piątek, 30 czerwca 2023

12 najlepszych powieści pierwszego półrocza 2023 roku


 

Przeważnie wybieram kilka najlepszych książek w pierwszym półroczu danego roku, ale ponieważ pierwsza połowa 2023 obfitowała w dobre lektury podzieliłam je na cztery kategorie, czy też bawiąc się w ranking na cztery miejsca obejmujące po kilka książek. W ramach danej kategorii kolejność jest przypadkowa. Większość pozycji ma swoje osobne wpisy. Linki do nich znajdują się w tytułach.  


Pierwsze miejsce
 
 Najlepszymi książkami, które przeczytałam w pierwszym półroczu były wstrząsające powieści poruszające temat wojny, totalitaryzmu, dyktatury. Są to dzieła literacko wybitne, które czyta się ze ściśniętym gardłem. Na równi postawiłabym na pierwszym miejscu trzy. Odrobinę ustępuje im Żyć, książka także znakomita, która jednak troszkę słabiej zapadła mi w pamięć.
 
Chleb rzucony umarłym Bogdan Wojdowski. Wróciłam do tej książki po paru latach. Powtórna lektura okazała się równie poruszająca jak pierwsza. Jest to powieść częściowo autobiograficzna oparta o wspomnienia autora z dzieciństwa spędzonego w getcie warszawskim. Niezwykła dziecięca perspektywa, język - oszczędny i zarazem poetycki, z wielką wnikliwością przedstawione portrety ludzi postawionych w sytuacjach ostatecznych przesądzają o wybitności tej książki. Daje ona wiarygodny obraz życia w getcie od postawienia muru do akcji likwidacyjnej w lipcu 1942 roku. 

Matei Brunul Lucian Dan Teodorovici. Opowieść o rumuńskiej dyktaturze w czasach stalinowskich, której ofiarą jest tytułowy Matei Brunul, lalkarz. Pomysł, żeby głównego bohatera obdarzyć właśnie takim zawodem i pasją teatralną, nie mówiąc już o tym, że marionetka sama w sobie jest nośną metaforą kontroli, sprawia, że ta książka w niezwykły sposób pokazuje komunistyczny system zniewolenia jednostki.

Wszystko płynie Wasilij Grossman. Obraz Związku Radzieckiego lat pięćdziesiątych widziany oczyma byłego więźnia, wypuszczonego na fali odwilży Chruszczowa po trzydziestu latach łagru, będący jednocześnie rozliczeniem okresu leninizmu i stalinizmu. Wstrząsające pokazanie Wielkiego głodu na Ukrainie, życia w obozach koncentracyjnych, terroru. Rzecz wybitna, mówiąca o niewoli i codziennym funkcjonowaniu w państwie totalitarnym, pokazująca jak cenna jest ludzka wolność.
 
O książce pisał też obszernie i wnikliwie Ambrose'y na blogu Klub A+A - link
 
Żyć! Yu Hua. Przetaczająca się przez Chiny wojna domowa, rządy komunistów, a następnie rewolucja kulturalna Mao dotyka swoimi konsekwencjami zwykłą, wiejską rodzinę z dwójką dzieci. Ich losy są tragiczne, ale ujmująca jest w tej opowieści wola przetrwania i opis uczuć łączących członków rodziny. 

 
Drugie miejsce
 
Schron przeciwczasowy  Georgi Gospodinow. Książka niezwykła, będąca gdzieś na pograniczu powieści i eseju, mozaika złożona z wielu pojedynczych historii, refleksji, przywoływanych smaków, zapachów, obrazów z przeszłości, cytatów literackich. Rzecz napisana bardzo kunsztownie, z wyraźnym wątkiem polityczno-społecznym, a będąca rozważaniami na temat czasu, przemijania, nostalgii za przeszłością, ważności pamięci. Dopóki pamiętasz, trzymasz przeszłość z boku. To jakbyś nocą rozpalił ognisko pośrodku lasu. Wokół przyczaiły się demony i wilki, bestie przeszłości zacieśniają krąg, ale jeszcze nie mają śmiałości się zbliżyć. Alegoria jest prosta. Dopóki płonie ogień pamięci, masz władzę. Gdy tylko zacznie dogasać, wycie stanie się głośniejsze i bestie podejdą bliżej. Wataha przeszłości. Im mniej pamięci, tym więcej przeszłości.

 
Trzecie miejsce
 
Są tu powieści głównie skupione na relacjach rodzinnych i/lub przyjacielskich. Wszystkie znakomite, mimo drobnych wad, czy też cech charakterystycznych, które mogą sprawić, że nie dla wszystkich będą porywającą lekturą. Obiektywnie rzecz biorąc, tylko ostatnia pozycja w tej kategorii, należąca do klasyki literatury, brzydko się zestarzała pod pewnym względem, ale jej zalety przeważają nad tym mankamentem. 

Ballada o lutniku  Wiktor Paskow. Druga pozycja z literatury bułgarskiej na tej liście. Krótka, poruszająca, napisana poetyckim językiem historia, będąca afirmacją sztuki, zwłaszcza muzyki. Akcja rozgrywa się w komunistycznej Sofii i opowiada o niezwykłej przyjaźni chłopca i starego mistrza lutnictwa, który robi swoje ostatnie skrzypce w życiu.

Dom Toni Morrison. Książka noblistki przedstawia obraz Ameryki z lat pięćdziesiątych z punktu widzenia osób czarnoskórych. Codziennością jest tu bieda, wyzysk i rasizm. Powieść skupia się na relacjach rodzinnych, głównie między rodzeństwem, bratem a jego młodszą siostrą, którzy są dla siebie wzajemnie oparciem. Ich więź pozwala obojgu pogrzebać tragiczną przeszłość i wziąć odpowiedzialność za swoje życie.
 
Ostatni wywiad  Eshkol Nevo. Ciepła, czuła, smutna powieść o pisarzu w średnim wieku pogrążonym w kryzysie życiowym i twórczym, który zamiast pisać następną swoją książkę, odpowiada na pytania przesłane przez internautów z portalu literackiego. Są tu ogromnie fascynująco pokazane skomplikowane relacje między literaturą a życiem. W tle zaś świetny obraz współczesnego Izraela z wszystkimi jego problemami. 

Sedno rzeczy Sōseki Natsume. Japońska klasyczna powieść z początku XX wieku kreśląca bardzo wnikliwe, pogłębione portrety psychologiczne bohaterów. Narrator, student z uniwersytetu w Tokio opowiada o swojej przyjaźni ze starszym mężczyzną, którego usiłuje zrozumieć, a zwłaszcza dociec przyczyn samotności, wybranej dobrowolnie przez tego ostatniego.  

Grek Zorba Nikos Kazantzakis  - Oczywiście, że można prosić postać literacką o radę. To tylko kwestia tego, na ile jesteś skłonny zawiesić nieufność - twierdzi pisarz z Ostatniego wywiadu i dopowiada: Od czasu do czasu, gdy znalazłem się na rozdrożach życia, konsultowałem się z nim. Z nim, czyli z Zorbą. Grek Zorba jest niewątpliwie fascynującą postacią, pełną współczucia dla innych i życiowej mądrości wynikającej z przeżytego cierpienia. To człowiek, który intensywnie, całym sobą żyje tu i teraz. Na pytanie: Co to znaczy żyć? - odpowiada: Szukać guza. I dodaje: Siedzi we mnie diabeł i krzyczy, a ja robię co mi każe. Kiedy tylko zaczynam się dusić, wrzeszczy: "Tańcz" I tańczę. Powieść Nikosa Kazantzakisa, oprócz portretu głównej postaci, ma jeszcze kilka zalet, między innymi, piękne, sensualne opisy Grecji, ale trzeba sobie powiedzieć szczerze, że trudno się czyta momentami tę bardzo dobrą książkę, z powodu dużej dawki mizogini, w niej zawartej, co pewnie kiedyś nie raziło, tak jak teraz. 

 
Czwarte miejsce

Do tej kategorii zaliczyłam dwie bardzo dobre powieści historyczne dziejące się w wieku XV. Obie świetnie napisane i mimo swoich niewielkich wad ogromnie wciągające. 
 
 Segretario Maciej Hen. Powieść o młodej kobiecie, imieniem Gredechin, która chcąc zdobyć wykształcenie, musi przekroczyć ograniczenia związane z własną płcią. W męskim przebraniu studiuje więc medycynę na Akademii Krakowskiej. Książka ma formę dwunastu listów, które w roku 1496 Gredechin wysyła do swojej przyjaciółki z lat dziecinnych. Epistolarna forma powieści świetnie się sprawdzająca przy pokazywaniu uczuć, wewnętrznych przeżyć, mniej przekonująco wypada w przedstawianiu dramatycznych wydarzeń, zwłaszcza dziejących się daleko od Krakowa. Za to tam, gdzie powieść ma bawić, bawi znakomicie swoją lekką, niekiedy wręcz frywolną narracją, dowcipem, mrugnięciem oka do czytelnika. 
 
O tej książce bardziej entuzjastyczne recenzje niż moja ukazały się na blogach: Za okładki płotem (link) i Zacofany w lekturze (link).
 
Trylogia husycka Andrzej Sapkowski Dziejący się w czasie wojen husyckich (1419 -1431) na Śląsku przygodowy cykl powieściowy przeznaczony jest bardziej dla miłośników historii niż fantastyki, chociaż ta ostatnia też występuje w nim obficie. Jak zawsze u Sapkowskiego, nie brakuje w książce humoru, licznych, pełnokrwistych, budzących żywe emocje postaci, niekoniecznie ludzi, choć niestety główny bohater, Reinmar z Bielawy parający się medycyną i magią, wypada troszkę słabiej niż pozostali. Ponieważ Sapkowski jest raczej mistrzem krótkiej formy, więc poszczególne wątki czy sceny wypadają w trylogii ciut lepiej niż całość. Ta zaś stanowi bardzo wiarygodny obraz wojny religijnej. 
 
Recenzje dwóch pierwszych części Trylogii husyckiej ukazały również się na blogu unSerious.pl: Narrenturm (link) i Boży bojownicy (link).

środa, 28 czerwca 2023

"Próba" Wisława Szymborska


 
Oj tak, piosenko, szydzisz ze mnie,
bo choćbym poszła górą, nie zakwitnę różą.
Różą zakwita róża i nikt inny. Wiesz.
 
Próbowałam mieć liście. Chciałam się zakrzewić.
Z oddechem powstrzymywanym - żeby było prędzej -
oczekiwałam chwili zamknięcia się w róży.
 
Piosenko, która nie znasz nade mną litości:
mam ciało pojedyncze, nieprzemienne w nic,
jestem jednorazowa aż do szpiku kości.  


______
Wiersze wszystkie Wisława Szymborska 
Wydawnictwo Znak 
Kraków 2023

poniedziałek, 26 czerwca 2023

"Wszystko płynie" Wasilij Grossman


 Wolność żyła dlatego, że ludzie wciąż pozostawali ludźmi.
 
Wszystko płynie
Wasilija Grossmana powstało w latach 1955 - 1963. Książka doczekała się pierwszej publikacji w roku 1970 za granicą, już po śmierci autora. W Rosji ukazała się drukiem dopiero w 1989 roku. Jest wstrząsającym oskarżeniem totalitaryzmu sowieckiego. Rzecz dzieje się w czasach Chruszczowa i opowiada o życiu Iwana Grigorjewicza, który za wystąpienie przeciw dyktaturze na uniwersytecie trafił do łagru. Po trzydziestu latach tam spędzonych, na fali odwilży, został wypuszczony na wolność. Jego losy, obserwacje, przemyślenia są ramą spajającą całość książki. Jest ona bardzo bogata w treść, zawiera, między innymi, duże fragmenty będące właściwie szkicami eseistycznymi. Mimo to czyta się ją jednym tchem, bo jest przejmującą, przenikliwą, prosto napisaną analizą leninizmu i stalinizmu, dodatkowo pokazującą obraz Związku Radzieckiego pod koniec lat pięćdziesiątych.
 
 Przede wszystkim dzieło Grossmana doskonale ukazuje działanie mechanizmu totalitarnego państwa wciągającego jednostki w swoje tryby i stawiającego je albo po stronie ofiar, albo katów. Powieść robi to na dwóch planach: jednostkowym, o czym dalej, i ogólnym, na przykład: znajduje się tu rozdział jakże znamiennie opowiadający o rodzajach Judaszy, a będący studium motywów uległości wobec sowieckiego państwa. Nie brakuje w książce rozważań na temat rewolucji pożerającej własne dzieci, czy fragmentów wprost, z bezpardonową ostrością rozliczających Lenina i Stalina za stworzenie totalitarnej dyktatury, czy wreszcie historiozoficznych refleksji nad dziejami Rosji z gorzkim podsumowaniem: Rosja widziała wiele wielkich rzeczy w ciągu tysiąca lat swoich dziejów (...) Jednego tylko nie widziała Rosja przez tysiąc lat - wolności. Zwłaszcza rozdziały poświęcone Leninowi musiały w latach sześćdziesiątych brzmieć wyjątkowo mocno. Budowanie przez tego ostatniego sprawnego państwa, które miało być wcieleniem idei komunizmu z pominięciem ludzkiej wolności, a za pomocą nieludzkiego terroru spowodowało paradoks: aby obalić coś, co było niewolą, zbudowano system równie, lub jeszcze bardziej niż Rosja oparty na poddaństwie. Lenin pokazany jest w książce jako wytwór i dziedzic tej historycznie przez wieki ukształtowanej niewoli. Stalin zaś to prawowierny kontynuator leninizmu, którego śmierć nie zmieniła zasadniczo fundamentów ustroju. Państwo pozbawione wolności (...) założył Lenin, zbudował je Stalin. I oto nadszedł trzeci etap - zbudowane państwo niewoli zostało oddane do użytku. 
 
 Na planie jednostkowym dla pokazania mechanizmu działania totalitaryzmu najważniejsze wydają się dwie rozmowy. Pierwsza to spotkanie po latach Iwana z jego kuzynem Nikołajem Adrejewiczowem, szanowanym naukowcem. Ta konfrontacja służy do pokazania człowieka przyzwoitego, który ze strachu, posłuszeństwa, w imię wygody głosował, jak mu kazano i potępiał kogo mu wskazano. I gdy ogłoszono raport Chruszczowa zaczyna się martwić, iż okaże się, że nie wszechmocne, bezgrzeszne państwo bierze na siebie wszystko co zaszło, że odpowiadać wypada jemu, Nikołajowi Adrejewiczowi, a on przecież nie wątpił, on na wszystko głosował i wszystko podpisywał (...) odzywał się w nim gorzki, przeszywający żal do państwa - czemu, czemu się przyznawało! Lepiej było milczeć! Nie miało prawa się przyznać, niechby wszystko zostało po staremu. 
 
 Druga rozmowa jest przedstawieniem, chyba pierwszym w literaturze rosyjskiej, Wielkiego głodu na Ukrainie celowo wywołanego przez władze radzieckie. Jest to wstrząsający portret zbiorowy ludzi miażdżonych przez państwo, w którym jest też miejsce na opis indywidualnych przypadków, jak na przykład Wasilija Timofiejewicza, który odmawia sobie odrobiny jedzenia, aby jego rodzina mogła żyć choć trochę dłużej. Inną, przerażającą historią są losy Maszy Lubimowej, młodej kobiety skazanej na łagier za to, że nie doniosła na męża, zwłaszcza gdy sobie uświadomić, że takich Maszy były tysiące. O Hołomodorze opowiada Iwanowi Anna Siergiejewna, aktywistka partyjna na Ukrainie. Jej opowieść jest pokazaniem siły propagandy radzieckiej odczłowieczającej ofiary, a zarazem stanowi oskarżenie pod adresem Związku Radzieckiego, w którym zrównuje się go z hitlerowskimi Niemcami: Przypominam sobie teraz rozkułaczanie i inaczej wszystko widzę, nie jestem już zamroczona, ludzi zobaczyłam. Dlaczego taka byłam jak z lodu? Przecież ludzie się okropnie męczyli. Straszne rzeczy tym ludziom robiono! A ja mówiłam: "To nie ludzie, to kułactwo". Przypominam to sobie, przypominam sobie to wszystko i zachodzę w głowę - kto też takie słowo wymyślił "kułactwo"? Czyżby Lenin? (...) Żeby ich zabić, trzeba było ogłosić: "Kułacy to nie ludzie" Niemcy tak samo mówili "Żydzi to nie ludzie" Tak samo i Lenin, i Stalin: "Kułacy to nie ludzie". To nieprawda! (...) To zaczęłam rozumieć Wszyscy są ludźmi!
 
 Wszystko płynie Grossmana jest książką wybitną, poruszającą w sposób kompleksowy i przejmujący wiele tematów, przede wszystkim zaś mówiącą o wolności, zniewoleniu i codziennym funkcjonowaniu w totalitarnym państwie. Ma głęboko humanistyczne przesłanie, pokazujące, że pomimo, iż totalitarna wiara, że wszystko jest możliwe doprowadziła do zbrodni przekraczających ludzkie wyobrażenie, do triumfu potęgi państwa nad jednostką, to są miejsca, szczeliny, gdzie można znaleźć nadzieję.

piątek, 23 czerwca 2023

"Trylogia husycka" Andrzej Sapkowski

Wiecie zaś cni panowie, po czym poznać, że czas jest historyczny? A po tym, że dzieje się dużo i szybko. A wówczas działo się bardzo dużo i bardzo szybko. Końca świata, jak się rzekło, nie było. Choć wiele wskazywało, że nastąpi. Nastały przecie - rychtyk jak chciały proroctwa - wielkie wojny i wielkie klęski dla ludu chrześcijańskiego i wielu mężów zginęło (...) Opowiem, jeśli wola, o tamtym czasie. O ludziach, co podówczas żyli, i o takich, co podówczas żyli, ale ludźmi nie byli bynajmniej. Opowiem o tym, jak jedni, i drudzy zmagali się z tym, co im ten czas przyniósł. Z losem. I z samymi sobą. 

 
 Narrenturm, Boży bojownicy i Lux perpetua składają się na Trylogię husycką Andrzeja Sapkowskiego, powieść historyczno-fantastyczną dziejącą się w czasie wojen husyckich (1419 -1431) w głównej mierze na Śląsku. Rzecz zaczyna się od skandalu spowodowanego wykryciem romansu między młodym medykiem, Reinmarem z Bielawy, a żoną pewnego rycerza, który wyruszył na wyprawę krzyżową. Gdy okazuje się, że w izdebce Reinmara przy klasztorze augustianów znaleziono zakazane księgi i akcesoria alchemiczne, sprawa robi się jeszcze poważniejsza, bo może się nią zainteresować Inkwizycja. Reinmar musi więc uciekać, i tak rozpoczyna się jego pełna przygód podróż przez Śląsk nękany na zmianę krucjatami przeciw heretykom i odwetowymi rejzami husyckimi. 

 Książka napisana jest wyśmienicie w bardzo charakterystyczny dla Andrzeja Sapkowskiego sposób, z wszystkimi zaletami i wadami jego pisarstwa. Sapkowski jest mistrzem krótkiej formy, więc poszczególne wątki czy sceny wypadają w jego powieściach lepiej niż całość. Pierwsza część trylogii jest troszkę napisana w stylu: bohaterowie wpadli w kłopoty, wydostali się z nich (niekiedy cudem), aby wpaść w następne, itd. Boży Bojownicy, segment środkowy powieści jest najlepszy, bo najbardziej spójny. Część trzecia, stanowiąca zakończenie historii, wypada przy nim słabiej i chyba jest najsłabszy tomem, co nie znaczy, że nie ma w niej bardzo dobrych, poruszających wątków. Ton całości jest w przeważającej mierze dość rubaszny. Humor jest różnej miary: niewybredny czasami dowcip miesza się często ze znakomicie wprowadzonymi dla żartu anachronizmami, ale wiadomo, że autor Wiedźmina umie doskonale napisać wszystko: scenę bitewną, czy miłosną, pełną patosu czy też grozy. Potrafi również oddać zarówno tragizm, jak i absurd wojny, zwłaszcza religijnej. Liczne nawiązania literackie i historyczne służą albo zabawie, albo budowaniu klimatu, zaś wtręty w językach obcych mają dodatkowo oddać koloryt epoki.

 Pełnokrwistych, budzących żywe emocje i przewijających się przez całą powieść postaci jest w Trylogii husyckiej mnóstwo. Zasadniczo można jednak powiedzieć, że głównych bohaterów jest trzech. Reinmar z Bielawy, lekarz parający się magią, idealista zaangażowany politycznie po stronie husyckiej, charakteryzujący się młodzieńczą zapalczywością (i niejednokrotnie budzący tym w czytelnikach irytację), którego specjalnością jest wplątywanie się w kabały, często z kobietami w tle. Nic więc dziwnego, że jego krewny oddaje go pod opiekę niejakiego Szarleja, człowieka o tajemniczej przeszłości, który ma za zadanie pomóc Reinmarowi wydobywać się z kłopotów, co nie zawsze wychodzi. Szarlej jest bowiem spryciarzem nad spryciarzami, ale potrafi przedobrzyć, jak na przykład w pewnym klasztorze, gdzie, aby zdobyć nocleg i kolacje, podejmuje się egzorcyzmów. Skutki są dziwne i jednym z nich jest przyłączenie się do kompanii trzeciego towarzysza o imieniu Samson, cytującego Dantego przy każdej okazji.  

 Trylogia husycka wydaje się bardziej przeznaczona dla miłośników historii niż fantastyki, chociaż ta ostatnia też występuje obficie. Wątki historyczne są wierne faktom, a postacie historyczne: biskupi, przywódcy husyccy (fanatyzm religijny jednych i drugich oddany jest bez żadnych złudzeń), książęta śląscy i inni, wśród których jest, i Zawisza Czarny, i Gutenberg, pokazani zostali wielowymiarowo i od ludzkiej strony. Elementy i postacie fantastyczne są również w sposób wiarygodny wplecione w tkankę powieści. Potraktowane są serio, ale przecież w sposób niepozbawiony humoru, tam, gdzie autor chce mrugnąć do czytelnika. Na przykład, jako postacie epizodyczne wprowadzone zostały trzy wiedźmy, dobrze nakreślone i istotne dla przebiegu fabuły, i tylko dodatkowego smaczku dodaje fakt, że jedna z nich bez przerwy mamrocze kwestie z Makbeta. Inspiracje czerpie Sapkowski, jak już wyżej była mowa, z ogromnej liczby źródeł, ale jedno wydaje się szczególnie ważne. Idea zaczerpnięta z książki Biała Bogini Roberta Gravesa, a mówiąca o wielkiej bogini, której kult jest zawsze obecny, mimo różnych masek, jakie przybiera. Motyw ten przewija się przez całą powieść.

 Na zakończenie, trzeba jeszcze wspomnieć o istniejącym się w tle, bardzo interesującym obrazie Polski i Polaków w książce. Polska w ostatnich latach panowania Władysława Jagieły, popierająca husytów, jawi się jako kraj spokojny w porównaniu z ogarniętym wojną Śląskiem czy Czechami, tolerancyjny (acz słusznie zostaje zostaje wytknięte, że tolerancja religijna istnieje bardziej teoretycznie w pismach akademików krakowskich niż rzeczywiście), z początkami demokracji szlacheckiej (my decydujemy i wola królewska czy biskupia ma być nam po drodze). Innymi słowy miejsce, gdzie w oczach bohaterów jest lepiej. Za to Polacy, zwłaszcza wyższego stanu, sportretowani są bardzo satyrycznie i z mrugnięciem okiem do współczesności.

środa, 21 czerwca 2023

21 czerwca - rocznica urodzin Andrzeja Sapkowskiego

 "Rybek jest za mało nie najemy się nimi. Proponuję ugotować z nich zupę. 
- Zupa z ryb? 
- Jasne. Mamy kupę tego drobiazgu, mamy sól - Jaskier ilustrował wyliczanie odginaniem kolejnych palców. - Zdobyliśmy cebulę, marchew, pietruszkę, seler z nacią. I kocioł. Po zsumowaniu otrzymujemy zupę. 
- Zdałoby się trochę przypraw.
- Och - uśmiechnął się Regis, sięgając do torby. - Z tym problemu nie będzie. Bazylia, piment, pieprz, liść laurowy, szałwia...
- Dość, dość - powstrzymał go Jaskier - Wystarczy, mandagory w zupie nam nie potrzeba. Dobra, do roboty. Oczyść rybki, Milva.
- Sam je czyść! Patrzajta ich! Myślą, że jak mają niewiastę w kompanii, to im będzie w kuchni harować! Przyniosę wody i ogień rozniecę. A z tymi piskorzami sami się paprzcie.
- To nie są piskorze - powiedział Regis. - To są klenie, płotki, jazgarze i podleszczyki. 
- Ha - nie wytrzymał Jaskier. - Znasz się na rybach, jak widzę.
- Na wielu rzeczach się znam - przyznał Regis beznamiętnie, bez dumy w głowie. - Uczyłem się tego i owego. 
- Jeśliś taki uczony - Milva jeszcze raz dmuchnęła w ogień, po czym wstała - to uczenie wypatrosz te rybięta. Ja po wodę pójdę.
- Dasz radę przynieść pełny kocioł? Geralt pomóż jej!
- Dam radę - parsknęła Milva. - A jego pomocy nie trza mi. On ma własne osobiste sprawy, nie lza mu przeszkadzać!
Geralt odwrócił głowę, udając, że nie słyszy. Jaskier i Regis sprawnie czyścili rybi drobiazg.
_ Chuda będzie ta zupa - stwierdził Jaskier, wieszając kocioł nad ogniem. - Zdałaby się cholera, jakaś większa rybka.
- Ta może być? - z wikliny nagle wyłonił się Cahir, niosąc za kark trzyfuntowego szczupaka, wciąż jeszcze prężącego ogon i poruszającego oskrzelami. 
- Oho! Ależ krasawiec! Skąd go wytrzasnąłeś, Nilfgaardczyku?
- Nie jestem Nilfgaardczykiem. Pochodzę z Vicovaro, a nazywam się Cahir...
- Dobrze, dobrze, już słyszeliśmy. Skąd masz szczukę pytałem?
- Zmajstrowałem żerlicę. Jako przynęty użyłem żaby.Zarzuciłem w jamę pod brzegiem. Szczupak wziął z miejsca. 
- Sami specjaliści - pokręcił obandażowaną głową Jaskier. - Szkoda, że nie zaproponowałem befsztyków, pewnie zaraz przynieśliby krowę. No, ale bierzemy się za to, co mamy. Regis, wszystkie małe rybki wal w kocioł, z głowami i ogonami. Szczukę zaś trzeba ładnie sprawić. Umiesz, Nilf... Cahir?
- Umiem. 
- Do dzieła zatem. Geralt, do jasnej cholery, długo masz zamiar tam siedzieć z obrażoną miną? Warzywa obierz!
Wiedźmin wstał posłusznie, dosiadł się, ale demonstracyjnie daleko od Cahira. Zanim jeszcze zdążył poskarżyć się, że nie ma noża, Nilfgaardczyk - czy też Vicovarczyk - podał mu swój, dobywając drugi z cholewy. Przyjął, wyburczawszy podziękowanie. Wspólna praca szła składnie. Pełen rybiej drobnicy i warzyw kocioł wkrótce zabulgotał i zapienił się. Regis zręcznie zebrał pianę wystruganą przez Milvę łyżką. Gdy Cahir sprawił i podzielił szczupaka, Jasier wrzucił do kotła ogon, płetwy, kręgosłup i zębaty łeb drapieżnika, zamieszał.
- Mniam, mniam, ależ pachnie. Gdy się to wszystko wygotuje, odcedzimy śmieci. 
- Przez onucę chyba - wykrzywiła się Milva, strugając kolejną łyżkę. - Jakże cedzić, gdy przetaka nie mamy?
- Ależ, droga Milvo - uśmiechnął się Regis. - Tak nie można! To, czego nie mamy, z łatwością zastąpimy tym, co mamy. To wyłącznie kwestia inicjatywy i myślenia pozytywnego.
- Idź do biesa z twym uczonym gadaniem.
- Przecedzimy przez moją kolczugę - powiedział Cahir. - Co tam, potem się ją wypłucze. 
- Przedtem też się ją wypłucze - oświadczyła Milva. - Inaczej ja tej zupy jeść nie będę."


"Odskocznie to rzecz cenna i potrzebna. Gdy tylko mogę jadę na ryby - zaznaczam przy tym, że łowię wyłącznie na sztuczną muszkę i uprawiam C&R, catch and release, czyli nigdy złowionych ryb nie zabijam. A na co dzień mam kuchnię. Lubię i umiem gotować, gotowanie to dla mnie świetna rozrywka, odpoczynek i odprężenie. Ugotować umiem absolutnie wszystko, ale moją specjalność to ryby, owoce morza i wszelkiego rodzaju zupy. Gotuję praktycznie codziennie, każdego dnia. Chyba, że ugotuję dużo, duży gar, wtedy mam parę dni wolnego."
____
Cytaty z książek: Chrzest ognia Andrzej Sapkowski i Jak oni pracują Agaty Napiórkowskiej (tytuł wywiadu z Andrzejem Sapkowskim: Jak w normalnej pracy)

piątek, 2 czerwca 2023

"Schron przeciwczasowy" Georgi Gospodinow


 Przeszłość zbiera się w popołudniach, tam czas wyraźnie zwalnia, przysypia w kątach, mruży oczy jak kot w świetle padającym przez żaluzje. Kiedy wspominamy zawsze jest popołudnie, a przynajmniej ja tak mam. Wszystko jest zalane światłem. Z fotografii wiem, że popołudniami można liczyć na najlepsze światło na ekspozycje. Poranne światło jest jeszcze młode, ostre. Popołudniowe - stare, zmęczone i powolne. Prawdziwe życie świata i człowieka można opisać za pomocą kilku popołudni, za pomocą światła kilku popołudni, które są popołudniami świata. 
 
 Na pierwszych stronach Schronu przeciwczasowego narrator poznaje (a może wymyśla) pewnego wynalazcę, który otwiera sieć klinik przeszłości dla osób cierpiących na alzheimera. Pacjentom ma pomóc poczuć się lepiej przebywanie w okresie, który jeszcze pamiętają. Zamieszkują więc na piętrach urządzonych zgodnie z dowolną minioną dekadą XX wieku. Z czasem projekt się rozrasta i powstają ruchy społeczne na rzecz powrotu do przeszłości. Sprawa zaczyna też budzi zainteresowanie wśród polityków.

 Powieść Gospodinowa ma poniekąd charakter dystopii. Składa się z rozmaitych historii, anegdot, eseistycznych drobin swobodnie ze sobą powiązanych, a opowiadających o czasie i pamięci. Każdy fragment napisany jest brawurowo, z taką maestrią, że na co drugiej prawie stronie znajduje się zdanie lub akapit, który chce się cytować, czy zapamiętać, bo uderza swoja trafnością. Można również podziwiać, jak bardzo erudycyjna jest to proza, z jakim rozmachem i zręcznością autor żongluje cytatami, aluzjami, parafrazami z klasyki literatury. Przykładowo, a można taką listę z przykładami ciągnąć bardzo długo: skoro nikt nie pamięta, to znaczy, że wszystko jest dozwolone. "Jeśli nikt nie pamięta" staje się równoważne z "jeśli Boga nie ma". Jeśli Boga nie ma, mówi Dostojewski, to wszystko jest dozwolone. Bóg nie okaże się niczym innym, jak tylko magazynowaną pamięcią. (...) Zapominający Bóg, Bóg z alzheimerem wyzwoliłby nas od wszystkich długów. Nie ma pamięci, nie ma zbrodni.

 Umieszczone na początku Schronu przeciwczasowego żarty z pierwszego zdania Moby Dicka zapowiadają, że w tej książce będziemy świadkami beznadziejnego, naznaczonego szaleństwem pościgu za minionym czasem. I tak jest. Powieść zagłębia się w temat czasu, przemijania wszystkiego, nostalgii za przeszłością, tęsknoty za młodością, a także pamięci, jej utraty związanej z chorobą czy starością. Zadaje pytania, co chcielibyśmy pamiętać i przywrócić do życia, a o czym najchętniej zapomnieć. Książka opowiada o tym na dwóch planach indywidualnym i zbiorowym, łączących się i przeplatających. Ten pierwszy to, między innymi, przejmująco napisane historie pacjentów. Autor przywołuje też wielokrotnie własne wspomnienia. Smaki, barwy, zapachy dzieciństwa, czy intensywne obrazy z młodości. Z drugiej strony mierzy się ze starością ojca, czy wreszcie z własnym przemijaniem i zanikami pamięci, na przykład w historii o tym, jak zapomniał imienia ukochanej niegdyś osoby. 

 Każda mała, indywidualna historia wpisuje się w tą wielką. Gospodinow pisze również o tej ostatniej, tworząc społeczno-polityczną część swojej opowieści. Ma ona charakter dystopijny, ale przecież oparta jest na trafnej diagnozie współczesności. Pomysł klinik pamięci, a szerzej powrotu do przeszłości, zostaje podchwycony przez polityków, jako łatwe rozwiązanie problemów społecznych. Skoro nie można społeczeństwom zapewnić przyszłości należy ofiarować im przeszłość. Zrekonstruować minione lata dobrobytu czy narodowej chwały. Rekonstrukcja zawsze okazuje się falsyfikatem przeszłości, bo pomija niewygodne fakty i zapomina o ofiarach. Przy pokazywaniu tych prób powrotu do przeszłości powieść okazuje się zarówno książką bardzo bułgarską (choć po pewnych modyfikacjach przywracanie Wielkiej Bułgarii mogłoby być opisem każdego innego kraju z byłego bloku wschodniego) jak i europejską, bo autor zajmuje się poszczególnymi krajami Europy. Ten powrót do przeszłości bawi, ale jednocześnie jest straszny i to nie tylko na kartach Schronu przeciwczasowego. Wizja Gospodinowa właściwie robi mniejsze wrażenie niż by mogła, bo rzeczywistość przerosła fikcję. Jest ona bowiem w pewien sposób podobna do tez stawianych przez Timothy'ego Snydera w jego książce Droga do niewolności, szczególnie w rozdziałach poświęconych Rosji, gdzie, jak pisze Snyder, budowanie przyszłości kraju zastąpiono zideologizowaną przeszłością. Grozę tej, do wyboru, rekonstrukcji jednoczenia ziem ruskich albo walki z faszyzmem w ramach powtórki z wojny ojczyźnianej mamy w codziennych wiadomościach.

 Ten aspekt polityczno-społeczny książki jest bardzo interesujący, ale najbardziej poruszające jest w niej coś innego, właściwie dwie powiązane ze sobą ściśle rzeczy. Po pierwsze to, z jakim kunsztem, jak pięknie jest ta powieść napisana. Po drugie: fenomenalnie nakreślone rozważania o czasie, próby opisu jego odczuwania (upływu, straty, często poczucia zagubienia, czy braku przynależności) i wreszcie, te wszystkie wydobyte z pamięci, ocalone na kartach książki okruchy przeszłości. 

czwartek, 1 czerwca 2023

"Łąka" Czesław Miłosz


 
Była to łąka nadrzeczna, bujna, sprzed sianokosów,
W nieskazitelnym dniu czerwcowego słońca.
Całe życie szukałem  jej, znalazłem i rozpoznałem:
Rosły tu trawy i kwiaty kiedyś znajome dziecku.
Przez na wpół przymknięte powieki wchłaniałem świetlistość.
I zapach mnie ogarnął, ustało wszelkie wiedzenie.
Nagle poczułem, że znikam i płaczę ze szczęścia. 
 
 
__________
Wiersze wszystkie Czesław Miłosz; Wydawnictwo Znak Kraków 2015