(...) moim przeznaczeniemzawsze było zmienić świat. Może powinniem powiedzieć, że świat był moim wierszem, że podjąłem trud ułożenia jego części w całość, podporządkowując jedną frakcję drugiej i udzielając im łask stosownych do zasług. Jeśli jednak ułożyłem wiersz, to nie przetrwa on długo.
Książka Johna Williamsa przedstawia portret Oktawiana Augusta od czasów młodzieńczych, mniej więcej od roku 45 p.n.e. do chwili jego śmierci w 14 n.e. Jest to powieść epistolarna obejmująca listy, notatki, dzienniki, sprawozdania zarówno postaci historycznych, jak i zupełnie fikcyjnych. Wybór takiej formy utworu sprawia, że wydarzenia historyczne, z jednej strony oglądamy z perspektywy ich uczesników, bardzo osobistej, z drugiej strony zaś są one raczej relacjonowane, czy opowiadane niż rozgrywają się na oczach czytelnika. To jeden z powodów nadających tej powieści spokojny, wyważony ton. Innym jest wybór pisarza, aby o dramatycznej zmianie - niewydolną republikę ostatecznie zastępuje dyktatura, bo tym jest od samych swoich początków cesarstwo rzymskie, opowiedzieć w zdystansowany sposób. A przecież głownym tematem książki jest władza i cena, jaką za jej zdobycie i sprawowanie płaci jednostka i jej najbliżsi. Związane z tym tragedie, okrucieństwo, osobiste dramaty chyba nie wybrzmiewają wystarczająco mocno - przedstawiona w powieści interpretacja zdarzeń historycznych wydaje się zbyt wygładzona.
Zgodnie z tytułem, autor skupia się na Oktawianie Auguście i jest to wizerunek człowieka wybitnego, nie tyle okrutnego, czy bezwględnego w dążeniu do zdobycia władzy, a potem jej utrzymania, co konsekwetnego i robiącego tylko to, co jest konieczne. Przełomowym momentem w jego życiu jest decyzja o zemscie na zabójcach Juliusza Cezara i przejęciu, jako najbliższy męski krewny, dziedzictwa tego ostatniego. Ten wybór już w chwili decyzji daje poczucie mocy, ale też straty, gdyż Oktawian wie, że na szczytach władzy będzie samotny. Godzi się na to, ale jak stwierdza po latach: Człowiek nie oszukuje się, jeśli chodzi o konsekwencje własnych czynów, oszukuje się co do łatwości, z jaką będzie z tymi konsekwencjami żyć. Autorefleksyjność tytułowego bohatera jest główną zaletą książki. Może jego przemyślenia nie są specjalnie przekonujące, ale za to pięknie ujęte. August zestawia sprawowanie rządów z uprawianiem sztuki (użyciem odpowiednich środków do osiągniecia celu, a każde rozwiązanie pociąga za sobą nowe wybory) a własną miłość do władzy porównuje do miłości uczonego do swojego dzieła, filozofa do idei, poety do słowa. Ładna refleksja, tylko jak się ma do brutalnej rzeczywistości wojny domowej, której wygranie wymagało eliminacji wrogów, podobnie jak póżniejsze sprawowanie władzy, kiedy trzeba było się wykazać sprytem i z pomocą różnych środków trzymać wszystkich pod kontrolą. Tam gdzie autor wskazuje na szlachetność Augusta, widać raczej jego przebiegłość. Dobrym przykładem na zbyt idealny wizerunek Oktawiana jest ważna w fabule reforma prawa małżeńskiego dokonana przez cesarza. W książce pokazane jest to, jako próba naprawy rzymskiej moralności. Po latach August przynaje, że za pomocą prawa nie dało się tego zrobić, więc było ono na wpół martwe i miało być według niego wyłącznie pokazywaniem dobrych wzorów. Realistycznie zaś patrząc, było to bardzo skuteczne narzędzie władzy, bo skoro małżeństwa i związki nieformalne służyły elitom rzymskim do budowanie pozycji politycznej i zawierania sojuszy, to karanie za cudzołóstwo było świetnym narzędziem ich rozbijania oraz pozbywania się wrogów politycznych pod pretekstem niemoralnego prowadzenia się. Zwłaszcza, że zakres tego prawa był bardzo szeroki - przewidziano kary nie tylko dla niewiernej żony, kochanka, ale też zdradzanego męża.
Mimo, że portret Oktawiana nie jest w tej pięknie napisanej książce przekonujący, najciekawiej wypadają w niej dwie łączące się ze sobą rzeczy: relacja z córką i refleksje snute w późnej starości, kiedy August usiłuje podsumować swoje życie. W tym pierwszym przypadku forma epistolarna sprawdza się doskonale, pozwalając obu stronom dramatu pokazać swoje racje, opowiedzieć historię z własnej perspektywy. Sporo w rozmyślaniach Augusta o podjętych decyzjach, w tym tej najcieższej dotyczącej córki, racjonalizacji i usprawiedliwiania siebie, ale też ironicznego poczucia, że życie jest ciągłym odgrywaniem tak wielu ról, że w końcu przestaje się być sobą. Pośród tych refleksji są również wątpliwości, czy warto było tyle poświęcić dla władzy, czy jak to ujmuje August: dla dobra Rzymu. Na końcu zaś pojawiają się pytania o trwałość własnych dokonań, podszyte dojmującą świadomością, że czas jest największym barbarzyńcą niszczącym wszystko.
Zwykle nie czytuję biografii, ale tak zachęcająco piszesz o tej książce, że nabieram ochoty na lekturę... Zwłaszcza że czytałam kiedyś "Ja, Klaudiusz" i choć było to dawno temu, to nadal pamiętam, że byłam pod ogromnym wrażeniem.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu "Ja, Klaudiusz" ta książka, może się wydawać zbyt gładka, a jej bohaterzy średnio przekonujący. Jeśli nie znasz to lepiej przeczytać inną powieść tego autora, mianowicie, "Stonera".
Usuń