niedziela, 12 października 2014

Wielokrotnie

Dzień drugi – książka czytana wielokrotnie.

Podanie jednej książki przeczytanej więcej niż trzy razy przekracza moje możliwości. W dzieciństwie i młodości wielokrotna lektura była dla mnie normą. Z wiekiem  raczej mi przeszło. Pewnie wtedy, gdy uświadomiłam sobie, ile ciekawych książek czeka na przeczytanie. Jednak uważam, że powrót do ulubionych utworów to jak spotkanie ze starymi przyjaciółmi. Miło ponownie pobyć w ich towarzystwie.  A warto wracać z dwóch powodów. Po pierwsze ze względu na nas samych. Pięknie o tym mówi cytat z Atramentowego Serca Corneli Funke.

Zauważyłaś, że książka po kilkakrotnym przeczytaniu staje się o wiele grubsza, niż była? [...] Jakby za każdym razem coś zostawało między kartkami: uczucie, myśli, odgłosy, zapachy... A gdy po latach zaczynam ją kartkować, odnajdujemy w niej nas samych, młodszych, innych... Książka przechowuje nas jak zasuszony kwiat; odnajdujemy w niej siebie i jakby nie siebie.

Po drugie w związku z samą książką, by zobaczyć to, co przeoczyliśmy za pierwszym razem, przyjrzeć się konstrukcji i językowi i czerpać być może radość z innego odczytania. Powieść przeczytana kilka lat temu i dzisiaj mogą okazać się dwoma różnymi utworami.
Pozycji przeczytanych więcej niż trzy razy mam bardzo dużo. Pierwsze przykłady, jakie przychodzą mi do głowy: Mistrz i Małgorzata Bułhakowa czytana przez pewien czas regularnie, co wiosnę. Podobnie Trylogia Sienkiewicza bywała lekturą letnią. Książki Musierowicz i Chmielewskiej, Le Guin, opowiadania Sapkowskiego, Solaris Lema, Srebrne orły Parnickiego, Portret Doriana Graya Wilde'a, i tak listę można ciągnąć długo.

 Temat wyzwania obejmuje też książki przeczytane kilkakrotnie raz za razem. I tu pora ogłosić nie zwycięską książkę, ale autorkę i przyznać się publicznie do szaleństw czytelniczych. Oto ona:



Lucy Maud Montgomery. Źródło: Wikipedia



















Po pożyczeniu „Ani z Zielonego Wzgórza” z biblioteki przeczytałam ją sześć razy z rzędu. Po prostu kończyłam i zaczynałam od nowa.



I jeszcze jedna powieść tej autorki przeczytana sześciokrotnie z rzędu, tym razem na spółkę: „Dzban ciotki Becky”. Pochłonięty następująco: najpierw po cichu przeze mnie, potem na głos znów przeze mnie (bo musiałam, po prostu musiałam z zachwytu przeczytać ją swojej siostrze); kolejno jeszcze raz na głos czytałam ją na wyraźne żądanie siostry. Później ona przeczytała sobie jeszcze raz sama. 
 
Ulubione wydanie

Inne książki tej pisarki, zwłaszcza ukochany „Błękitny zamek”, pozostałe części cyklu o Ani, też były więcej niż trzy razy czytane, acz z przerwami.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.