sobota, 13 lipca 2024

Podsumowanie półrocza 2024 - 5 ulubionych książek

Celem tego bloga jest prezentowanie utworów, które mi się podobają, więc jak zawsze polecam wszystkie książki, których recenzje ukazały się tu w tym półroczu. Moim zdaniem, jest to znakomita i warta uwagi literatura. Wśród wszystkich tych książek jest jednak pięć, które chciałabym szczególnie wyróżnić. Są to trzy powieści i dwie pozycje z literatury non-fiction. Kolejność na liście jest alfabetyczna. Linki prowadzące do opinii znajdują w tytułach. 
 
Powieści:
 
1. Czas starego boga Sebastian Barry 
 Jak minie dość czasu, to pewne zdarzenia jakby nigdy nie zaszły. To, co dawniej było świeże, bliskie, straszne, odpływa w czas starego Boga, jak ludzie spacerujący po Killiney Strand tak daleko, że przychodzi chwila, kiedy zmieniają się w maleńkie czarne kropeczki, aż wreszcie znikają. 
Niezwykły jest sposób, w jaki ta książka jest napisana: nasycona biblijnymi odniesieniami, obrazowa, a w budowaniu tych obrazów najważniejszą rolę odgrywają morze, światło i mrok. Ma ona również bardzo oniryczny charakter, co tylko podkreśla ogromny ciężar emocjonalny opowiedzianej tu historii życia pewnego emerytowanego policjanta. Jest to na wskroś irlandzka powieść o konfrontacji z przeszłością.
 
2. Na wodach północy Ian McGuire 
Podszyta egzystencjalnym niepokojem brutalna powieść sensacyjno-przygodowa o wyprawie wielorybniczej na daleką północ. Z jednej strony to książka, w której strony w czasie czytania przewracają się same, z drugiej stawiająca podstawowe pytania o kondycję człowieka. Ma więcej niż kilka bardzo poruszających, zostających na zawsze w pamięci scen, jak na przykład ta, w której główny bohater usiłuje recytować Iliadę i przede wszystkim znakomite, niepokojące zakończenie.
 
3. Niebo i piekło Jón Kalman Stefánsson 
Może nie potrzebujemy słów, żeby przeżyć, ale jednak potrzebujemy ich, by żyć. Powieść napisana pięknym, poetyckim językiem, mająca w sobie pewien szczególny rodzaj magii. Jest to zbiorowy portret sprzed stu lat rybaków i mieszkańców małego miasteczka położonego na krańcu świata, w Islandii, gdzie góry stykają się bezkresnym oceanem. Książka opowiadająca o stracie, samotności, zagubieniu, o zadawaniu sobie pytań, na które nigdy nie ma wystarczająco dobrej odpowiedzi. Mówi też o sile i zarazem bezsilności słów i literatury.
 
 


Literatura non-fiction:
 
1. Kobieta osobna i miasto Vivian Gornick 
Jest to eseistyczna autobiografia o życiu w Nowym Jorku. Łatwo można się od tej książki odbić ze względu na jej dygresyjny charakter. Feminizm miesza się tu z anegdotami z życia miasta, osobiste refleksje na temat samotności i związków międzyludzkich z cytatami i odniesieniami literackimi, wspomnienia z dzieciństwa z relacjami z przedstawień i koncertów. Jest jednak w tej książce coś bardzo ujmującego wynikającego z silnej więzi pisarki z Nowym Jorkiem, z umiłowania do chodzenia, włóczenia się po mieście, z czułości i trafności czynionych przez nią spostrzeżeń. 
 
2. Rozmyślania Marek Aureliusz 
Jedna z kluczowych pozycji stoicyzmu, skupiająca się na kwestiach etycznych, rozważaniach moralnych w ramach tego nurtu filozoficznego. Najbardziej jednak uderza przy lekturze osobisty ton tej książki, jej autoterapeutyczny dla autora charakter. Jest coś niezwykłego w tym, że mimo ogromnego dystansu czasowego, upływu tysiącleci, można zobaczyć w dziele filozoficznym żywego człowieka. Dlatego wśród wielu zawartych w Rozmyślaniach maksym i myśli podoba mi się też rozdział 31 z Księgi 11, gdzie Marek Aureliusz cytując kogoś, pisze (o sobie?, o swoim dziecku?, o kimś bliskim? może to zdanie mu się po prostu podoba? - nie wiadomo): "A moje miłe serce roześmiało się".

sobota, 6 lipca 2024

"Komisarz" C. J. Sansom


Komisarz
C. J. Sansoma to wciągający kryminał historyczny. Jego akcja rozgrywa się za panowania Henryka VIII, dokładnie w roku 1537. Rok wcześniej Anna Boleyn została ścięta. Jej małżeństwo z królem spowodowało oddzielenie się Anglii od Rzymu, śmierć jednak nie zahamowała postępującej Reformacji. W tym czasie na czele zmian w angielskim Kościele stanął Thomas Cromwell, będący właśnie u szczytu swojej potęgi. Zarządził on przejęcie wszystkich klasztorów i ich majątków na rzecz Korony. Spowodowało to bunt na północy kraju i trzeba się było czasowo przynajmniej wycofać z tych planów i załatwić rzecz bardziej dyplomatycznie. Do jednego z ważniejszych klasztorów w królestwie został więc wysłany w dyskretnej misji specjalny komisarz, aby przekonać zakonników wszelkimi możliwymi metodami do dobrowolnego samorozwiązania. Został on zabity w budzących grozę okolicznościach. Wyjaśnienie tego morderstwa Cromwell zlecił  londyńskiemu prawnikowi o nazwisku Matthew Shardlake. Miał on załatwić sprawę jak najszybciej. Ta jednak okazała się bardzo trudna, a w klasztorze doszło do kolejnych morderstw. 
 
Komisarz to powieść kryminalna z zamkniętym kręgiem podejrzanych, intrygująco skonstruowaną zagadką kryminalną, z tropami zręcznie podsuwanymi czytelnikowi, aby mógł sam odgadnąć przynajmniej częściowo jej rozwiązanie i w końcu, z satysfakcjonującym finałem. Wszystko to składa się na dobrze napisany klasyczny kryminał. A żeby nawiązanie do tradycji gatunku było jeszcze pełniejsze mamy w powieści układ: detektyw i jego pomocnik, bowiem Shardlake ma asystenta, który na co dzień pomaga mu w prowadzeniu praktyki prawniczej w Londynie, i którego zabiera ze sobą na miejsce zbrodni do klasztoru. Ponieważ Mark jest dużo młodszy od Shardlake'a, ich relacja ma charakter bardziej mentorski niż przyjacielski. Bywa, że się komplikuje w wyniku porywów młodości prowadzących do kłopotów, a także uczuć mało szlachetnych, jak na przykład: zazdrość. Matthew Shardlake, obdarzony dużą inteligencją i wzbudzający sympatię, nie jest bowiem postacią pozbawioną wad i kompleksów. Te ostatnie są zresztą zupełnie zrozumiałe, gdyż jako osoba z poważną wadą sylwetki, garbem od dzieciństwa, był z jej powodu wyśmiewany i szykanowany. Matthew jest również zaangażowany politycznie - popiera reformy Cromwella. Już jako młody student prawa był pilnym czytelnikiem Erazma z Rotterdamu i stał się gorącym zwolennikiem naprawy Kościoła. Po latach coś w nim jeszcze zostało z tego dawnego idealisty, któremu pod wpływem rzeczywistości, wcielania jego ideałów z młodości w życie, rozwiewają się ostatnie złudzenia, że w sporze między papistami a zwolennikami zmian chodzi o coś więcej niż o pieniądze i władzę.  

Książka Sansoma to też dobra powieść historyczna, a więc historia nie jest tu tylko tłem, fakty z przeszłości mają zasadniczy wpływ na przebieg fabuły, choćby na przykład, żeby nie zdradzać za dużo, proces likwidacji klasztorów na początku XVI wieku w Anglii. Realia historyczne i społeczne są tu wiarygodnie przedstawione, wplecione w opowieść w niedużych dawkach na raz, tak, że całość bardzo płynnie się czyta. Obecne są tez zabawne smaczki historyczne podkreślające koloryt epoki, przykładowo: reakcja londyńczyków na mówiącą papugę. Szkoda tylko, że na tylnej stronie okładki widnieje przyrównanie tej powieści z Imieniem róży Umberto Eco, co ma stanowić zachętę do przeczytania. Jest to niestety miecz obosieczny, bo z jednej strony na pewno przyciągnie odbiorców, z drugiej ponieważ Komisarz, mimo wiernego przedstawienia epoki, nie dosięga głębi prezentacji procesów historycznych u Umberto Eco i poziomu literackiego jego dzieła, to rozczaruje tak nastawionych czytelników, a książka na to nie zasługuje, bo jest świetnie napisaną prozą gatunkową.