wtorek, 23 maja 2023

"Ballada o lutniku" Wiktor Paskow

  Ballada o lutniku to nostalgiczny powrót autora do dzieciństwa spędzonego w Sofii w latach pięćdziesiątych. Opowiada o schyłku życia Georga Heninga, przybyłego z Czech twórcy bułgarskiej szkoły lutnictwa. Pięcioletni Wiktor poznaje Heninga, gdy ten wykonuje dla niego specjalne maleńkie skrzypce. Kilka lat później stary mistrz, schorowany i bezradny, robi swój ostatni wyjątkowy instrument, a jego pracownia staje się dla dorastającego chłopca miejscem schronienia, w którym dzieją się rzeczy niezwykłe - można tu przywoływać duchy zmarłych, czy tworzyć przedmioty, będące wyrazem miłości, jak pewien kredens. 
 
 Powieść Paskowa to piękna, poetycka, czy wręcz dzięki powracającym jak refren frazom, muzyczna proza. Perspektywa dziecka sprawia, że świat w niej przedstawiony jest odrobinę baśniowy i magiczny. Ta fantastyczność łagodzi ponurą, momentami brutalną rzeczywistość komunistycznej Bułgarii z jej powojennym ubóstwem i beznadzieją, czego najlepszym symbolem jest dom, w którym mieszka rodzina Wiktora. Był on kiedyś pięknym budynkiem. Został zniszczony i podzielony na klitki, w których upchnięto lokatorów. Nic więc dziwnego, że szerzą się tu przemoc i pijaństwo. Biedę szczególnie odczuwa matka Wiktora, której rodzina się wyrzekła, gdy wyszła za mąż za ubogiego muzyka. Losy mieszkańców kamienicy stanowią tło, zaś wątek pełnej napięcia i żalu relacji między rodzicami chłopca jest fenomenalnym dopełnieniem dla pierwszego planu tej opowieści, czyli historii przyjaźni dziecka ze starym mistrzem. Za pomocą tej ostatniej mówi się o rzeczach najważniejszych: o miłości, samotności i śmierci. Wiktor czuje bezradność i osamotnienie Heninga, jego tęsknotę za zmarłymi bliskimi. Towarzyszy mu wraz z rodzicami w zmaganiach z codziennością. Lutnik w zamian daje chłopcu poczucie akceptacji i bezwarunkowego wsparcia. Uczy kochać i szanować ludzi i rzeczy. Pokazuje, że warunkiem uprawiania prawdziwej sztuki jest pokora, słuchanie i rozumienie innych.

 Ballada o lutniku jest krótką, wzruszającą, wielowarstwową powieścią. Można zobaczyć w niej wiele rzeczy, ale jedna wybrzmiewa szczególnie mocno. Mistrzowie nie powinni znosić ciemnoty i prostactwa. Jest w tej książce przejmująca niezgoda na to, jak wygląda świat i wiara, że sztuka, ona jedna, potrafi tę niezgodę wyrazić. Dlatego dorosły Wiktor jeszcze raz przywołuje cień starego lutnika, by odnaleźć w sobie tę wiarę z dzieciństwa, że sztuka ocala - przywraca godność, nadaje sens. Ballada zaś staje się w pewnym momencie hymnem pochwalnym na jej cześć: (...) dookoła nas będzie grzmieć, trzaskać, błyskać się i migotać, a my zawołamy z całych sił: - Święta, święta, święta sztuka, która była, jest i która będzie!

8 komentarzy:

  1. W takich trudnych, beznadziejnych czy mrocznych okolicznościach dobrze jest mieć poczucie, że istnieje coś czystego, świętego, potężnego, niezniszczalnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, choć w przypadku narratora to bardziej nadzieja, że coś takiego istnieje i szukanie pocieszenia we wspomnieniach z dzieciństwa.

      Usuń
  2. Nie słyszałam o tej książce. Myślę, że potrzebuje specjalnego czasu dla siebie, odpowiedniego nastroju na czytanie. Będę o niej pamiętać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się wydaję, że trzeba mieć nastrój na jej lekturę, ale polecam gorąco :)

      Usuń
  3. Jak ja chcę przeczytać tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakiś czas temu zaczęłam czytać tę książkę. Jednak mnie zupełnie nie przekonała i nudziłam się podczas jej lektury. Muszę przyznać, że to jak na razie jedyny DNF w tym roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie trafiła chyba na dobry moment, kiedy miałam nastrój na taki rodzaj poetyckiej prozy, ale doskonale rozumiem, że ta książka może znudzić :)

      Usuń

Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.