niedziela, 25 listopada 2018

"Ofiary losu. Inna historia Polski", Krzysztof Iszkowski


Ofiary losu. Inna historia Polski Krzysztofa Iszkowskiego to zbiór tekstów o charakterze publicystyczno-historycznym. Książka podzielona jest na cztery części. Pierwsza obejmuje okres od średniowiecza do zwycięstwa kontrreformacji, druga dotyczy stosunków polsko-rosyjskich, trzecia okresu międzywojennego i II wojny światowej, czwarta poświęcona jest "Solidarności" i transformacji ustrojowej w 1989 roku. Punktem wyjścia jest znakomity pomysł - znalezienia w historii Polski momentów przełomowych, które pchnęły kraj w zupełnie innym kierunku, zadecydowały o jego rozmiarach i geopolitycznej orientacji. Iszkowski wskazuje, że najbardziej interesują go zdarzenia losowe lub decyzje wąskich grup albo wręcz pojedynczych osób, zazwyczaj kierujących się własnymi interesami, o ile konsekwencje przypadku lub podjętych działań miały charakter długotrwały. Przy tak postawionej sprawie zjazd gnieźnieński, bitwa pod Grunwaldem, insurekcja kościuszkowska były, według autora, wydarzeniami w zasadzie mało istotnymi, bo bez długookresowych następstw. Kluczowy wpływ na dzieje Polski natomiast miała bitwa pod Legnicą w 1241 roku, śmierć Kazimierza Wielkiego, unia z Litwą, brak zgody Zygmunta III Wazy na objęcie przez jego syna tronu rosyjskiego czy zażegnanie kryzysu bydgoskiego w 1981 roku, by podać kilka przykładów omawianych w książce.   

Ofiary losu... są dobrą pozycją popularyzatorską. Ciekawą na poziomie faktów, bo czytelnik dostaje, na przykład uzasadnienie dlaczego traktat wersalski nie był dobrym rozwiązaniem dla Europy. Poznaje sedno zamieszania po śmierci Kazimierza Wielkiego, które doprowadziło do wydania Jadwigi za Jagiełłę i zmieniło podstawy ustrojowe państwa. Także wyobrażenie o panującej za Jagiellonów tolerancji religijnej stanie się po przeczytaniu książki bardziej realistyczne. Iszkowski dokonuje również interesujących poznawczo analiz związków przyczynowo-skutkowych i pokazuje realne następstwa wydarzeń historycznych. To najbardziej wartościowa część książki. Trochę mniej przekonujące w tych ćwiczeniach z rozumienia historii są jej wersje alternatywne zaproponowane przez autora, na przykład powstanie Sławii. To fascynująca, choć raczej niemożliwa, opowieść o utworzeniu państwa łączącego Czechy i Polskę za panowania Bolesława Chrobrego, który był po kądzieli spadkobiercą czeskich władców. Przeszkodami do takiego scenariusza było zbyt wielu chętnych kandydatów do tronu czeskiego plus wschodnia ekspansja niemiecka. Następną alternatywną historią, która wydaje się mało prawdopodobna, jest długotrwała unia z Moskwą na wzór unii z Litwą. Autor nie docenia tu różnicy wyznania, jakby zapominając, co napisał o postępującym fanatyzmie religijnym rozdział wcześniej. Kontrreformacyjny katolicyzm nie dałby się pogodzić z prawosławiem.

Książka nie jest pozbawiona wad. Zacznijmy od najmniejszej, którą jest brak dostatecznej korekty. Otóż, co dowiaduje się czytelnik o warunkach pogodowych w Rosji w roku 1812: od 10 listopada temperatura utrzymywała się na poziomie -100°C, a na początku grudnia spadła do -370°C (str. 98). Inne literówki nie są już tak spektakularne. Autora czasami ponosi publicystyczna werwa - porównania odnoszące się do współczesności są mało trafne (Litwa za czasów jagiellońskich jako start-up?). O wydarzeniach 4 czerwca 1989 roku Iszkowski pisze: Dynamika przypominała bardziej dekolonizacje niż rewolucję: podobnie jak Belgowie w Kongo, PZPR zmuszona była oddać władzę, ale zrobiła to na własnych warunkach. Podkreślenie różnicy między rewolucją a przemianami w Polsce przez porównanie tych ostatnich do dekolonizacji jest może słuszne, ale dlaczego akurat Konga, zwłaszcza, że autor ciągnie dalej tę analogię, co jest mało adekwatne do sytuacji obu państw. Oprócz zdarzających dziwnych porównań i kulawych analogii można też podczas lektury odnieść wrażenie nieuzasadnionej kategoryczności niektórych stwierdzeń.

Styl więc, w jakim książka jest napisana, sprawia, że nie można zaliczyć jej do wybitnej eseistyki historycznej, co nie przekreśla jej wartości. Moim celem - pisze autor - nie jest odkrywanie "białych plam", lecz spojrzenie świeżym okiem na plamy i zacieki doskonale już znane oraz sprawdzenie, czy nie układają się przypadkiem w jakiś oczywisty, choć dotąd niedostrzegany wzór. I te zamiary udało się Iszkowskiemu spełnić. Ofiary losu... są dobrą lekcją historii, prowokującą do dyskusji, wybijającą z utartych kolein myślowych, świeżym spojrzeniem potrzebnym w czasach, gdy historię zastępuje się polityką historyczną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.