W dzisiejszym wpisie ponownie przyglądamy się bohaterkom filmowym używając do tego celu poradnika "Boginie w każdej kobiecie" Jean Sinody Bolen. Bolen jest psychiatrą odwołującą się do tradycji jungowskiej i w swojej książce przedstawia
aktywne w kobiecej psychice
archetypy w postaci greckich bogiń. Są to: Demeter (matka), Hera (żona), Persefona (córka), Afrodyta (kochanka),
Artemida (siostra), Atena (strateg), Hestia (strażniczka domowego
ogniska).
Pierwsza część wpisu zawierała kilka zdań o samej książce oraz dwa portrety kobiece: Ateny (film Guwernantka) i Demeter (Kelnerka). Teraz pora na Persefonę i Hestię. Zgodnie z tytułem jest to zabawa, więc poniższe interpretacje postaci są bardzo dowolne. W tekście poniżej występują
spoilery, choć mam nadzieję, że nie zepsują nikomu przyjemności
oglądania filmów.
Persefona
|
Persefona: Jennifer Jason Leigh |
Catherine Sloper bohaterka filmu
Plac Waszyngtona Agnieszki Holland z 1997, grana przez Jennifer Jason Leigh świetnie pasuje do charakterystyki kobiety w typie Persefony przedstawionej w
Boginiach w każdej kobiecie.
Persefona (nazywana też Korą), jest według poradnika silnie związana ze swoją matką. W
Mitologii Greków i Rzymian Zygmunt Kubiak pisze tak:
Demeter (...) jest ściśle połączona ze swoją córką, zwaną Kore (...). Można by pomyśleć, iż Kore wyłoniła się niegdyś z Demeter jako jej sobowtór. To, co się przytrafia Catherine Sloper na początku jej życia jest odwrotnością sytuacji właściwej Persefonie, a jednocześnie jest bardzo dla niej charakterystyczne. Tak, jakby zamiast zdjęcia oglądać negatyw. Nie ma szansy być ukochaną córką swojej matki, bo jest półsierotą od urodzenia, ale jest ze swoją matką w sposób negatywny w skutkach dla dziecka, a potem młodej kobiety, utożsamiana. Otrzymała po niej swoje imię i niknie w jej cieniu, ponieważ nie odznacza się ani jej urodą, ani wdziękiem czy inteligencją w oczach otoczenia, a zwłaszcza ojca, którego
nieudana córka złości i irytuje. W skutek takiego wychowania Catherine wyrasta więc na osobę nieśmiałą i samotną. Łatwo można ją odnaleźć w poradnikowym opisie, więcej, odnosi się wrażenie skumulowania wszystkich cech i zachowań u bohaterki. Jak typowa Persefona, jest więc cichą, introwertyczną, wrażliwą dziewczynką, dobrze
wychowanym dzieckiem, które robi to, co jej każą dorośli. Nagina się i
dostosowuje się do okoliczności lub do ludzi o silniejszych
osobowościach. Często traktuje ojca jako
opiekuna, o którego względy należy zabiegać. Wycofana, bierna czyni starania, żeby nie dać innym powodów do złości. Nawet jeśli czuje się
zdominowana i ograniczana przez bliskich sobie ludzi, nie umie się temu
otwarcie sprzeciwić. Nie jest asertywna, więc unika konfrontacji, tłumi
złość i inne negatywne emocje. Czuje się osamotniona i zawsze nie na
miejscu.
O małżeństwie Persefony Jean Bolen pisze tak:
Małżeństwo jest czymś co
się Persefonie przydarza. Po prostu pozwala się porwać do ślubu, jeśli mężczyzna jest wystarczająco stanowczy. To on wybiera ją, a nie ona jego. Catherine zdarza się właśnie taka historia. Pojawia się w jej życiu Morris Towsend, przystojny, młody człowiek, bez grosza przy duszy, który bardzo pragnie ją poślubić. Motywy, którymi kieruje się Morris, są, według ojca Catherine, jasne. Chodzi mu o pieniądze, jakie jego córka odziedziczy, a on nie pozwoli by młody człowiek dostał choćby dolara z jego ciężko zarobionego majątku. Catherine staje się więc przedmiotem w psychologicznej walce miedzy dwoma mężczyznami. A skoro to opowieść o Persefonie musi w niej być scena uprowadzenia do Hade
su; nic nie szkodzi, że
à rebours. To zakochana Catherine proponuje swojemu narzeczonemu ucieczkę i ślub bez zgody ojca. Morris odmawia z tego względu, że Catherine zostałaby wydziedziczona i odjeżdża sam, a Catherine trafia do piekła zawiedzionych uczuć.
W poradniku autorka zaznacza, że rytuałem przejścia dla kobiety w typie Persefony jest dość często rozwód, bo wtedy zmuszona jest zadbać sama o siebie. Catherine rozstanie pozwala osiągnąć dojrzałość. Zewnętrznie jej życie zmienia się niewiele, ale zyskuje wewnętrzną siłę i niezależność, zdolność do decydowania o sobie samej.
Hestia
|
Hestia: Stephanne Audran |
Uczta Babette (1987), film w reżyserii
Gabriela Alexa opowiada o małej duńskiej osadzie, gdzie istniała wspólnota chrześcijańska pod
przewodnictwem dwóch sióstr, córek założyciela tej kongregacji. Pewnego
dnia siostry, kierując się współczuciem, przyjęły do swojego domu kobietę, Babette Hersant.
Dlaczego można bohaterce tej historii zobaczyć archetyp Hestii?
Wygnaniec, przychodzień z innej krainy szukał obrony u ognia Hestii i zjednoczonej z nią mocy Zeusa Gościnnego - jak pisze Kubiak w
Mitologii Greków i Rzymian. Babette uciekła z Paryża przed krwawym tłumieniem rewolucji z 1871, przed represjami, i znalazła schronienie w gościnnym domu. Więcej, Babette zostaje zatrudniona przez siostry jako kucharka, czyli ktoś, kto ma o domowe ognisko dbać. I prowadzenie gospodarstwa wychodzi jej znakomicie, co jest cechą
charakterystyczną, według autorki poradnika, dla kobiety o silnym
wpływie tego archetypu. Dla Hestii prace domowe mają znaczenie same w
sobie, a wykonywanie ich sprawia jej przyjemność. Inne cechy kobiety Hestii też łatwo odnaleźć w Babette, introwertyczność, skrytość - nie opowiada
innym o swoim poprzednim życiu. Jej obecność stwarza
ład i atmosferę harmonii. Nie potrzebuje uznania, zajmuje zazwyczaj mało
eksponowane
stanowisko, kucharka to przecież nikt ważny. I często, jak piszę Bolen,
sprawia wrażenie kobiety zależnej (jest przygarniętą służącą), ale w rzeczywistości zachowuje
wewnętrzną
autonomię.
Kobieta o archetypie tej bogini okazuje swoją miłość i troskę
o
innych pośrednio, poprzez życzliwe postępowanie. Czy to nie pasuje
świetnie do Babette, która za wygraną na loterii dużą sumę pieniędzy postanawia
urządzić swoim chlebodawczyniom wykwitną kolację, z okazji stulecia urodzin pastora, założyciela ich wspólnoty religijnej. I tu zaczynają się
dziać rzeczy niezwykłe, pozostając w konwencji poradnika, objawia się moc bogini. Scena, w której Babette przygotowuje tytułową ucztę, jest bardzo zmysłowym aktem tworzenia,
odzwierciedla to co Greccy nazywali kairos - "bycie w
czasie", co oznacza głębokie, spokojne zaangażowanie w każdą czynność. Na naszych oczach w sposób hipnotyzujący powstaje dzieło sztuki. W sytuacji, zdawałoby się prostej, gotowania posiłku, objawia się wielka artystka, ktoś dla kogo bycie twórcą jest najważniejsze. A potem dzieją się dalej zaskakujące sprawy - zaczyna się uczta, na której następuje pojednanie, odtworzenie poszarpanych więzi we wspólnocie. Ogień Hestii wszak płonął w domach i świątyniach na znak łączności ludzi, tworzył więź między starym a nowym miejscem (dla Babette), symbolizował ciągłość (dla sióstr i innych członków kongregacji), wspólną świadomość i tożsamość.