środa, 14 listopada 2018

14 listopada - rocznica urodzin Astrid Lindgren

"Często jako pierwsze pojawiało się imię. Takie imię jak Pippi Pończoszanka, Emil z Lönnebergi czy pan Liljonkvast.

"Zgadnij, co zrobił raz Emil z Lönnebergi?" - rzucała nagle pytanie, aby uciszyć krzyczącego wniebogłosy wnuka. Było to imię wzięte ot tak, z powietrza, w jednym momencie, ale dziecko przestawało płakać, a babcia musiała ciągnąć opowieść.
 Pana Liljonkvasta wymyśliła Karin - tak samo jak Pippi Pończoszankę. Ona też zdecydowała, że to będzie sympatyczny latający wujaszek, który odwiedza samotne dzieci. Baśń otrzymała tytuł W Krainie Zmierzchu. A potem pan Liljonkvast został wyposażony w malutkie śmigło i otrzymał nowe imię: Karlsson z Dachu. (W Vimmerby mieszkał szewc, którego nazywano Karlssonem z beczki... więc imię to znów jest dalekim echem dzieciństwa). Karlsson z Dachu po raz pierwszy wystąpił w cyklu audycji radiowych. Był wtedy jowialnym wujaszkiem, sympatycznym towarzyszem zabaw, ale na kartach książki pojawił się jako kłótliwy, skłonny do obrazy, nadęty, nieznośny typ, w którym zostały uwypuklone i zwielokrotnione wszystkie istniejące w nas nieprzyjemne i śmieszne cechy, niechętnie ujawniane.
 Drogi od pana Liljonkvasta do Karlssona z Dachu w wersji książkowej nie można dokładnie wyjaśnić. Astrid mówi: "To tak jakoś poszło. Karlsson za nic nie chciał być sympatyczny".

Inspiracją opowieści może zatem być imię, obraz albo sytuacja. W drodze z domu przy Dalagatan do wydawnictwa Rabén & Sjögren Astrid codziennie przechodziła przez skwer Tegnera. Pewnego dnia o zmroku na ławce siedział tam samotny chłopiec. To jego widok stał się punktem wyjścia baśni Mio, mój Mio.
 Warto prześledzić, jak zrodził się pomysł napisania Braci Lwie Serce, i to nie tylko dlatego, ze jest on dość nietypowy dla Astrid. Wydaje się, jak gdyby cały kształt opowieści powstał w kilku momentach intensywnych uczuć doznanych pewnego zimowego ranka w Värmlandii w 1971 roku.
 "Jechałam pociągiem z Torsby wzdłuż jeziora Fryken - opowiadała Astrid. - To był jeden z tych fantastycznych poranków, kiedy na jezioro kładzie się różowy blask. Tak, to było coś tak nieziemsko pięknego, i wtedy w tym momencie doznałam pewnego rodzaju wizji, jakbym ujrzała świt człowieczeństwa, aż zadrżałam. Jednocześnie poczułam, jak coś we mnie rozbłysło, i pomyślałam, że może coś z tego będzie". (...)
 Widok i nastrój tego poranka nad Fryken pozostał i czekał, by go wypełnić treścią. Powoli pojawiły się następne obrazy.
 "Szłam przez cmentarz w Vimmerby i przeczytałam napis na jednym z nagrobków: <<Tu leżą młodzi bracia Fahlén, zmarli w 1860>>. I już wiedziałam, że to będzie opowieść o śmierci i dwóch braciach".
 Obraz miłości braterskiej, czułości starszego brata do młodszego i słabszego, zobaczyła Astrid równie nagle i nieoczekiwanie.
 "To było wtedy, kiedy wybieraliśmy Emila do wersji filmowej. Panował straszny zamęt, flesze błyskały wokół małego Janne Ohlssona. Kiedy wreszcie było po wszystkim, chłopiec wymknął się i usiadł na kolanach starszego brata. Przytulił się do niego, a brat go objął, pochylił się i pocałował w policzek. Wtedy ujrzałam przed sobą braci Lwie Serce".
 Potem, w trakcie pisania, gdy opowieść nabierała kształtu, nasunęły się widoki i wspomnienia Smålandii.


 _________
Cytat i zdjęcie pochodzą z książki: Astrid Lindgren. Opowieść o życiu i twórczości Margarety Strömstedt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.