piątek, 3 października 2025

"Ja, która nie poznałam mężczyzn" Jacqueline Harpman

Ja, która nie poznałam mężczyzn to relacja bezimiennej kobiety, która po latach postanawia spisać historię własnego życia. Była ona jedynym dzieckiem w grupie kobiet trzymanych latami w klatce w podziemnym bunkrze pod nieustannym nadzorem sześciu strażników. W przeciwieństwie do współwięźniarek, które pamiętały swoje poprzednie losy, ona nigdy nie poznała innej rzeczywistości, aż do pewnego dnia, w którym coś się wydarzyło i kobiety odzyskały wolność. Świat na zewnątrz jednak też okazał się swego rodzaju pułapką.
 
Dystopijna powieść Jacqueline Harpman robi duże wrażenie. Wynika to w dużej mierze z enigmatycznej kreacji rzeczywistości. Nie ma w tej książce jasnych odpowiedzi na pytania, dlaczego realia świata są tu tak osobliwe, jaka przyczyna i cel za nimi stoi. Czytelnik skazany jest na domysły, bo wie tylko tyle ile bohaterki, czyli niewiele. Poddawane przemocy i odurzane lekami w przeszłości kobiety nie pamiętają nawet, w jaki sposób doszło do ich uwięzienia. Minimalną wadą książki jest to, że czasami autorka idzie na skróty - dopowiada i wprowadza pewne elementy rzeczywistości, tak, aby wygodnie pasowały do akcji. Jest to dość skutecznie maskowane pierwszoosobową narracją dorastającej dziewczyny, która może przecież czegoś nie pamiętać ze swego dzieciństwa lub raptem przypomnieć sobie wiedzę przekazaną jej kiedyś przez inne kobiety. 
 
 
 
Książka może być interpretowana w duchu feministycznym. Jest to bowiem opowieść o zniewolonych przez system kobietach. W centrum narracji znajduje się dziewczyna - dojrzewająca i odkrywająca własną cielesność, która stanowi dla niej podstawę w budowaniu tożsamości i sposób dotarcia do prawdy o jakimś fragmencie rzeczywistości, na przykład: w pewnym momencie ustala ona, używając własnego tętna, prawdziwy upływ czasu w klatce. Pojawia się również kobieca solidarność, wyrażająca się w udzielaniu wzajemnego wsparcia, na ile to było możliwe w warunkach ścisłych reguł więziennych zabraniających, między innymi, dotyku. Zwraca uwagę też pewna kwestia - dziewczyna, dla której więzienie było w dzieciństwie jedynym punktem odniesienia, z jednej strony jest inna, pozbawiona normalnych, tradycyjnych doświadczeń, z drugiej strony, być może, w związku z tym bardziej wolna. 
 
Najciekawsze jednak w Ja, która nie poznałam mężczyzn są wątki egzystencjalne. Wydaje się, że to książka przede wszystkim o samotności, takiej przytłaczającej i pustce, wynikającej z kompletnej izolacji. Ale nie tylko - również o nadziei. Gestem nadziei jest nawiązywanie więzi z innymi, czy wreszczie decyzja, by spisać własną historię, bo, być może, ktoś ją kiedyś przeczyta. Nadzieja tkwi też zapewne w tym, że mimo niesprzyjających warunków i pozbawieni czegoś tak bardzo podstawowego, jak możliwość przekazywania życia, ludzie będą nieustawali w szukaniu odpowiedzi na pytania, także te fundamentalne, nawet jeśli ich znalezienie nie jest możliwe. Ciekawość, chęć poznania - może właśnie one, są w stanie nadać życiu sens. Jak mówi dziewczyna: Wiedza służy do tego, żeby wiedzieć. Czasem to, co się wie, pomaga coś zrobić, ale to nie jest najważniejsze. Chcę się dowiedzieć wszystkiego, co można wiedzieć, po nic, dla przyjemności. Jest to na pewno historia o odwadze, by stawić czoła swojemu losowi, jakkolwiek wydaje się on samotny, bezcelowy, czy wreszcie absurdalny, by samemu próbować nadać sens życiu.