"Rybek jest za mało nie najemy się nimi. Proponuję ugotować z nich zupę.
- Zupa z ryb?
-
Jasne. Mamy kupę tego drobiazgu, mamy sól - Jaskier ilustrował
wyliczanie odginaniem kolejnych palców. - Zdobyliśmy cebulę, marchew,
pietruszkę, seler z nacią. I kocioł. Po zsumowaniu otrzymujemy zupę.
- Zdałoby się trochę przypraw.
- Och - uśmiechnął się Regis, sięgając do torby. - Z tym problemu nie będzie. Bazylia, piment, pieprz, liść laurowy, szałwia...
- Dość, dość - powstrzymał go Jaskier - Wystarczy, mandagory w zupie nam nie potrzeba. Dobra, do roboty. Oczyść rybki, Milva.
-
Sam je czyść! Patrzajta ich! Myślą, że jak mają niewiastę w kompanii,
to im będzie w kuchni harować! Przyniosę wody i ogień rozniecę. A z tymi
piskorzami sami się paprzcie.
- To nie są piskorze - powiedział Regis. - To są klenie, płotki, jazgarze i podleszczyki.
- Ha - nie wytrzymał Jaskier. - Znasz się na rybach, jak widzę.
- Na wielu rzeczach się znam - przyznał Regis beznamiętnie, bez dumy w głowie. - Uczyłem się tego i owego.
- Jeśliś taki uczony - Milva jeszcze raz dmuchnęła w ogień, po czym wstała - to uczenie wypatrosz te rybięta. Ja po wodę pójdę.
- Dasz radę przynieść pełny kocioł? Geralt pomóż jej!
- Dam radę - parsknęła Milva. - A jego pomocy nie trza mi. On ma własne osobiste sprawy, nie lza mu przeszkadzać!
Geralt odwrócił głowę, udając, że nie słyszy. Jaskier i Regis sprawnie czyścili rybi drobiazg.
_ Chuda będzie ta zupa - stwierdził Jaskier, wieszając kocioł nad ogniem. - Zdałaby się cholera, jakaś większa rybka.
-
Ta może być? - z wikliny nagle wyłonił się Cahir, niosąc za kark
trzyfuntowego szczupaka, wciąż jeszcze prężącego ogon i poruszającego
oskrzelami.
- Oho! Ależ krasawiec! Skąd go wytrzasnąłeś, Nilfgaardczyku?
- Nie jestem Nilfgaardczykiem. Pochodzę z Vicovaro, a nazywam się Cahir...
- Dobrze, dobrze, już słyszeliśmy. Skąd masz szczukę pytałem?
- Zmajstrowałem żerlicę. Jako przynęty użyłem żaby.Zarzuciłem w jamę pod brzegiem. Szczupak wziął z miejsca.
-
Sami specjaliści - pokręcił obandażowaną głową Jaskier. - Szkoda, że
nie zaproponowałem befsztyków, pewnie zaraz przynieśliby krowę. No, ale
bierzemy się za to, co mamy. Regis, wszystkie małe rybki wal w kocioł, z
głowami i ogonami. Szczukę zaś trzeba ładnie sprawić. Umiesz, Nilf...
Cahir?
- Umiem.
- Do dzieła zatem. Geralt, do jasnej cholery, długo masz zamiar tam siedzieć z obrażoną miną? Warzywa obierz!
Wiedźmin
wstał posłusznie, dosiadł się, ale demonstracyjnie daleko od Cahira.
Zanim jeszcze zdążył poskarżyć się, że nie ma noża, Nilfgaardczyk - czy
też Vicovarczyk - podał mu swój, dobywając drugi z cholewy. Przyjął,
wyburczawszy podziękowanie. Wspólna praca szła składnie. Pełen rybiej
drobnicy i warzyw kocioł wkrótce zabulgotał i zapienił się. Regis
zręcznie zebrał pianę wystruganą przez Milvę łyżką. Gdy Cahir sprawił i
podzielił szczupaka, Jasier wrzucił do kotła ogon, płetwy, kręgosłup i
zębaty łeb drapieżnika, zamieszał.
- Mniam, mniam, ależ pachnie. Gdy się to wszystko wygotuje, odcedzimy śmieci.
- Przez onucę chyba - wykrzywiła się Milva, strugając kolejną łyżkę. - Jakże cedzić, gdy przetaka nie mamy?
-
Ależ, droga Milvo - uśmiechnął się Regis. - Tak nie można! To, czego
nie mamy, z łatwością zastąpimy tym, co mamy. To wyłącznie kwestia
inicjatywy i myślenia pozytywnego.
- Idź do biesa z twym uczonym gadaniem.
- Przecedzimy przez moją kolczugę - powiedział Cahir. - Co tam, potem się ją wypłucze.
- Przedtem też się ją wypłucze - oświadczyła Milva. - Inaczej ja tej zupy jeść nie będę."
"Odskocznie to rzecz cenna i potrzebna. Gdy tylko mogę jadę na ryby -
zaznaczam przy tym, że łowię wyłącznie na sztuczną muszkę i uprawiam
C&R, catch and release, czyli nigdy złowionych ryb nie zabijam. A na
co dzień mam kuchnię. Lubię i umiem gotować, gotowanie to dla mnie
świetna rozrywka, odpoczynek i odprężenie. Ugotować umiem absolutnie
wszystko, ale moją specjalność to ryby, owoce morza i wszelkiego rodzaju
zupy. Gotuję praktycznie codziennie, każdego dnia. Chyba, że ugotuję
dużo, duży gar, wtedy mam parę dni wolnego."
____
Cytaty z książek: Chrzest ognia Andrzej Sapkowski i Jak oni pracują Agaty Napiórkowskiej (tytuł wywiadu z Andrzejem Sapkowskim: Jak w normalnej pracy)
Jeszcze w czasach licealnych czytałem Wiedźmina, prawie cały cykl. Z chwilą gdy pojawił się serial, nabyłem w formie .epub wszystkie książki z nadzieją powrotu do tej serii. Mam również "Trylogię husycką", ale ciągle wszystko czeka na lekturę. Ech, kiedy to wszystko czytać ;) ?
OdpowiedzUsuńStanowczo trzeba jeszcze jednego życia, żeby przeczytać wszystko, co by się chciało i dodatkowo wrócić do ulubionych książek. ;)
UsuńPo "Wiedźmina" na razie nie planuję sięgać, bo świetnie go pamiętam, zwłaszcza opowiadania znam prawie na pamięć. Zachęcam bardzo do sięgnięcia po "Trylogię husycką" (jest świetnie zrealizowany w formie słuchowiska audiobook), bo to książka równie dobra, jak nie lepsza od "Wiedźmina". :)