niedziela, 11 lutego 2018

"Osiedle marzeń", Wojciech Chmielarz

Osiedle marzeń to czwarty tom z serii kryminałów z komisarzem Jakubem Mortką, ale spokojnie można go czytać bez znajomości poprzednich. Główny bohater, rozwiedziony, obecnie w szczęśliwym związku, da się lubić. Ma swoje wady i niedociągnięcia, ale jest w nim taka sympatyczna zwyczajność, która sprawia, że nie popada w stereotyp zgorzkniałego, nadmiernie pijącego policjanta z problemami. Tym razem przyjdzie mu prowadzić śledztwo w sprawie zabójstwa popełnionego w Warszawie, na jednym ze strzeżonych osiedli. Wczesnym rankiem zostaje tam znaleziona martwa studentka dziennikarstwa. Oczywistą podejrzaną okazuje się Switłana, zatrudniona na czarno Ukrainka, zajmująca się sprzątaniem. Jak to bywa w kryminałach to, co wydawało się proste szybko się komplikuje i w toku postępowania sprawa przekształca się w zagmatwaną historię, u podłoża której leżą, jak się zdaje, motywy finansowe.

Osiedle marzeń to świetnie napisany kryminał ze wszystkimi jego charakterystycznymi cechami, czyli wciągającą fabułą, pokazanymi wiarygodnie etapami śledztwa, i oczywiście następnymi ofiarami. A jednak, mimo wartko płynącej akcji, autorowi udaje się pokazać, tak niby mimochodem, kawałek rzeczywistości, uwierający i niewygodny: pogardliwe traktowanie ukraińskich pracowników (należy im się póki nie przeproszą za Wołyń), ofiarę coachingu, wszechobecne narkotyki, wojny parkingowe. Słowem, tę dość powszechną iluzję, że od zła da się odgrodzić na bogatym, strzeżonym  osiedlu. Oprócz tego krytycznego spojrzenia jest coś istotniejszego. Jeszcze ważniejsze okazuje się zobrazowanie jak niewielkie sprawki, grzeszki, codzienne frustracje, przymykanie oczu, rozczarowania przeradzają się w wielkie zło.

Ten trzymający w napięciu kryminał, od którego trudno się oderwać ma kilka wad. Jest to wątek uboczny - policjanta, którego przywrócono do służby i z którym szefostwo nie za bardzo wie, co zrobić, więc przydziela go do spraw nierozwiązanych, których rozwikłanie przychodzi mu zdumiewająco łatwo, tu jedynie można zarzucić autorowi lekkie minięcie się z prawdopodobieństwem i przegięcie ze zbiegami okoliczności. Minusem jest też zakończenie - tego się czytelnikowi nie robi, żeby z niecierpliwością czekał na następny tom.

Wpis bierze udział w wyzwaniu "Pod hasłem"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.