WPIS Z PIERWSZEGO DNIA PIĄTEGO MIESIĄCA ROKU, W KTÓRYM ALBATROS PRZYBYŁ DO SAL POŁUDNIOWO-ZACHODNICH
Kiedy Księżyc wzeszedł w Trzeciej Sali Północnej, udałem się do Dziewiątego Westybulu, aby tam być świadkiem połączenia się trzech Przypływów. Coś takiego zdarza się zaledwie raz na osiem lat.
Dziewiąty Westybul jest wyjątkowy ze względu na troje znajdujących się w nim ogromnych Schodów. Wzdłuż Ścian stoją w nim marmurowe Posągi: są ich dosłownie setki, ustawionych jedne na drugich i piętrzących się Rząd za Rzędem daleko wzwyż.
Tak rozpoczyna się niewielka powieść Susanny Clarke mająca formę dziennika tytułowego bohatera. Piranesi mieszka w niezwykłej przestrzeni, będącej ciągnącym się przez wiele olbrzymich sal bezkresnym labiryntem niszczonym przez morze. Odkrywanie wraz z nim tego dziwnego świata, który on nazywa Domem, jest fascynujące, ale natychmiast nasuwają się czytelnikowi inne pytania, bardziej intrygujące. Kim jest Piranesi? Skąd się tu wziął? Czym jest ta osobliwa przestrzeń i czy ma innych mieszkańców?
Bardzo trudno jest napisać o tej niesamowitej, melancholijnej książce coś więcej. Trudność kryje się w pisaniu o treści, bo książka ma niewielką objętość i łatwo powiedzieć zbyt dużo. A przyjemność z jej lektury polega zarówno na samodzielnym poznawaniu niezwykłego miejsca, w którym się dzieje się akcja, jak i na samym śledzeniu jej przebiegu polegającym na rozwikłania pewnej tajemnicy. Pisanie
o własnym emocjach (książka wzrusza i fascynuje) i wielkim entuzjazmie też jest ryzykowne, bo buduje zbyt duże oczekiwania w stosunku do
tej, tak naprawdę, prostej historii z gatunku fantastyki.
Rzeczą skomplikowaną jest również opisanie tematów poruszanych przez powieść, bo one zależą od jej indywidualnej interpretacji, a możliwości odczytań są bardzo szerokie i to nie tylko ze względu na zawarte w powieści odniesienia do innych utworów literackich czy dzieł sztuki, ale także z powodu niezwykłej kreacji świata czy też konstrukcji samej książki. Na przykład, czytelnik zostaje wrzucony w sam środek tej opowieści, a pierwszoosobowa narracja zbudowana jest tak, że pozwala czasami być odbiorcy o krok przed narratorem. W ten sposób Susanna Clarke zostawia przestrzeń na snucie domysłów, skojarzeń, szukania drugiego dna tej historii, czy potraktowania jej w ogóle jako metafory. Jest to w końcu powieść dziejąca się w labiryncie, a sens bycia w takim miejscu polega na szukaniu drogi samodzielnie. Dla każdego więc czytelnika, Piranesi będzie opowieścią trochę o czymś innym.
_____________
PS
Ogromnie zachęcam do sięgnięcia po tę książkę w ciemno. Nawet jeśli się nie spodoba, strata czasu będzie niewielka, bo to zaledwie trochę ponad dwieście stron. Napisałam bardzo długi akapit na temat pierwszego motta z Piranesiego, który jest cytatem z powieści dla dzieci, o tym, jak autorka czerpie pełnymi garściami i na wielu poziomach inspiracje z tego utworu. Skasowałam go, bo wydaję mi się, że czym mniej się wie o tej historii, tym lepiej. Kto czytał, natychmiast rozpozna te pomysły i idee w Piranesim, kto nie, ten będzie się po prostu cieszył światem wykreowanym przez Susannę Clarke. Cytat będący mottem jest bowiem tak trafnie dobrany, że dostarcza wystarczającej wiedzy i przekazuje istotę rzeczy. Podobnie jest ze wszystkimi pozostałymi odwołaniami do innych dzieł, zaczynając od tytułu powieści. Oczywiście, listę tych odniesień można sporządzić długą.
Koniecznie muszę przeczytać! Dzięki za recenzję :).
OdpowiedzUsuńProszę bardzo :)
UsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba, mimo że to fantastyka.
Ależ zaciekawiłaś mnie tą książką! Tym bardziej, że mam już ją na półce od kilku tygodni.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie rozczarujesz, bo to w gruncie rzeczy prosta historia z przewidywalnymi zwrotami akcji. :)
UsuńJestem pewna, że widziałam już gdzieś tę książkę i byłam zaintrygowana, ale zupełnie o niej zapomniałam! Teraz zapisuję tytuł, bo jestem jeszcze bardziej pozytywnie nastawiona!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że o niej przypomniałam :)
UsuńKolejny ciekawy tytuł u Ciebie znalazłam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńKsiążka dostała w tym roku brytyjską nagrodę Women's Prize for Fiction. Oczywiście, nagrody nie są wyznacznikiem, że utwór się nam spodoba, ale czytanie wyróżnionych książek daje szansę ominięcia słabych pozycji.
Mam tą książkę na półce na Legimi i póki co czeka na swoją kolej, na przeczytanie. Mam nadzieję, że w końcu się doczeka. ;)
OdpowiedzUsuńWarto ją poznać :)
Usuń