poniedziałek, 15 listopada 2021

"O pisaniu", Margaret Atwood

 
  Gdy poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o motywację zawiodło zmieniłam podejście - nie pytałam już innych pisarzy, dlaczego piszą, lecz o to, jakie to uczucie. Zwracałam się przede wszystkim do prozaików i pytałam, co czują, gdy wchodzą w powieść. 
  Ani jeden z moich rozmówców nie potrzebował wyjaśnienia, co rozumiem przez stwierdzenie "wchodzić w powieść". Jeden powiedział, że przypomina to wchodzenie do labiryntu bez wiedzy, jakiego potwora można spotkać w środku; inny porównał to do poruszania się po omacku po tunelu, inna - do przebywania w jaskini, do której przez szczelinę w skale wpada promień światła, ona zaś sama tkwi w ciemności. Ktoś powiedział, że kojarzy mu się to z zanurzeniem pod wodę, w jeziorze czy w morzu. Ktoś inny, że z przebywaniem w pokoju pogrążonym w całkowitej ciemności, w którym oczy się do niczego nie przydają - w tej ciemności musi przestawiać meble, a gdy wszystko znajdzie się na właściwym miejscu zapala się światło.

 O pisaniu Margaret Atwood to książka eseistyczna zajmująca się tematem; czym jest pisanie i kim jest pisarz. Opowiada o tym, jak ci, którzy zajmują się pisarstwem postrzegają swoją działalność i siebie samych w odniesieniu do niej, i jak bardzo zmieniała się ta percepcja na przestrzeni wieków. Pierwotnie wszystkie eseje składające się na tę książkę były wykładami dla szerokiej publiczności, stąd też ich bardzo przystępna forma. Owszem, są one erudycyjne - Margaret Atwood sięga do licznych przykładów z literatury i sztuki ze wszystkich epok, ale objaśnia je w ten sposób, że wszystko staje się klarowne, nawet dla tych czytelników, którzy nigdy o danym dziele nie słyszeli. Całość jest dowcipna, autoironiczna, lekko ekscentryczna, czyli, jak się wydaje, zgodna z charakterem autorki. Czyta się te eseje szybko i z wielką przyjemnością.
 
 Pierwszy ze szkiców jest w dużej mierze tekstem autobiograficznym, zresztą wątki osobiste przewijają się przez całą książkę. Na marginesie, jeśli ktoś tylko przypuszczał, że Kocie oko jest powieścią (świetną!), czerpiącą mocno z dzieciństwa autorki, to tu znajdzie potwierdzenie swoich przeczuć. Interesującą rzeczą jest też w tym rozdziale poruszenie tematu peryferyjności literatury kanadyjskiej w czasach młodości Atwood.


Drugi wykład porusza zagadnienie pewnej dwoistości autora, człowieka, który prowadzi zwyczajne życie, ale ma w sobie tę drugą osobę, zdecydowanie bardziej podejrzaną, która zamieszkuje to samo ciało, i gdy nikt nie patrzy, przejmuję władzę nad nim i używa go do popełnienia pisarstwa. Atwood mówi wprost: Autorką książki jest ta, której imię widnieje na okładce. Ja jestem tą drugą.(...) ja jestem miła i spokojna, trochę roztrzepana, nie mam sobie równych w pieczeniu ciasteczek, przepadają za mną zwierzęta domowe i robię na drutach swetry ze zbyt długimi rękawami.  
 W dwóch następnych esejach Atwood przygląda się stykowi sztuki i pieniędzy oraz roli, jaką pełni twórca w społeczeństwie. Porusza tu ideę całkowitego oddania się sztuce i jej konsekwencji, zwłaszcza dla pisarek, a były one często tragiczne. Stawia pytania, czy pisarz jest kimś istotnym w społeczeństwie, czy pełni rolę jego sumienia, i jaka jest moralna odpowiedzialność za wpływ artysty na innych ludzi poprzez to, co stworzył. Atwood podnosi też kwestie bardziej ogólne: czy można w ogóle napisać dzieło pozbawione implikacji moralnych.
 
Piąty wykład opowiada o tym, dla kogo autor pisze, czyli o różnych rodzajach czytelników. Rzeczywistych i literackich, idealnych, wymarzonych przez autora i takich bardzo oddanych, w typie Annie Wilkes z Misery. Najładniejsza koncepcja czytelnika przedstawiona w tym eseju zbudowana jest wokół wiersza Emily Dickinson zaczynającego się tak:
 
Jestem Nikim! A Ty?
Czy jesteś - Nikim - Też?
Zatem jest nas aż dwoje?
 
 W ostatniej części książki Margaret Atwood zabiera czytelnika w literacką wyprawę w zaświaty, przywołując zarówno powszechnie znane mity o zejściu do podziemi (o Gilgameszu, Orfeuszu, w pewnym stopniu Odyseuszu), jak i wielkie dzieła literackie o takiej treści (Eneida, Boska Komedia), oraz inne utwory poświęcone zmarłym, a także duchom i upiorom. Temat jest, jak sama przyznaje, dość osobliwy, ale pisanie w ogóle jest dość osobliwe. Najgłębszą przyczyną bowiem twórczości, twierdzi pisarka, jest lęk przed śmiercią i fascynacja śmiertelnością, stąd tak częsta obecność tego motywu w literaturze. Pada tu również porównanie pisarza do szamana nawiązującego kontakt z tamtym światem, umiejącego nazwać to, co nienazwane. Z drugiej strony potrzeba pisania łączy się przecież z poczuciem kruchości, ulotności, a więc przemijaniem wszystkiego. Pisanie jest właśnie sposobem obrony, próbą ocalenia od zapomnienia. 

9 komentarzy:

  1. Ciekawi mnie, czym się różni czytelnik literacki od rzeczywistego. A najgorszy rodzaj czytelnika to chyba ten w typie Annie Wilkes. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że to najgorszy rodzaj :) Na szczęście całkowicie literacki, bo tacy czytelnicy w rzeczywistości nie istnieją i chyba nigdy nie istnieli.

      Usuń
  2. Lubię takie prawie teoretycznoliterackie rozważania ^^ Przez chwilę myślałam, że to może "poradnik dla aspirujących pisarzy", ale cieszę się, że to coś innego ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię :) Zwłaszcza podane w lekkiej formie, jak to robi Atwood. Sądzę, że początkującym pisarzom też ta książka może się przydać dla zobaczenia szerszego kontekstu związanego z pisarstwem.

      Usuń
  3. Ha, już ten krótki fragment zamieszczony na początku mocno zamieszał w mojej głowie. Fascynujące porównania, szczególnie, kiedy weźmie się pod uwagę motywy, jakie spotykamy na kartach danych dzieł. I tak u Kenzaburō Ōe jak i Harukiego Murakamiego regularnie przewija się motyw studni. Nurkowanie pod taflę wody idealnie współgra z "Wynurzeniem" pióra... Margaret Atwood. A z jaskiniami i tunelami od razu kojarzy mi się Ernesto R. Sábato, autor takich dzieł jak "Tunel", "Abaddón - anioł zagłady" czy "O bohaterach i grobach" - szczególnie w tych 2 ostatnich powieściach aż roi się od ślepców i wszelakiej maści jaskiń, czy innych ciemnych miejsc.

    Zaczynam rozglądać się za tym dziełem, tym bardziej, że z eseistyką Atwood już się zetknąłem ("Dług. Rozrachunek z ciemną stroną bogactwa") i bardzo mile owo spotkanie wspominam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Interesująca lista motywów :) Sprawdzę książki Sábato, bo nigdy nie słyszałam o tym autorze, a opis brzmi intrygująco.
      Książka Atwood jest dostępna w formie ebooka. Czyta się ją bardzo dobrze, więc na pewno będzie to przyjemna lektura.

      Usuń
    2. Sábato szczerze polecam. Bo na tyle, na ile śledzę Twoje czytelnicze wybory, mniemam, że powinien przypaść Ci do gustu :)

      Usuń
  4. Raczej nie dla mnie, ale uwielbiam Atwood za Opowieść Podręcznej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Opowieść Podręcznej" mam dopiero w planach. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.