Poniżej są trzy powieści plus tom poezji, które wzbudziły we mnie najwięcej emocji w pierwszej połowie tego roku. Kolejność dowolna.
1. Cudze słowa Wita Szostaka to bardzo dobra literatura, która może być punktem wyjścia do fascynujących dyskusji, ale jednocześnie niesie ze sobą spory ciężar emocjonalny. Jest w pewnym sensie bezlitosna, bo wielogłosowość powieści sprawia, że mity jakie budują bohaterowie na swój temat i wokół swoich relacji z centralną postacią książki - Benedyktem (notabene: Benedykt to imię, oznaczające: tego, o którym mówi się dobrze) zostają zburzone. Szerzej pisałam o niej tutaj: link
2. Jesień
Ali Smith. Książka utkana ze wspomnień i snów, której głównym tematem jest czas i pamięć. W Wielkiej Brytanii tuż
po referendum brexitowym trzydziestoparoletnia Elisabeth zatrzymuje się
na dłużej u matki i odwiedza swojego przyjaciela, prawie stuletniego
Daniela, który leży pogrążony w śpiączce. Ta powieść wzbudza różne uczucia u
czytelników. U niektórych wywołuje zachwyt, inni zarzucają jej bycie o
niczym i chaotyczność. Należę do pierwszej grupy. Jeden z wielu moich ulubionych cytatów:
Wiesz,
nic nie szkodzi, że zapominasz. Dobrze, że zapominamy. Czasami nawet
musimy zapomnieć. Zapominanie jest ważne. Robimy to celowo. Dzięki temu
możemy trochę odpocząć. Słuchasz mnie? Musimy zapominać. Inaczej już
nigdy byśmy nie zasnęli. (...) Wyobrażam sobie, że to, co zapomniałem,
cokolwiek to jest, przycupnęło obok mnie jak śpiący ptak. (...) I potem
wiesz, co robię? Po prostu trzymam go, nie za mocno i pozwalam spać. I
tylko tyle.
3. Pałac lodowy Tarjei Vesaas. Głęboki psychologicznie portret osoby zmagającej się ze stratą. Vesaas opowiada swoją historię w bardzo poetycki sposób, przy czym jest to poezja surowa, oszczędna w słowach. To, co naprawdę istotne pozostaje niewyrażone, jest pokazane w postaci zimowych obrazów. Szerzej o tej powieści można przeczytać tutaj: link
4. Dzikie brzoskwinie. Antologia poetek amerykańskich to bardzo szeroki wybór poezji amerykańskiej pisanej przez kobiety od Emily Dickinson po laureatkę Nagrody Nobla z roku 2020 Louise Glück. Na razie jest to jedyna antologia, w której można przeczytać trzy wiersz napisane przez ubiegłoroczną noblistkę. Wyboru utworów i większości tłumaczeń dokonała Julia Hartwig. Nawiasem mówiąc, w tym roku przypada stulecie urodzin tej wybitnej poetki i tłumaczki. Pozostałych przekładów dokonali, między innymi: Barańczak, Miłosz, Poświatowska. Wiersze są różnorodne, więc bardzo łatwo znaleźć coś dla siebie. Ogromne wrażenie zrobił na mnie poemat Diane Wakoski Pięć snów Jennifer Snow i jej testament oraz poezja Denise Levertov (tu: Kontrabanda w tłumaczeniu Czesława Miłosza, a tutaj: Latem - przekład Julii Hartwig ) i Jane Hirshfield. Poniżej wiersz Louise Glück (Julia Hartwig):
Eros
Przysunęłam moje krzesło do okna, by patrzeć na deszcz.
Byłam jakby we śnie lub w transie -
zakochana, a jednak nie chciałam niczego.
Nie musiałam cię dotykać, patrzeć na ciebie.
Chciałam tylko jednego: tego pokoju, krzesła, szumu
padającego deszczu,
godzina za godziną, ciepła tego wiosennego wieczoru.
Nie trzeba mi było nic więcej; byłam samą sytością.
Moje serce stało się małe, niewiele potrzebowało, by się napełnić.
Patrzyłam na deszcz padający ciężkimi strugami nad
ciemniejącym miastem -
Byłeś poza tym: zgadzałam się byś żył
wedle swych chęci.
O zmierzchu deszcz zelżał. Zajęłam się rzeczami
jakie wykonujemy w świetle dziennym, byłam pogodzona,
ale poruszałam się jak lunatyczka.
To wystarczało i nie miałeś z tym już nic wspólnego.
Kilka dni w obcym mieście.
Rozmowa, dotyk dłoni.
A potem zdjęłam obrączkę.
Tego właśnie chciałam: być naga.
"Pałac lodowy" znam. To bardzo wartościowa i pięknie napisana książka.
OdpowiedzUsuńZ Twojej listy z ciekawością sięgnę po "Cudze słowa".
Cieszę się, że jest więcej osób, które lubią "Pałac lodowy" :)
UsuńO tak, mnie "Jesień" także ujęła. Z listy Twoich ulubieńców półrocza zapisałam sobie "Pałac lodowy" do przytulenia. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że "Pałac lodowy" Ci się spodoba! :) Również serdecznie pozdrawiam :)
Usuń