"Po raz pierwszy święto Trzeciego Maja spotykam na żaglowcu. Bardzo jest przyjemnie leżeć całą godzinę dłużej i rozmyślać w hamaku, zamiast zrywać się i gonić do roboy. Myślami wracamy wszyscy dominionych obchodów tej uroczystości, które miały miejsce, gdy byliśmy jeszcze w szkołach.
Data ogłoszenia Konstytucji - trzeci maja, trzy stany w niej wymienione, podział na na trzy władze: prawodawczą, wykonawczą i sądową - wszystko to naprowadza myśl na liczbę TRZY. Tę liczbę- symbol czczono w Indiach, Egipcie i Rzymie. Stąd przecież rzymskie OMNE TRINUM PERFECTUM - wszystko, co potrójne, najlepsze.(...)
Wszystkie zapamiętane przez nas obchody trzeciomajowe rozpoczynały się od przemówień, wygłaszanych niekiedy przez ludzi, którzy byli wychowani i wykształceni w obcych szkołach, w trzech rozmaitych zaborach. Niektóre z nich przeszły jako tematy do wesołych opowiadań i anegdot. Cytowany był przykład taki fragment przemówienia: "Otczizna nasza została podzielona na trzy czensti. Jedną wzięli Germańcy, drugą - Awstryjcy, a trzecią - my!" Fragment innego brzmiał: "Powstała otczizna nasza, Polska, która podzielona była na trzy nierówne połowy, a tereny jej zachwycone wojną". (...)
Nasz kapitan oraz starszy oficer "Lwowa" otrzymali podobne wykształcenie. (...) Przemówienie trzeciomajowe wygłosi chyba kapitan? Co powie ten człowiek, wychowany w obcej szkole, dla którego - w pewnym sensie - wszystko, co się tu dzieje, musi być dość jeszcze dalekie i obce? On miał za sobą długoletnią służbę w dużej flocie o wiekowej tradycji. My wszyscy uzyskaliśmy niedawno matury w polskiej szkole. Na morze, oprócz chęci przygód, przygnała nas również chęć odrobienie wiekowej krótkowzroczności narodu, któremu wystarczało "posiadanie tyle morza, iżby koń mógł się skąpać, a nie utonąć". Dla ogółu społeczeństwa byliśmy w dalszym ciągu wyłącznie poszukiwaczami przygód, w najlepszym wypadku - bezinteresownymi romantykami, którzy jeśli chcą tych podróży po morzach, to niech sobie sami na nie zapracują. Pogląd ten reprezentowali wtedy prawie wszyscy w Polsce, z wyjątkiem paru osób, których dziełem było stworzenie Szkoły Morskiej. (...)
- Czołem, uczniowie! - wita nas kapitan, stojąc przed nami na baczność i salutując.
- Czołem, panie kapitanie! - skandujemy.
Kapitan przechodzi teraz na prawą burtę i wita się z załogą stałą statku. Po chwili znów wraca na lewą burtę. Że zacznie przemówienie od słowa "znaczy"- nikt nie ma wątpliwości, że tych "znaczy" będzie więcej niż innych słów - też wiadomo. Ale co powie? (...)
Przyglądamy się kapitanowi z wielką uwagą. Widać, że jest niezadowolony z roli, jaka mu dzisiaj przypadła w udziale. Kapitan czerwienieje. Jego wydatna szczęka wysuwa się w ten sposób, jak gdyby miał nam udzielić surrowej nagany za wielkie przewinienia. Szczęka coraz groźniej przesuwa się do przodu. Nagana będzie silna i płomienna.
Kapitan zaciska zęby i mówi:
- Znaczy, rozumiecie! Znaczy, praojcowie nasi konstytucję ułożyli! Znaczy, dzisiaj obchodzimy takie święto narodowe. Rozumiecie?... Znaczy, dzisiaj jest jeszcze takie podwójne święto. Papież, znaczy Ojciec Święty, Matkę Boską krolową Korony Polskiej zrobił! Rozumiecie?... Znaczy, dzisiaj jest jeszcze takie trzecie małe święto! Znaczy, wyście dołożyli swojej małej inteligencji i statek przygotowaliście do podróży... Znaczy, dzisiaj jest takie POTRÓJNE święto: Znaczy, praojcowie - konstytucję, papież Matkę Boską, a wy - statek! Znaczy, Rzeczpospolita Polska niech żyję!
- Niech żyje! Niech żyje! Niech żyje!"
_________
Fragment opowiadania Omne trinum perfectum ze Znaczy kapitan, Karol Olgierd Borchardt; Wydawnictwo Morskie
Otwarcie przyznam, że nie znam twórczości tego autora, a zakładam, że warto to zmienić. :) Czy mogłabyś mi coś polecić na dobry początek?
OdpowiedzUsuńDla mnie jest to autor jednej książki (za to czytanej kilkakrotnie), więc ją polecam :) "Znaczy Kapitan" będzie świetną pozycją na poprawę humoru albo na wakacje nad morzem :)
UsuńDziękuję, na pewno zainteresuję się tą książką. Swego czasu lubiłam czytać literaturę marynistyczną. "Moby Dick", a zwłaszcza "Billy Budd" Melville'a to tytuły, które wywarły na mnie wielkie wrażenie.
UsuńLektura Melville'a jest jeszcze przede mną :)
UsuńOj, właśnie przeczytałam wpis sprzed prawie 11 lat... :) Nie mam pojęcia, jakie wrażenie wywarłby na Tobie cały "Moby Dick", ale "Billy'ego Budda" naprawdę polecam. To powieść, która głęboko zapada w pamięć.
UsuńZapomniałam całkiem, że pisałam o "Moby Dicku" na blogu. I się wydało, że Biały Wieloryb mnie pokonał i to nie raz :D To jest dziwny przypadek czytelniczej niemocy, bo te fragmenty, które przeczytałam podobały mi się, ale jakoś nie mogłam dokończyć lektury.
UsuńBardzo dziękuję za polecenie "Billy'ego Budda". Może tu pójdzie mi lepiej :)