W1496 roku Gredechin Specht wysyła do swojej przyjaciółki w Heidelbergu dwanaście listów. Nie
widziały się od dziewięciu lat, od chwili, gdy Gredechin stwierdziła, że
zdobywanie wiedzy jest dla niej najważniejszą sprawą w życiu i
przybrawszy miano Georga Starkfausta w męskim przebraniu wyruszyła w
świat. Udało jej się zostać studentem medycyny Akademii Krakowskiej oraz
zdobyć posadę osobistego sekretarza Kallimacha. W listach opowiada o
swoim codziennym życiu, o wszystkich
trudnościach związanych z ukrywaniem faktu bycia kobietą i o fascynacji
swoim pracodawcą, Filipem Kallimachem, łacińskim poetą i włoskim
humanistą. Ten ostatni, w miarę rozwijania się powieści, staje się, obok
Gredechin, pierwszoplanową postacią. Czytelnik poznaje więc historię
jego życia, zaczynając od ucieczki z Italii po nieudanym zamachu na
papieża, poprzez przygody w czasie tułaczki po południowej Europie,
kończąc zaś na okolicznościach, które
sprawiły, że został doradcą królewskim Jana
Olbrachta.
Segretario Macieja Hena to epistolarna powieść historyczna
dziejącą się w średniowiecznym Krakowie, w którym jednak już czuć
pierwsze zwiastuny nowej epoki. Obok bycia utworem epistolarnym
jest to też w dużej mierze powieść szkatułkowa - jedne historie
wypływają z drugich. W tym tkwi jej siła i słabość zarazem, bo można
potraktować
Segretaria jako pochwałę opowiadania, dzielenia się własnym doświadczeń. Nie ma więc
historii nieważnych. Pisz o swojej codzienności, o wychowywaniu dzieci -
apeluje do swojej przyjaciółki Gredechin, bo to jest życie, którego nie
zna, a chce je poznać. Z
drugiej strony epistolarno-szkatułkowa forma powieści świetnie się
sprawdzająca przy pokazywaniu uczuć, wewnętrznych przeżyć, mniej przekonująco wypada w
przedstawianiu dramatycznych wydarzeń, których przecież nie brakuje. Segretario
opowiada bowiem o zarazie pustoszącej Kraków w 1496 roku, czy pokazuje
trudne stosunki polsko-żydowskie. Jeszcze bardziej widać to w przypadku
przywołanych, a zasłyszanych przez bohaterów historii. Są one
wstrząsające, jak na przykład: opowieść o rzezi
Konstantynopola, ale ich tragizm nie wybrzmiewa, tak jak mógłby (i
chyba tak, jakby chciał tego autor), gdyby forma książki była inna. Za to tam, gdzie powieść ma bawić, bawi znakomicie swoją lekką, niekiedy wręcz frywolną narracją, dowcipem, umiejętnie budowanym napięciem (Gredechin może być w każdej chwili zdemaskowana), mrugnięciem oka do czytelnika. Trzeba też podziwiać zachwycającą lekkość z jaką przedstawiona jest w niej wiedza historyczna, refleksje filozoficzne, nawiązania literackie. Lista dzieł, tylko tych wprost
przywołanych, jest długa i są one bardzo zręcznie wplecione w fabułę. Wśród
nich, znajduje się oczywiście twórczość samego Kallimacha. Silnie brzmią w powieści również echa Dekameronu Boccaccia, a to z powodu licznych
opowiedzianych tu historii miłosnych. Ogólnie, acz bardzo subiektywnie, rzecz ujmując, powieść przypomina
jasnymi barwami namalowany obraz, w którego centrum znajdują się dwie osoby:
Gredechin i Kalimach. Wszystko inne zdaje się
ciemną, trochę nieważną ramą, przynajmniej do pewnego momentu. Może
dzieje się też tak dlatego, że portrety tych dwojga i ich relacji,
początkowo mającej charakter mistrz i uczeń, z
czasem przeradzającej się w bliższe uczucie, nakreślone są tak dobrze.
Ta więź, z powodu różnicy wieku, pozycji społecznej, skrywanego przez
Gredechin sekretu, jest skomplikowana, dwuznaczna, ale pod względem
emocji ogromnie
autentyczna. Dominuje w powieści, stanowi o jej wielkim uroku i znajduje
godny siebie, przejmujący finał.
Gdy sięga
się po historię i pisze powieść historyczną zawsze jest to spojrzenie na przeszłość z punktu widzenia teraźniejszości, często szukanie w niej wartości bliskich współczesnym. Segretario Macieja Hena bierze z renesansowego humanizmu pochwałę wolności, indywidualizmu, prawa jednostki do rozwoju zgodnie ze zdolnościami i chęciami. Współgra to z poruszanymi w niej w wielu aspektach tematem tożsamości, w tym też ról społecznych
przypisanych danej płci. Jest to przecież historia o kimś, kto chce
przekroczyć ograniczenia związane z byciem kobietą, aby zdobyć wykształcenie. Kwestię tożsamości przedstawia się tu bardzo interesująco, jako coś
zewnętrznego, kostium, który się wkłada będąc
zmuszonym okolicznościami. Staje się on czymś z jednej
strony naturalnym, codziennym a z drugiej ma się do niego dystans: a tak się od tamtej pory zżyłam z moją maską, że choćbyś mnie w środku
nocy ze snu zerwała, ja ci się w postaci przecierającego oczy
Starkfausta ukażę. Ten Starkfaust jednak nie jest niczym innym jak czczą
zjawą, czy raczej kukłą jarmarczną, która ja Gredechin z niejaka wprawą
poruszam. Dzięki tej kukle osiągnęłam, co osiągnęłam i nadal mogę sobie
stawiać coraz to nowe cele. A nie jest to jedyny raz, kiedy Gredechin wymyśla sobie personę, aby rozwiązać swoje problemy. Tożsamość jest więc czymś płynnym, można ją dość łatwo zmienić. Od tego, kim się jest, powieść podkreśla to kilka razy dobitnie, o wiele ważniejsze jest, jak się traktuje innych. Najładniej wyraża to błogosławieństwo, które na drogę dostaje Gredechin: Bądź więc sobie dla świata, kim chcesz, i żyj
swoim życiem, byleś tylko
przestrzegała przykazań i bliźniego jak siebie samą miłowała (...)
Ostatnio rzadko zdarza mi się czytać powieści historyczne, ale chyba będę musiał to zmienić, bo ilekroć po nie sięgam, to cieszę się z ich lektury. Pod kostiumem przeszłości można ukryć wiele interesujących nawiązań do teraźniejszości. No i aktualnie raczę się książkami poświęconymi traktowaniu ludzi ze względu na płeć, więc tym bardziej mnie "Segretario" intryguje ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że "Segretario" dobrze pasuje do Twoich obecnych lektur, więc jeśli będziesz miał ochotę na coś lżejszego, to bardzo polecam :)
UsuńKsiążką mnie zaintrygowałaś, lubię czasem sięgać po tego typu lektury.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jeśli lubisz choć trochę powieści historyczne to sięgaj śmiało :)
UsuńŚwietna recenzja! A tematyka książki i jej szkatułkowa forma zachęcają do lektury :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
Usuń