Nie wiem nic. Jest wokoło ten rzeczy niepokój,
który rzeki przesyca i morza obłoków,
który jest sam przez siebie, a ja ponad którym
jestem jak smutne dziecko przenoszące góry.
I nie wiesz nic, i możesz ręce jeszcze
zanurzyć w płynność rzeczy i rzeczy niepokój.
Bo jest w tym jak w tworzeniu z marmuru drzew żywych
(które się same ciosają pod ręką)
coś jak nieuchwycenie w locie złotej grzywy,
jak opadanie - smutne i jak ziemia piękne.
Jak ziemia, bo ta w trwodze najdalszej wywoła
- i w grobach - jakąś smukłość anielską kościoła.
Więc idź, chociażbyś wiedział, że zmierzasz do grobu,
bo nie w tobie jest trwoga, ale ty przez trwogę.
Bo to nie żądzą wzrasta, ale zapatrzeniem,
jak wierzby, które rosnąc w wodzie rosną - cieniem.
Wtedy ziemia się skurczy, aż za wąską stopom
będzie chmura - na przekór arkom i potopom.
Tylko ludzie znad trawy - jak krowy - spojrzenie
zwrócą w niepokój rzeczy, w to, co zapatrzenie
i przez swoją osobność, w to, co gromem lśniło,
powiedzą nierozważnie i osobno: miłość.
__________
Utwory wybrane Krzysztof Kamil Baczyński Wydawnictwo Literackie Kraków 1986
Piękny wiersz! W połączeniu z równie malowniczym zdjęciem, jakoś przywodzi mi na myśl prozę Stachury. Można odnieść wrażenie, że bohaterowie zarówno "Siekierezady" jak i "Całej jaskrawości" też odczuwali "rzeczy niepokój", co kazało im gnać przed siebie.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest :) Wydaje się, że to podobny rodzaj wrażliwości w odbiorze świata, choć wyrażony w prozie.
Usuń