzeka 
nie ogarnia sobą całości
nie spełnia nadziei
 
nie stwarza nowych reguł gry
nie bierze udziału w zabawie
ma miejsce zakreślone 
które musi wypełnić
 
jeśli nie jest mową ezoteryczną
jeśli nie mówi oryginalnie
jeśli nie zadziwia
widocznie tak trzeba
 
jest posłuszna własnej konieczności
własnym możliwościom
i ograniczeniom
przegrywa sama ze sobą
 
nie wchodzi na miejsce innej
i nie może być przez inną zastąpiona
otwarta dla wszystkich
pozbawiona tajemnicy
 
ma wiele zadań
którym nigdy nie podoła
 
_______
Źródło: Wybór wierszy Tadeusz Różewicz Wydawnictwo Ossolineum Wrocław 2016
 

niedziela, 3 października 2021

"Jesień", Ali Smith

Jesień
Ali Smith jest bardzo nieoczywistą książką, wielowątkową, pełną odniesień do literatury, sztuki, polityki, niekiedy podanych wprost, jak przywołanie
brytyjskiej malarki z epoki pop artu Pauliny Boty czy Dickensa. Czasami odwołania do innych dzieł kultury podane są w sposób zakamuflowany, przykładowo: nawiązanie w początkowych partiach książki do Odysei. Oczywiście to tylko jeden z wielu przykładów. Cechą charakterystyczną Jesieni jest meandryczność fabuły. Mamy tu bowiem dwójkę głównych bohaterów - starca pogrążonego w śpiączce i około trzydziestoletnią kobietę, która znalazła się w stanie pewnego życiowego zawieszenia. Na powieść składają się głównie majaczenia senne Davida i wspomnienia Elisabeth z dzieciństwa, w którym David był kimś bardzo ważnym: opiekunem, przyjacielem, kimś, kto w sposób fascynujący pokazywał świat.
 
 Jesień, utkana ze wspomnień, przeniknięta jesienną atmosferą przemijania, opowiada o czasie, jego niszczycielskiej potędze, ale też o pamięci. Jest opowieścią o tym, że z przeszłości można czerpać siły - jest taka piękna, symboliczna scena w książce, gdy bohaterowie musieli się tylko odwrócić, żeby zobaczyć za sobą światło i lato. Powieść mówi również o napięciu miedzy pamiętaniem a zapominaniem, o konieczności tego ostatniego. Musimy zapominać. Inaczej już nigdy byśmy nie zasnęli. Na pierwszym planie pokazana jest międzypokoleniowa przyjaźń. Elisabeth poznaje Daniela, gdy ma osiem lat, a on zbliża się do osiemdziesiątki. Jest to przyjaźń miedzy wrażliwą, inteligentną dziewczynką a starym, doświadczonym, osamotnionym człowiekiem. Obie strony ogromnie czerpią z tej relacji. Daniel jest wsparciem dla Elisabeth, uczy ją rozumienia sztuki, miłości do literatury. Ach, jak świetnie jest w tej powieści pokazana rola czytania, jako czynności z jednej strony pozwalającej zbudować sobie miejsce, w którym można się schronić, a z drugiej będącej sposobem lepszego rozumienia świata. Uczenie Elisabeth pozwala Danielowi przywołać przeszłość, najcenniejsze wspomnienia, poczuć na chwilę, że czas przestał istnieć. Nie jest to jedyna relacja przedstawiona w książce, na ciut dalszym planie mamy niełatwą więź między matką i córką, relacje między rodzeństwem czy miłosne.
 
Jesień nie jest powieścią uciekającą od polityki. Rzecz się dzieje jesienią po referendum brexitowym. Nie ma tu jednak opisu wydarzeń, jest wyrażenie uczuć: oszołomienia jak po ciosie, bezradności. I wreszcie gniewu:

 Mam dość wiadomości. Dość tego, że rozdmuchuje się błahostki i tak lekko traktuje rzeczy, które są naprawdę oburzające. Mam dość jadu. Złości. Perfidii. Mam dość egoizmu. Mam dość tego, że nie robimy nic, żeby temu przeciwdziałać. Że temu wręcz sprzyjamy. Mam dość przemocy, która ujawnia się teraz, i tej, która jeszcze się ujawni, która jeszcze nie zaistniała. Mam dość kłamców. Mam dość świętoszkowatych oszustów. Mam dość tego, że dopuścili do tego, co się stało. Mam dość ciągłego zastanawiania się, czy zrobili to z głupoty, czy z premedytacją. Mam dość rządów, które kłamią. Mam dość społeczeństwa, któremu już wszystko jedno, czy jest okłamywane.
 
 Książka próbuje szukać odpowiedzi na pytanie, jak sobie poradzić z trudnymi czasami, w których przyszło komuś żyć? Bardzo charakterystyczne jest pierwsze zdanie powieści. Jest w nim zawarta świadomość, że nigdy nie było łatwych, spokojnych czasów. Jesień zaczyna się parafrazą początku Opowieści o dwóch miastach Dickensa: Była to najlepsza i najgorsza z epok, wiek rozumu i wiek szaleństwa, czas wiary i czas zwątpienia, okres światła i okres mroków...  przywołując gwałtowny czas zmian pod koniec XVIII wieku, między innymi, czas rewolucji francuskiej. Te słowa o najlepszej i najgorszej z epok pasują jednak bardziej do odtworzonych w Jesieni lat sześćdziesiątych. Książka sięga więc jeszcze gdzie indziej. Ali Smith przekształca pierwsze zdanie Dickensa w bardzo charakterystyczny sposób: Była to najgorsza z epok, była to najgorsza z epok. Znowu. To słówko znowu odsyła do czasów przywołanych w książce w lekko zawoalowany sposób, do okresu tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej, w którym zaczynała się epoka trzymania ludzi za drutami. Co więc robić, gdy w najbliższej, tak jak przypadku bohaterów, okolicy, znowu postawiono płot z drutu. Jesień Ali Smith szuka odpowiedzi na to pytanie.