Najbardziej ekscytująca wydaje się informacja o nowych opowiadaniach o rodzinie Glassów. Jeśli bowiem najsłynniejszą pozycją Salingera jest oczywiście Buszujący w zbożu to o wiele lepszą od wyżej wymienionej i niestety o wiele mniej znaną jest Franny i Zooey. Główne postacie tej książki stanowi rodzeństwo: Franny i Zooey Glass. Jest to niewielka objętościowo, poruszająco piękna powieść, którą bardzo trudno opisać tak, jak na to zasługuje. Opowiada ona o tym, że najlepszym rozwiązaniem kryzysu egzystencjalnego, czy duchowego nie jest wędrówka w poszukiwaniu mistrza religijnego (na przykład do Indii), tylko położenie się na kanapie w domu. Mistrz sam się znajdzie. I o tym, że rodzeństwo pamięta, i wszystko, co zrobiliśmy w wieku lat dziesięciu, zostanie nam w odpowiedniej chwili wypomniane.
Ale mówiąc serio. W książce niewiele się dzieje, jej sednem są cztery rozmowy. Składa się ona z dwóch części. Pierwsza zatytułowana Franny dotyczy samotności, poczucia wyobcowania, niemożności porozumienia się z drugim człowiekiem. Rozmowa jest tu ślizganiem się po powierzchni, absolutną niemożnością przekazania swoich doświadczeń. Druga zatytułowana Zooey złożona jest z trzech rozmów przybliżających sytuację życiową bohaterów i pozwalających wniknąć w głąb ich psychiki. W czwartej rozmowie, telefonicznej, bo o pewnych rzeczach trudno mówić wprost, są zbyt kruche, padają najważniejsze odpowiedzi na pytanie o sens i cel bycia w świecie, oraz mówi się o pewnej osobie siedzącej na werandzie.
Na zakończenie piosenka inspirowana utworem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.