Herta Müller w Król kłania się i zabija przedstawia swoje dzieciństwo spędzone na wsi zamieszkanej przez mniejszość niemiecką, historie członków swojej rodziny, prześladowania jakich doznała od reżimu Ceaușescu, wreszcie wyjazd do Berlina w 1987. Książka nie jest typową biografią. Składa się z dziewięciu esejów, których sednem jest opis doświadczeń jednostki w dyktaturze a także trudność w uchwyceniu, w opowiedzeniu tych przeżyć innym. Herta Müller opowiada z wielką wrażliwością o przeszłości przywołując przedmioty, bo mowa jest narzędziem niewystarczającym do oddania rzeczywistości, ale jednocześnie relacja nie może obyć się bez słów. Myślenie, mówienie, pisanie są i pozostaną prowizorycznymi środkami zaradczymi (...).
Dziecięce poczucie, że rzeczywistość wymyka się językowi, wyraźniej ujawnia się w kontakcie z językiem rumuńskim. Niemieckojęzyczna dziewczynka przybywa do miasta, by uczyć się w szkole średniej. Zanurzenie się w inną kulturę jest odkryciem odmienności. Herta Müller pisze: Prawie każde zdanie jest innym spojrzeniem i dodaje: Rumuński tak odmiennie widział świat. Życie w komunistycznej dyktaturze odsłania następną cechę mowy. Język nigdy nie jest i nie był apolityczną przestrzenią ponieważ nie da się go oddzielić od tego, co ludzie robią z ludźmi (...). Istnieje więc język zakazany i propaganda. Nie przemyślane słowo miało poważne konsekwencje, przez językową wpadkę można było wylądować w szponach służby bezpieczeństwa. Trwa też indoktrynacja, już od najmłodszych lat, wstrząsająco opisana w tekście o rumuńskim przedszkolu. Język okazuje się również bezradny w Niemczech - opowiadanie o zbrodniach jest wewnętrznie ocenzurowane zgodnie z radą doświadczonych przyjaciół, którzy odradzają mówienie, bo: "Nikt w to nie uwierzy".
Śrubokręty ojca, kartofle matki, ozdobny klucz na ścianie w rodzinnym domu, babciny futerał na akordeon, bloczek z pokwitowaniami dziadka, kapelusze mężczyzn ze służby bezpieczeństwa, meble, koszule nocne, czereśnie na cmentarzu. Herta Müller tak mówi o ich znaczeniu: Przedmioty były dla mnie zawsze ważne. Ich wygląd należy obrazu ludzi, którzy je posiadali, w równym stopniu co sami ludzie. Zawsze składają się na to kim był człowiek i jaki był. Są najbardziej zewnętrzną, oddaloną od skóry częścią osoby. I jeśli żyją dłużej niż ich właściciele, przenikają w nie nieobecni.
Rzeczy są też nośnikiem strachu w reżimie - im bardziej zniewolony kraj, im czujniejsza kontrola ze strony państwa, z tym większą liczbą rzeczy ma się do czynienia w nieprzyjemny sposób. Prześladowca nie musi być cieleśnie obecny, żeby zagrażać I tak siedzi w rzeczach jako cień, włożył lęk w rower, w tlenienie włosów, w perfumy, w lodówkę. Zagrożenie zostaje na długo, bo pamięć nie działa chronologicznie, uczucia ujawniają się w dziwny sposób. Przeszłość powraca przez zwykłe przedmioty i zatruwa teraźniejszość. Jeden z najłagodniejszych przykładów. Reklama firmy w Niemczech zajmującej się przeprowadzkami głosząca: "Wasze meble dostaną nóg" przywodzi wspomnienie krzesła, które zastało się po przyjściu z pracy na środku pokoju, postawione tam przez służbę bezpieczeństwa.
Król kłania się i zabija pokazuje rozdarcie między możliwościami a niemocą języka. Słowa są skrojone do mówienia, być może nawet precyzyjnie skrojone, ale: Nie są w stanie reprezentować tego, co się dzieje w głowie i To nieprawda, że na wszystko istnieją słowa. Obszary wewnętrzne nie pokrywają się z mową, wloką człowieka tam, gdzie nie mogą przebywać słowa. To rzeczy błyskawicznie odtwarzają stany psychiczne, przede wszystkim przywołują strach, który utkwił w przedmiotach i wraz z nimi drąży, śledzi i przypomina o sobie. Herta Müller świadoma bezradności języka pisze: A jednak zawsze towarzyszy mi pragnienie: "Powiedzieć to" i dodaje: Literatura ciągnie myśli tam, gdzie nie mogą przebywać żadne słowa.
_________
Herta Müller o pisarstwie Hanny Krall
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.