Romans
Ach, nie jest się poważnym w siedemnastej wiośnie.
Wieczorem, wśród bomb piwa, szklanek lemoniady,
Kawiarni oświetlonych i gwarnych radośnie,
Aleja lip ocienia promenady.
Powietrze takie słodkie przymyka powieki,
Tak dobrze pachną lipy w czerwcowe wieczory,
Wiatr obciążony gwarem - miasto - niedalekie -
Ma w sobie zapach winnic i piwa odory.
II
Nagle malutki skrawek nieba gdzieś widnieje,
Granatowy, oprawny w drobniutkie gałązki,
Przepięty gwiazdką małą, co słodko topnieje
I jak dreszczyk przesyła swój promyczek wąski.
Noc czerwcowa! I młodość! - To upaja trochę!
Krew staje się szampańską, do głowy uderzy,
Gada się! A na wardze całus czeka płochy
I drży na niej jak małe niecierpliwe zwierzę.
_________
Romans (fragment) Arthur Rimbaud
Źródło: literatura.wywrota.pl
Piękny wiersz. Ah kiedy było to 17 lat, zostały tylko wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńBardzo dawno :)
UsuńBardzo lubię ten wiersz :)
OdpowiedzUsuńCieszę się wobec tego, że go przypomniałam :)
UsuńEch, 17 lat i czerwcowe czy lipcowe noce - to były piękne czasy :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń