środa, 15 listopada 2017

"Wieczne życie. O zwierzęcej formie śmierci", Bernd Heinrich

"Jak każdy porządny ekolog uważam śmierć za przemianę w inne rodzaje życia. Śmierć to - również - szalone święto odrodzenia, przy czym gospodarzem przyjmującym biesiadników jest nasze ciało. Na łonie przyrody zwierzę spoczywa tam, gdzie zdechło, i tym samym trafia od razu do systemu przetwarzania resztek. Dzięki temu bardzo skondensowane substancje odżywcze zostają szeroko rozprzestrzenione przez rzesze much i chrząszczy itd. Natomiast pogrzeb opieczętowuje nas w jamie. Pogrzeb w trumnie, interweniowanie w grobie, pozbawia przyrodę substancji odżywczych zawartych w ciele ludzkim, co ze względu na liczebność naszego gatunku, około sześciu i pół miliarda osobników, oznacza istne głodzenie Ziemi. Kremacja nie jest dobrym rozwiązaniem, ponieważ zwiększa emisję, gazów cieplarnianych, a trzygodzinny proces spalania ciała ludzkiego wymaga zużycia znacznej ilości paliwa. Koniec końcem jednym z sensownych rozwiązań jest pochówek na własnej ziemi. Pewnie się domyślasz do czego zmierzam... Czy byłbyś gotów przyjąć starego przyjaciela jako wiecznego mieszkańca twojego obozowiska?"

Wieczne życie. O zwierzęcej formie śmierci zaczyna się właśnie od wyżej przytoczonego fragmentu. Jest to list jaki Bernd Heinrich otrzymał od swojego przyjaciela z prośbą o pochówek w "obozowisku", czyli w małym lesie, którego był właścicielem. Głównym tematem książki jest ten moment w cyklu życia, kiedy jeden organizm umiera, a jego ciałem żywią się inne, począwszy od kruków, sępów, przez żuki, chrząszcze, korniki, skończywszy na grzybach i bakteriach. Zajmuje się ona śmiercią jako naturalnym i odwiecznym procesem, w którym każda część jednego organizmu staje się częścią nowego życia. Perspektywa spojrzenia na sprawy ostateczne, jaką prezentuje autor, jest niemal wyłącznie biologiczna. Pominięta zostaje prawie zupełnie religia czy metafizyka.

Po kolei więc poznajemy pośmiertne dzieje myszy, jelenia, drzewa, wieloryba. Opowieści te są rzetelne naukowo, zdystansowane, opowiedziane z naturalizmem chyba nie przeznaczonym dla wrażliwszych czytelników, pełne szczegółów, zaopatrzone w rysunki. I ten charakter dokumentu, jaki przybiera książka, jest bardzo ważny, bo pozwala wyjść poza ostre kategorie, którymi posługuje się ludzki umysł, dostrzec jedność i płynność przyrody. Płynna jest granica między drapieżcą a padlinożercą i to w przypadku większej liczby gatunków niż byśmy przypuszczali, pomiędzy rośliną a zwierzęciem -  komórki niektórych olbrzymich małży zawierają chlorofil charakterystyczny dla roślin, nie wspominając już o prostym pierwotniaku, który zależnie od środowiska przyjmuje formę roślinną lub zwierzęcą. I oczywiście w podstawowej sprawie poruszanej przez książkę - życia i śmierci. Chrząszcze, które potrzebują do rozmnażania padłego jelenia. Sama przemiana owada w dorosłą postać, opisana na przykładzie fruczaka. Organy gąsienicy fruczaka rozpuszczają się, większość komórek umiera, wnętrze poczwarki wypełnia odżywcza papka, uruchamia się drugi genom współistniejący w organizmie, który formuje dorosłego owada. Osiadający na dnie oceanu martwy wieloryb, który tworzy tam kwitnącą wyspę, trwający kilkadziesiąt lat ekosystem, podobnie drzewa, których gnijące pnie są bardzo istotne dla zdrowia lasu i stają się mamkami dla siewek drzew innych gatunków. Ogólnie mówiąc jeden martwy organizm daje życie dziesiątkom, setkom, a nawet tysiącom innych.

Wieczne życie to książka ciekawa poznawczo, napisana z pasją, skierowana bardziej do osób zainteresowanych biologią. Bardziej uniwersalny charakter ma ostatni esej, w którym autor powraca do prośby swojego przyjaciela i podejmuje jeszcze raz rozważania na temat ludzkiego pogrzebu. Ta klamra spinająca książkę uwidacznia dziwaczność współczesnego pochówku człowieka, który z naturalnym cyklem obiegu materii w przyrodzie ma mało wspólnego. Szkic ten uświadamia, że: Zapieramy się tego, że jesteśmy zwierzętami, częścią koła życia, częścią łańcucha pokarmowego. Przeczymy, że jesteśmy częścią wielkiej uczty i staramy się z niej wyłączyć, chociaż zjadamy miliardy zwierząt, a o wiele więcej stworzeń pozbawiamy warunków do życia. Jednocześnie odmawiamy siebie wszystkim zwierzętom, nawet po naszej śmierci. (...) Dlatego potrzebujemy nowej opowieści o stworzeniu, która połączy nas z przyrodą i innymi, która da nam siłę i niekoniecznie uczyni nas bogatymi, lecz przywróci nas rzeczywistości. Opowieści, że śmierć jest tylko momentem przejścia pomiędzy jedną formą istnienia a drugą, a życie jako takie nigdy się nie kończy. Jest wiecznym życiem.

  ______________
 Wpis bierze udział w wyzwaniu "Pod hasłem"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.