Nieważne, jak wiele goryczy spotka człowieka za życia, gdy nadchodzi kres i tak potrafi dla siebie znaleźć pociechę.
Żyć! Yu Hua to opowieść o wiejskiej rodzinie pokazana na tle historii Chin od czasów wojny do rewolucji kulturalnej Mao pod koniec lat sześćdziesiątych. Książka zaczyna się beztrosko. Oto bezimienny narrator opowiada o pewnym pięknym, bujnym lecie, które spędził jak fruwający bez celu wróbel zbierając, bo na tym polegała jego praca, piosenki ludowe. Pewnego dnia spotkał starca o imieniu Fugui, który opowiedział mu całe swoje życie. Fugui był w młodości lekkomyślnym łajdakiem. Na skutek hazardu przegrał rodzinny majątek. Trzeba jednak wiedzieć, kiedy zbankrutować, zrobienie tego tuż przed rewolucja okazało się szczęśliwym trafem, bo posiadaczy ziemskich spotykał przykry los, gdy już rządy rewolucyjne nastały. Mimo to, kiedy w pierwszej chwili Fugui uświadomił sobie, że sprowadził nieszczęście i biedę na swoją rodzinę, w odruchu rozpaczy chciał popełnić samobójstwo, lecz wola życia okazała się silniejsza.
Powieść Yu Hua jest właśnie o sile woli życia, która pozwala wytrzymać to, co przynosi los. On zaś bywa tragiczny, zwłaszcza gdy do głosu dochodzi brutalna polityka. Śmierć była codziennym, masowym doświadczeniem w czasie wojny, w której uczestniczył Fugui. Walec historii przetaczający się przez Chiny w postaci rewolucji, której przebieg zaostrzał się w miarę jej zwycięstw, tylko dzięki szczęśliwym przypadkom lekko zjechał na bok i nie zmiażdżył bezpośrednio rodziny Fugui. Stało się to też dlatego, jak to opowiadał Fugui, że:
Byliśmy tylko zwykłymi ludźmi, to nie było tak, że nie troszczyliśmy się o
sprawy państwa, ale ich nie ogarnialiśmy, po prostu wszyscy słuchaliśmy
dowódcy, dowódca zaś słuchał swoich zwierzchników. Jak góra
powiedziała, tak myśleliśmy i tak robiliśmy.
Tak robiliśmy - podporządkowanie stało się strategią, aby przeżyć. Rewolucja zjadała raczej tych, którzy ciut wystawali - to oni byli rozstrzeliwani i torturowani. Ale dotykała zwykłych ludzi swoimi konsekwencjami: harówką ponad siły, permanentnym niedożywieniem, okresami wielkiego głodu, codzienną biedą, która każe rodzicom wybierać przyszłość jednego dziecka kosztem drugiego, złą opieką lekarską niosącą tragiczne skutki. Wszystko to krzywdziło przede wszystkim najbardziej bezbronnych, czyli dzieci.
Historia Fugui i jego rodziny opowiedziana jest bardzo prostym, ale pięknym, plastycznym językiem czerpiącym porównania z codzienności i z przyrody. Książka operuje też kontrastem już na podstawowym poziomie - pełna bólu i przerażających scen, bardzo przejmująca opowieść o stracie najbliższych, opowiadana jest, gdy wszystko bujnie rośnie, rozkwita i żyje. Podkreśla to tylko przesłanie powieści, mówiące o tym, że sam fakt istnienia jest bezcenny.
Brzmi interesująco. Trochę mi się ten tytuł skojarzył z niektórymi książkami Lisy See.
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o Lisie See. Sprawdzę :)
UsuńStraszna i okrutna ta historia Chin! Od razu skojarzyły mi się dwa tytuły:„Dzikie łabędzie. Trzy córki Chin” Jung Chang i „Nie mówcie, że nie mamy niczego” Madeleine Thien.
OdpowiedzUsuńDziękuję za podsunięcie ciekawych tytułów :)
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco, myślę, że to może być książka dla mnie. Wspaniała recenzja!
Pozdrawiam cieplutko ♡
Dziękuję :)
UsuńCzytałem parę książek z rewolucją kulturalną w tle ("Miłość w czasach rewolucji" i "Złote czasy" Xiaobo Wanga, "Komplesk siędziego Di" Dai Sije, "Kobiety w kąpieli" Tie Ning, "Zupa z trawy" i "Zielonodrzew" Xianlianga Zhanga), ale wciąż uważam, że temat ledwie liznąłem, dlatego z chęcią sięgnę po kolejne pozycje osadzone w tej tematyce (choć akurat w przypadku Yu Hua najpierw przeczytam prawdopodobnie "Kroniki sprzedawcy krwi", jako, że mam już tę powieść na czytniku).
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że "Kroniki sprzedawcy krwi" to również książka warta lektury. Przejrzę listę książek proponowanych przez Ciebie (dziękuję :)) i tych zamieszczonych wyżej i może coś jeszcze wybiorę, choć przyznaję, że rzadko sięgam po literaturę azjatycką.
Usuń