Podanie jednej książki przeczytanej więcej niż trzy razy
przekracza moje możliwości. W dzieciństwie i młodości wielokrotna lektura była
dla mnie normą. Z wiekiem raczej mi przeszło. Pewnie wtedy, gdy
uświadomiłam sobie, ile ciekawych książek czeka na przeczytanie. Jednak uważam,
że powrót do ulubionych utworów to jak spotkanie ze starymi przyjaciółmi. Miło
ponownie pobyć w ich towarzystwie. A warto wracać z dwóch powodów. Po pierwsze ze
względu na nas samych. Pięknie o tym mówi cytat z Atramentowego Serca Corneli
Funke.
Zauważyłaś, że książka
po kilkakrotnym przeczytaniu staje się o wiele grubsza, niż była? [...] Jakby
za każdym razem coś zostawało między kartkami: uczucie, myśli, odgłosy,
zapachy... A gdy po latach zaczynam ją kartkować, odnajdujemy w niej nas
samych, młodszych, innych... Książka przechowuje nas jak zasuszony kwiat;
odnajdujemy w niej siebie i jakby nie siebie.
Po drugie w związku z samą książką,
by zobaczyć to, co przeoczyliśmy za pierwszym razem, przyjrzeć się konstrukcji i
językowi i czerpać być może radość z innego odczytania. Powieść przeczytana
kilka lat temu i dzisiaj mogą okazać się dwoma różnymi utworami.
Pozycji przeczytanych więcej niż
trzy razy mam bardzo dużo. Pierwsze przykłady, jakie przychodzą mi do głowy: Mistrz i Małgorzata Bułhakowa czytana
przez pewien czas regularnie, co wiosnę. Podobnie Trylogia Sienkiewicza bywała lekturą letnią. Książki Musierowicz i
Chmielewskiej, Le Guin, opowiadania Sapkowskiego, Solaris Lema, Srebrne orły
Parnickiego, Portret Doriana Graya
Wilde'a, i tak listę można ciągnąć długo.
Temat wyzwania obejmuje też książki
przeczytane kilkakrotnie raz za razem. I tu pora ogłosić nie zwycięską książkę,
ale autorkę i przyznać się publicznie do szaleństw czytelniczych. Oto ona:
|
Lucy Maud Montgomery. Źródło: Wikipedia |
Po pożyczeniu „Ani z Zielonego Wzgórza” z biblioteki
przeczytałam ją sześć razy z rzędu. Po prostu kończyłam i zaczynałam od nowa.
I jeszcze jedna powieść tej autorki przeczytana sześciokrotnie z
rzędu, tym razem na spółkę: „Dzban ciotki Becky”. Pochłonięty następująco:
najpierw po cichu przeze mnie, potem na głos znów przeze mnie (bo musiałam,
po prostu musiałam z zachwytu przeczytać ją swojej siostrze); kolejno jeszcze
raz na głos czytałam ją na wyraźne żądanie siostry. Później ona przeczytała
sobie jeszcze raz sama.
Ulubione wydanie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.