Wszystko na darmo Waltera Kempowskiego opowiada o końcu pewnego świata. Rzecz dzieje się bowiem w styczniu 1945 roku, w czasie natarcia Armii Czerwonej w Prusach Wschodnich. Powieść przedstawia historię mieszkańców majątku Georgenhof położonego przy drodze wiodącej do Elbląga. Właścicielem posiadłości jest Eberhard von Globing, oficer Wermachtu, który wyjechał do Włoch, aby tam zajmować się zaopatrzeniem niemieckiej armii. W domu pozostała jego żona Katharina i ich dwunastoletni syn Peter. Gospodarstwem zarządza ciotka pochodząca ze Śląska, a pracują w nim robotnicy przymusowi: Polak i Ukrainki. Dwór jest ostoją niemieckości, starego pruskiego porządku, tradycji i gościnności. Bywają tu zaprzyjaźnieni z gospodarzami mieszkańcy pobliskiej miejscowości Mitkau. Na ciepły posiłek i nocleg mogą liczyć przelotni wędrowcy: skrzypaczka grająca koncerty w szpitalach dla
żołnierzy, pewien malarz, pierwsi niemieccy uciekinierzy ze Wschodu. Georgenhof wraz z nowym osiedlem zbudowanym w latach trzydziestych, miasteczkiem Mitkau, czy siedzibą
robotników przymusowych, stanowi
całość, swoisty mikrokosmos, o którym czytelnik wie, że został skazany na zagładę.
Ten świat uchwycony jest w ostatniej chwili i bardzo pieczołowicie odtworzony, tak że można się w nim zanurzyć. W tekst powieści wplecione są cytaty z ówczesnych piosenek, filmów, książek poczynając od Biblii poprzez literaturę niemiecką, zarówno klasykę, jak i pozycje popularne, które się wtedy czytało, kończąc zaś na sloganach propagandowych czy potocznych zwrotach. Ta dokładna rekonstrukcja świata ma na celu pokazanie świadomości Niemców u schyłku Trzeciej Rzeszy i oddanie rzeczywistości chwiejącej się na krawędzi istnienia, tuż przed katastrofą, gdy znajduje się ona w stanie dziwnego zawieszenia. Podobnie można
określić kondycję psychiczną bohaterów. Charakteryzuje się ona niedowierzaniem, niedopuszczaniem do siebie myśli o końcu, naiwnością w myśleniu, że wprawdzie Rosjanie dotarli do granic Rzeszy, ale dalej nie pójdą, że armia niemiecka nie ucieka, ale dokonuje strategicznego przegrupowania. Wielka jest też siła bezwładności codziennego życia, które toczy się pozornie normalnie: przytulne
wieczory z ogniem na kominku, muzyką i piernikami, które pozostały jeszcze od
świąt. Dla czytelnika jest to przytulność podszyta grozą. Co się bowiem robi wobec nadciągającego niebezpieczeństwa, a widać już łuny na horyzoncie i słychać dudnienie frontu? Pakuje rzeczy, oczywiście, ale jest w tym więcej pogrążania się w myśleniu o szczęśliwych chwilach z przeszłości niż praktyczności, a i koniecznie trzeba jeszcze gruntownie wysprzątać dom i wyprać zasłony przed wyruszeniem w drogę.
Wszystko na darmo jest tak znakomitą książką dzięki temu, w jaki sposób jest napisana. Pozornie narracja jest bardzo neutralna - wydawać by się mogło, że to po prostu seria obrazów z życia pewnej rodziny i społeczności z bardzo dokładnie odtworzonymi ówczesnymi realiami, ale poszczególne sceny, czy precyzyjniej ich zestawienie mówi samo przez się. Dla mnie, z wielkim kunsztem łączy się tu nostalgiczny ton z głęboką ironią. Momentami zaś książka jest wstrząsająca w swoim spokojnym obiektywizmie w przedstawianiu
szerokiego spektrum postaw Niemców wobec hitleryzmu.
On zaś jest czymś naturalnym, jak powietrze, którym się oddycha. Pokazany jest na poziomie codzienności. Zło jest ludzkie, banalne. Objawia się w rozmowach, drobnych czynach, myślach, w
zwyczajnych wyborach. Czasami są to rzeczy absurdalne, przykładowo: zastanawianie się co należy zrobić z
portretem Hitlera, kiedy nadciąga Armia Czerwona, ale pokazujące ścisłą kontrolę społeczeństwa przez
reżim. Innym razem szokujące, jak na przykład: stosunek do robotników przymusowych (podkreślenie moje): Polak wykonywał swoją pracę i wszyscy byli zadowoleni, czy więźniów: Ci ludzie w pasiakach - pewnie działali na szkodę narodu, Bóg jeden wie, co mają na sumieniu... Codzienność się kończy, gdy bohaterowie w końcu, wraz z innymi uchodźcami, wyruszają na drogę. Narracja staje się jak kamera rejestrująca postępujący rozpad rzeczywistości, wkradający się w nią szybko chaos, wreszcie coraz powszechniejszą śmierć i zagładę pewnego świata, która nieuchronnie nadeszła.
Gdybym nie kupił tej książki paręnaście dni temu, to pewno bym to uczynił po lekturze Twojej recenzji ;) Cieszy mnie Twoja pochlebna opinia, bo sporo sobie po tej powieści obiecuję. Sam wątek "wyzwalania" Prus przez Armię Czerwoną jest wspomniany w innym utworze wydanym przez ArtRage, tj. w "Duchach z miasteczka Demmin", ale tam to zagadnienie jest ledwie zarysowane i bardzo chciałem je zgłębić.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, powieść Kempowskiego jest bardzo dobra i wydaję mi się, że nie pożałujesz zakupu ;) "Duchy z miasteczka Demmin" mam w planach. Widzę też, że przekładu obu książek dokonała ta sama tłumaczka.
UsuńGalene
Przeczytałem i nie pożałowałem. Faktycznie, bardzo dobra książka. Teraz czekam na wiadomość, że ukażą się w Polsce także inne dzieła autora ;)
UsuńCieszę się, że się spodobała. :)
UsuńŚwietna recenzja! Zapisuję do listy swoich zaplanowanych lektur!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńSerdecznie pozdrawiam
Galene
Przeciekawa recenzja, naprawdę zachęca do sięgnięcie po książkę
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńŚwietna recenzja! Zachęca do lektury.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Książka jest warta lektury :)
UsuńGalene