Zamknięty pałac żył.
Oni sami wlali weń życie. Przynieśli światło i życie martwemu zwałowi lodu i milczącym godzinom drugiej połowy nocy. Zanim tu przyszli, wodospad beznadziejnie huczał na oślep, kolos lodowy był tylko czającą się niemą śmiercią. Nie wiedzieli, co się z nimi dzieje, póki nie zostali wciągnięci w grę między, tym co było, a tym co nadejdzie.
Zresztą to jeszcze nie wszystko.
Tu kryje się coś tajemniczego. Ludzie dobywają troski, które muszą ich nękać i wkładają w tę nocną grę ze światłem i przeczuciem śmierci. Tak jest lepiej, ale
skutkiem tego łatwiej ulegają potężnemu czarowi. Rozproszyli się po lodowych
zakamarkach, latarnie rzucają poziome światło, krzyżujące się z odblaskiem
odłamków i graniastosłupów, oświetlają one odcinki, które równie szybko
powtórnie zamykają się na zawsze. Tutaj, obok lodowego pałacu, ludzie sami się
zatracają. Jakby coś nimi owładnęło, gorączkowo szukają wkoło siebie czegoś
cennego, co znalazło się w nieszczęściu, ale oni sami są w to uwikłani. Ci
znużeni, poważni ludzie wydają siebie na pastwę uroku i powiadają: ‘To tutaj’. Stoją u stóp lodowych murów z
napiętymi twarzami, gotowi dać upust trosce zawodząc żałobną pieśń przed
zamkniętym, niewolącym ich pałacem – gdyby, choć jeden z nich miał dosyć silną
wolę aby zacząć, wszyscy by się do niego przyłączyli.
Książka Vesaasa w warstwie fabularnej jest bardzo prostą opowieścią o początku przyjaźni i jej nagłej stracie. Pewnego zimowego wieczoru jedenastoletnia Siss odwiedza nową koleżankę Unn. Następnego dnia Unn zamiast iść do szkoły, wybiera się na samotną wycieczkę, z której nigdy nie wraca. Niezwykłość i siła Pałacu lodowego tkwi w czymś innym niż fabuła. Fascynujący jest sposób, w jaki Vesaas opowiada swoją historię, bardzo sugestywny, tajemniczy, poetycki wręcz, przy czym jest to poezja surowa, oszczędna w słowach. To, co naprawdę istotne pozostaje niewyrażone. Raczej zostaje pokazane w postaci zimowych obrazów, co sprawia wrażenie, że Pałac lodowy jest mroźną, mroczną baśnią, pozwalającą czytelnikowi bardziej czuć niż rozumieć i dającą mu ogromne pole do własnej interpretacji.
Wieloznaczność, metaforyczność, mówienie za pomocą obrazów, nie oznacza braku pogłębionych portretów psychologicznych postaci, głównie Siss. Z wielką wrażliwością odmalowany jest proces nawiązywania pierwszej silnej więzi z kimś poza rodzicami, uczucia jakie temu towarzyszą: oszołomienia i niepewności, a później ból związany ze śmiercią bliskiej osoby. Doskonale odtworzone zostało zmaganie się ze stratą, ten skomplikowany, splątany kłąb emocji niezrozumienia, smutku, tęsknoty, lęku, potrzeby wierności. Potem zima powoli odchodzi, a wraz z jej odejściem żałoba słabnie, zdarza się coś, co pozwala poczuć z powrotem po tak długim czasie radość i sobie to uświadomić. Był czas śniegu, czas śmierci i zamkniętych izb - potem człowiek znalazł się po przeciwnej stronie.
Pałac lodowy można też odczytać jako opowieść o ludzkim losie, w który to los wpisana jest nieuchronnie tragedia. Przeczuwa to na początku historii Siss, bojąc się, po dziecinnemu, czegoś, co znajduje się w ciemności. Wyobraź sobie rzeczywistość, zdaje się mówić autor, w którym ludzie
są prawdziwie dobrzy - a w tej powieści są - czy zło dalej istnieje? Odpowiedź Vessasa brzmi: tak. Żyjemy w bardzo pięknym świecie, w
którym zło i śmierć są wpisane w samą jego istotę. I jesteśmy wobec tego
bezradni. Jedyne co możemy zrobić to
okazywać współczucie i solidarność z innymi ludźmi.
Vesaasa pamiętam ze zbiorku opowiadań pt. „Koń z Hogget”. :) To takie opowiadania z akcją na wsi, nieraz z dramatycznym zakończeniem. Bardzo żałuję, że nie przetłumaczono na polski więcej książek tego autora.
OdpowiedzUsuńA tych kilka, które przetłumaczono, nie wznawia się. Poszukam "Konia z Hogget", bo z Twojego opisu wydaje się bardzo interesujący. :)
UsuńSłuchałam audiobook w interpretacji Karoliny Gruszki. Byłam oczarowana!
OdpowiedzUsuńSłyszałam dużo dobrego o tym audiobooku, więc może kiedyś sięgnę. :)
Usuń