Nie wszystkie książki mają dedykacje, a jeśli już mają, są one zazwyczaj bardzo proste: czyjeś imię lub coś w rodzaju: Książkę dedykuję moim dzieciom, wnukom i prawnukom, jak w przypadku ekologicznego eseju O czasie i wodzie Andri Snaera Magnasona. Czasami jednak dedykacje bywają dłuższe, nawet całkiem obszerne, wzruszające albo zabawne.
Oto siedem dedykacji, które bardzo lubię:
Frans de Waal, światowej sławy prymatolog i etolog, w swoich dwóch bardzo znanych i świetnych książkach uhonorował swoją żonę formułując dedykacje następująco:
1.
Dla Catherine, mojego ulubionego naczelnego (Bonobo i ateista. W poszukiwaniu humanizmu wśród naczelnych, Frans de Waal).
2.
Dla Catherine - całe szczęście byłem wystarczająco bystry, aby ją poślubić (Bystre zwierzę. Czy jesteśmy dość mądrzy, aby zrozumieć mądrość zwierząt?, Frans de Waal)
Książki dla dzieci powinny być zadedykowane dzieciom, jak słusznie zauważa autor poniżej, ale co zrobić, gdy osoby, którym najbardziej chcemy poświęcić swój utwór są już dorosłe. Da się znaleźć wyjście pośrednie z tej sytuacji, jak w następujących dwóch przypadkach:
3.
Mojej młodszej siostrze Mirjam
Dzieciom, którymi byłyśmy
Tamtemu latu na sianie, kiedy czytałyśmy, czytałyśmy
bez końca... (Lampka, Annet Schaap)
4.
LEONOWI WERTH
Przepraszam
wszystkie dzieci za poświęcenie tej książki dorosłemu. Mam ważne ku
temu powodu: ten dorosły jest moim najlepszym przyjacielem na świecie.
Drugi powód: ten dorosły potrafi zrozumieć wszystko, nawet książki dla
dzieci. Mam też trzeci powód: ten dorosły znajduje się we Francji, gdzie
cierpi głód i chłód. I trzeba go pocieszyć. Jeśli te powody nie
wystarczą - chętnie poświęcę tę książkę dziecku, jakim był kiedyś ten
dorosły. Wszyscy dorośli byli kiedyś dziećmi. Choć niewielu z nich o tym
pamięta. Zmieniam więc moją dedykację:
LEONOWI WERTH
gdy był małym
chłopcem
(Mały Książę, Antoine de Saint-Exupéry)
Można też dość przezornie zadedykować swoją książkę redaktorowi, i mimo całej skromności przebijającej z tekstu dedykacji i małej objętości samej powieści, jest to książka wybitna i najlepsza w dorobku autora.
5.
Jak najbardziej w duchu Mateusza Salingera - który skończył już rok -
nalegającego przy śniadaniu na współbiesiadnika, żeby od niego przyjął
wystygłą fasolę, proszę mojego redaktora, mentora i (Boże bądź mu
miłościw) najserdeczniejszego przyjaciela Williama Shawna, który jako genius loci
redakcji "New Yorker" lubi stawiać na niepewną kartę, broni mało
płodnych i beznadziejnie błyskotliwych pisarzy, i mimo niezaprzeczonego
prawa do miana redaktora-artysty jest najskromniejszym z ludzi, żeby ode
mnie przyjął tę dość ubogo wyglądającą książeczkę. (Franny i Zooey, J. D. Salinger)
Relacje między redaktorami a pisarzami pewnie bywają burzliwe, gdy dochodzi do redakcyjnych poprawek. Wydawanie książek też bywa działalnością ciut szaloną, więc czemu nie napisać o tym komedii kryminalnej (tak, słusznie się domyślacie, że to zwłoki redaktora znaleziono pewnego poranka w wydawnictwie) i nie zadedykować jej tak:
6.
Przydawkom poległym w boju (Nagle trup, Marta Kisiel)
I na koniec wzruszająca dedykacja, bo na pewno wielu czytelników żywiło podobne uczucia, jak Ursula K. Le Guin, która zadedykowała swoją książkę przeznaczoną dla młodszego czytelnika następująco:
7.
Wszystkim kotom, które kochałam (Kotolotki, Ursula K. Le Guin)
"Franny i Zooey" zaiste ma niezwykłą dedykację, ale na samej dedykacji nie kończą się mocne strony tej książeczki. To naprawdę bardzo ciekawa lektura, którą bardzo polecam.
OdpowiedzUsuńTo wspaniała powieść :) Gdyby ktoś mnie zmusił do wybrania 10 moich ulubionych książek, jakie przeczytałam w życiu, na pewno ta znalazła by się na tej liście.
UsuńWcześniej nie zwróciłam uwagi na dedykację w Małym Księciu - ale rzeczywiście jest niezwykła.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się także ta z Nagle trup ;D
Tak, Marta Kisiel ma wspaniałe poczucie humoru :)
UsuńFajny temat posta :) Dwie pierwsze książki mam na półce od kilku lat, ale wciąż nie było okazji/czasu/chęci po nie sięgnąć.
OdpowiedzUsuńTeż lubię humor M. Kisiel :)
Dziękuję. :) Obie książki Fransa de Waala czytało mi się świetnie, mimo niełatwej tematyki, więc serdecznie polecam :)
UsuńŚwietny pomysł z zacytowaniem dedykacji!
OdpowiedzUsuńPrzesyłam jeszcze jedną do kolekcji, może się przyda:
„DO LUCY BARFIELD
Moja Droga Lucy,
Napisałem tę opowieść dla ciebie, ale kiedy zaczynałem ją pisać, nie zdawałem sobie sprawy, że dziewczynki rosną szybciej niż książki. W rezultacie jesteś już za stara na bajki, a kiedy tę książkę wydrukują i oprawią, będziesz jeszcze starsza. Pewnego dnia będziesz jednak dostatecznie stara, aby znowu do bajek wrócić. Możesz wtedy zdjąć tę książkę z jakiejś wysokiej polki, odkurzyć i powiedzieć mi, co o niej myślisz. Prawdopodobnie będę wtedy tak głuchy, że nie będę nic słyszał, i tak stary, że nie będę niczego rozumiał, ale na pewno będę wciąż twoim kochającym cię ojcem chrzestnym,
CS LEWIS”
(„Opowieści z Narnii. Lew, Czarownica i stara szafa”)
O, bardzo ładne! :)
UsuńW punkcie 7 - najfajniejsza ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
Usuń