Nowiny ze świata Paulette Jiles to znakomita proza sięgająca w głąb historii Stanów Zjednoczonych. Porusza problem tożsamości osób, które jako dzieci zostały porwane przez Rdzennych Amerykanów, a potem powróciły do cywilizacji. Powieść dzieje się na przełomie zimy i wiosny 1870 roku. Kapitan
Kidd utraciwszy w czasie wojny secesyjnej swoją drukarnię, zarabia
na życie jeżdżąc po miasteczkach Teksasu i czytając publiczności nowiny
ze świata z gromadzonych starannie gazet. Po jednym z takich występów
zostaje poproszony o
odwiezienie do krewnych dziesięcioletniego dziecka. Dziewczynka została
właśnie wykupiona z niewoli. Cztery lata wcześniej Kiowa w czasie napadu
zamordowali jej rodziców, a ją samą porwali. Zadanie kapitana Kidda
jest
niełatwe, bo Johanna nie pamięta języka angielskiego, ani tego, kim była
wcześniej. Czuje się jedną z Kiowów i nie
chce wracać do świata białych ludzi.
Nowiny ze świata to świetna powieść drogi. Historia podróży kapitana Kidda i Johanny, pełna trudów i niebezpieczeństw, pokazana zostaje na szerszym tle, świetnie nakreślonym, z dbałością o szczegóły. Podróżują oni przez pogranicze południowych Stanów, pogrążonych jeszcze w
powojennym chaosie. Wojna secesyjna odcisnęła tu swoje piętno, czuć wiszącą w powietrzu gorycz przegranej, gniew na wprowadzane nowe porządki.
Przede wszystkim jednak dwie rzeczy czynią Nowiny ze świata powieścią tak ujmującą i zapadającą w pamięć. Przyjaźń i przestrzeń. Owszem, międzypokoleniowa przyjaźń, to zderzenie starości i młodości, było już wielokrotnie pokazywane w literaturze. I zawsze wzrusza. Śledzenie powolnego procesu tworzenia się więzi między czującym się samotnie, starym, doświadczonym człowiekiem a opuszczonym dzieckiem jest w Nowinach ze świata tak fascynujące także dlatego, że w tej powieści dobrze działa kontrast. To spotkanie dwóch osób: jednej,
która ma bardzo silną tożsamość, wie kim jest, niezależnie od
zewnętrznych okoliczności - tym, który niesie wieści - z kimś potrzaskanym na kawałki, komu świat rozpada się właśnie po raz drugi. Tak, poetycko, ale trafnie opisuje dziewczynkę znajoma kapitana Kidda:
Gdy
zostajemy stworzeni po raz pierwszy, obracamy nasze dusze ku światłu,
taką mielibyśmy nadzieję, odwracamy się od świata zwierzęcego (...) Niech Bóg będzie z nami. Kiedy zostajemy stworzeni po raz
drugi, rozpruwa ono wszelkie dokonania pierwszego stworzenia, a czasem
obala je ze szczętem. Rozpadamy się na kawałki. Ona pyta więc: gdzie
jest skała na której byłam zbudowana? I dalej mówi o Johannie tak: Ona jest jak (...) baśniowe stworzenie z czarodziejskiej
księgi. Takie, które nie pasuje ani w jednym, ani w drugim świecie.
W powieści wspomniane są też podobne przypadki odzyskanych dzieci, które
nigdy się całkowicie nie odnalazły po powrocie do cywilizacji. Przeżyte
traumatyczne wydarzenie zostawiły w nich trwały ślad. Książka szuka odpowiedzi na pytanie, dlaczego się tak działo.
Druga rzecz, która czyni Nowiny ze świata utworem wyjątkowym to przestrzeń. Trudno jest to precyzyjnie określić, więc najprościej jak się da, można powiedzieć, że ta książka daje poczucie wielkiej, otwartej przestrzeni. Nie tylko dlatego, że kapitan Kidd i Johanna wędrują po prerii czy górskich bezdrożach,
ale także ze względu na charakter zajęć, którymi Kidd parał się
w przeszłości (był gońcem w wojsku, drukarzem), jak i na to, które wykonuje teraz. Całe życie miał
za zadanie dostarczać ważnych wiadomości lub wiedzy, czy wreszcie rozrywki pozwalającej oderwać się odbiorcom od ich codziennego życia. Oczywiście, nie była to wiedza kompletna, ale pokazująca jak świat
jest wielki, poszerzająca horyzonty, wychylona w przyszłość (na przykład, kapitan czyta o ogłoszonych w tym czasie prawach Maxwella), umożliwiającą nabranie dystansu do otaczającej, bieżącej rzeczywistości. Tak jakby te nowiny ze świata, to spojrzenie z oddali wyostrzało wzrok, dawało swobodę, niezależność i pozwalało zobaczyć, co naprawdę jest w życiu ważne.
Niestety zupełnie nie jest to typ literatury, który lubię ;<
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńMyślę, że ta książka naprawdę mogłaby mi przypaść do gustu. Na szczęście jest na Legimi, więc dodałam ją już na półkę.
OdpowiedzUsuńBardzo polecam :) To podnosząca na duchu książka.
Usuń:). Jak na razie mam dodaną na półkę i mam ją na uwadze. Jak pokończę to co mam już zaczęte to możliwe, że się za nią zabiorę.
UsuńKolejna ciekawa propozycja czytelnicza. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńProszę bardzo :)
UsuńCieszę się bardzo, że książka przypadła Ci do gustu. Mnie również ujął sposób nakreślenia przyjaźni, jaka zawiązała się pomiędzy 2 tak różnym osobami, o jakże odmiennych doświadczeniach. A i sam wątek historii dzieci porwanych przez rdzennych jest ogromnie frapujący.
OdpowiedzUsuńTak, powieść jest bardzo interesująca ze względu na temat jaki podejmuje. Jeszcze raz dziękuję za jej polecenie. :)
UsuńTo może być dość ciekawe, zwłaszcza w porównaniu z coraz częstszymi przykładami odwrotnej działalności - wyrywania dzieci rdzennych mieszkańców z ich środowiska i próby przerobienia na Amerykanów. Zapamiętam ten tytuł.
OdpowiedzUsuńZawsze jest to krzywdzenie dzieci.
Usuń"Nowiny ze świata" przedstawiają temat przejmująco, ale skupiają się jednak ciut bardziej na losach kapitana Kidda. Spotkałam się nawet z opinią, że kwestii utraty tożsamości było w tej książce za mało.
Ciekawa tematyka i porusza ważny temat. Chętnie po nią sięgnę!
OdpowiedzUsuń