czwartek, 18 stycznia 2018

"Pora śmierci choinek", Marcin Świetlicki

Styczeń, pora śmierci choinek. Trupy rozebrane
z łańcuchów i ozdóbek. Mnóstwo bohaterów
porzuconych w śniegu. Zapomniana gwiazda
pozostawiona, zaplątana między 
łysiejące gałązki. Bez blasku.
Trzej królowie już w drodze powrotnej
i nic ich nie prowadzi. Wracają do swoich
rzezi. Dziś ostatni
okruch ze świątecznego ciasta dostał się pod nogi
i dzioby ptaków. To olbrzymie zwierzę, które wchodzi w takich 
momentach rycząc: ZAMYKAMY! 
KONIEC! KONIEC! być może jest podłe 
i godne nienawiści, ale przecież kiedyś, 
gdy będziemy zmęczeni zachodami - wschodami, 
lewą i prawą ręką, kocham cię - nie kocham, 
będziemy je przyzywać - i gdy wreszcie przyjdzie 
- przyjmiemy je z wdzięcznością.

sobota, 13 stycznia 2018

"Był sobie chłopczyk", Ewa Winnicka

Był sobie chłopczyk  Ewy Winnickiej to niewielkich rozmiarów reportaż do przeczytania w jedno popołudnie. Jednocześnie ciężar emocjonalny książki sprawia, że pozostaje ona z czytelnikiem na długo. Przedstawia ona słynną, szeroko opisywaną w prasie, sprawę śmierci bezimiennego dwulatka znalezionego w stawie na obrzeżach Cieszyna wiosną 2010 roku.

Reportaż podzielony jest na trzy części. W pierwszej zatytułowanej Kryptonim "Jasiu" autorka opisuje pracę policji nad ustaleniem tożsamości chłopca, co mimo że śledztwo w sprawie było prowadzone na szeroką skalę zajęło dwa lata. Z opisu wyłania się obraz żmudnego policyjnego działania, sprawdzania każdego donosu, ogromnej wykonanej pracy. W części drugiej 23 miesiące Szymona autorka opowiada o rodzicach i rodzinie chłopca. To najbardziej poruszający fragment książki. Zawiera krok po kroku rekonstrukcję wydarzeń, które zakończyły się tragedią. Końcówka o tytule Będzin to zapis wydarzeń mających miejsce po aresztowaniu rodziców i próba nakreślenia szerszego obrazu przyczyn tragedii i wyciągnięcie wniosków.

Sprawa sama w sobie wydaje się niewyobrażalna, bo to przecież niemożliwe, żeby nikt z otoczenia nie zauważył zniknięcia dziecka. Z reportażu wyłania się obraz niewydolnego systemu pomocy rodzinie. Zaskakująco łatwo instytucje do tego powołane, jak mopsy czy przychodnie tracą kontakt z zagrożonym przemocą dzieckiem, wystarczy że opiekunowie zmienią miejsce zamieszkania. Jeszcze dobitniej jak łatwo dziecko może zniknąć pokazuje policyjne śledztwo - sita poszukiwań są zawsze za rzadkie. Sprawy nie ułatwia okoliczność, że wszystko dzieje się w rejonie przygranicznym. Reporterka pokazuje też znieczulicę społeczną na zauważaną przemoc wobec dzieci. Słowa: "to nie moja sprawa", "nie interesowaliśmy się" powtarzają się u świadków jak refren.

Ascetyczny styl, jakim napisana jest książka nie zmniejsza uczucia bezsilności zmieszanego z szokiem, niedowierzaniem i oburzeniem jaki wywołuje opis zdarzeń zwłaszcza zawartych w części poświęconej rodzinie chłopca. Fakty podane szczegółowo, dokładnie, z chłodnym dystansem mówią same za siebie - przemoc fizyczna i psychiczna ze strony najbliższych, obojętność cechująca dalszych krewnych i otoczenie (przez dwa lata nikt nie interesuje się, gdzie podział się chłopczyk). I narastająca u czytelnika bezradność, która wynika z przekonania, że dzieci w ten sposób traktowane przypuszczalnie powtórzą te same schematy wobec swojego potomstwa, przekazując następnemu pokoleniu bagaż krzywdy i cierpienia, a także prawdopodobnie wejdą jako dorośli w konflikt z prawem.   

1 czerwca, w Dzień Dziecka, w 2017 roku zapada wyrok skazujący w sprawie Szymona. Wstrząsające jest, że podobnych spraw jest dużo. W krótkim rozdziale kończącym książkę, autorka przytacza statystyki: Co roku ofiarą przemocy i zaniedbań ze strony  opiekunów pada prawie piętnaście tysięcy dzieci. Kilkadziesiąt z nich traci życie.

Wpis bierze udział w wyzwaniu "Pod hasłem"

poniedziałek, 1 stycznia 2018

Książki roku 2017

Pisarze, jak wszystko, przychodzą i odchodzą. Niektórych zatrzymujemy na chwilę, innych na całe życie.
(Po śniadaniu, Eustachy Rylski)

 Lista książek roku 2017 (w kolejności alfabetycznej): 
1. Czarna ziemia. Holokaust jako ostrzeżenie Timothy D. Snyder
2. Duch króla Leopolda.  Adam Hochschild
3. God hates Poland, Michał R. Wiśniewski
4. Idiota,  Fiodor Dostojewski
5. Król kłania się i zabija, Herta Müller
6. Księga Dziwnych Nowych Rzeczy, Michel Faber
7. Nie posiadamy się ze szczęścia, Karen Joy Fowler
8. Po śniadaniu, Eustachy Rylski
9. Śmierć w bunkrze. Opowieść o moim ojcu, Martin Pollack
10. Układ okresowy, Primo Levi

Z książek, które przeczytałam w 2017 chciałabym zatrzymać w pamięci na dłużej te wymienione wyżej dziesięć. Są wśród nich cztery powieści. Niewątpliwie najlepszą z nich to Idiota Dostojewskiego. Kolejne zrobiły na mnie mniejsze wrażenie. Nie posiadamy się ze szczęścia Fowler to historia wyjątkowej rodziny i najlepszym sposobem na lekturę tej książki jest przeczytanie jej "w ciemno"bez zapoznawania się z recenzjami i opiniami, bo wiele z nich zdradza kluczowy dla fabuły fakt, a efekt zaskoczenia lub samodzielnego domyślenia się istoty rzeczy potęguje wrażenia z lektury. Księga Dziwnych Nowych Rzeczy Fabera i God hates Poland Wiśniewskiego to utwory niepozbawione pewnych wad, ale interesujące. W pierwszej bardzo podobało mi się zakończenie, w drugiej opis polskiej, współczesnej rzeczywistości ubrany w kostium science fiction. Pozostałe sześć książek to szeroko pojęta literatura non- fiction. Są to: zbiór znakomitych, osobistych esejów o literaturze - Po śniadaniu Rylskiego, pozycje historyczne (Snyder, Hochschild), historyczno- autobiograficzne (Müller, Pollack), które czytałam momentami ze ściśniętym gardłem, jako ostrzeżenie przed powtórzeniem się historii. I wreszcie książka znajdująca się na styku różnych gatunków - świetny Układ okresowy Primo Leviego, który jest zbiorem opowiadań, w tym kilku fikcyjnych, autobiografią, a w 2006 roku przez The Royal Institution of Great Britain, szacowne brytyjskie stowarzyszenie istniejące od 1799 popularyzujące naukę oraz prowadzące badania naukowe, został uznany za najlepszą książkę o nauce, jaką kiedykolwiek napisano.