piątek, 11 sierpnia 2017

"Czarne", Anna Kańtoch


Wtedy, na ulicy, wróciło do mnie wszystko. Ciepło słońca opierającego się o mój kark, gdy kucałam z pochyloną głową, zapach lasu i rzeki, szorstki materiał sukienki, którą trzymałam zwiniętą między kolanami, by się zmoczyła, i gęsia skórka na zdrętwiałych od zimnej wody łydkach. Na chwile krótką jak uderzenie serca znów byłam dzieckiem, jakby kapryśny czas z sobie tylko znanych powodów postanowił oddać mi tamtą chwile z całą jej jaskrawością, po to tylko by zaraz mi ją zabrać. Wspomnienie zblakło, nim zdążyłam je uchwycić, pamiętam teraz jego treść, ale nie istotę, nie ma już w nim słońca ani życia. Pełna jestem takich właśnie wspomnień. Obciążona nimi, poruszam się ostrożnie, jakbym nosiła w sobie setki maleńkich szklanych kulek, które uderzone wydają przeciągły czysty dźwięk. (...)
Czasem wracają do mnie całe sceny, a czasem tylko zapach ogórków w rozgrzanym wnętrzu cieplarni, smak pierwszych, wciąż jeszcze nieco kwaśnych malin i uczucie, jakiego doznałam, gdy po raz pierwszy wspięłam się na rosnącą w ogrodzie jabłoń i tkwiłam, tam, z udami przytulonymi do szorstkiej kory, przerażona i zachwycona jednocześnie. A czasem jest to coś jeszcze mniej określonego, czego nie sposób powiązać z żadnym z pięciu zmysłów, wrażenie głębsze i bardziej pierwotne niż jakikolwiek obraz, dźwięk, smak czy zapach. To sięgające wprost serca muśnięcie przeszłości, ledwo uchwytne, a przecież realne, pozostawia bowiem wypaloną w duszy ranę.

Czarne Anny Kańtoch ma formę bardzo osobistych zapisków. Początek książki rozgrywa się w roku 1935 nad morzem, w sanatorium dla psychiczne chorych, w którym przebywa narratorka. Sanatorium, a także Warszawa, gdzie później przenosi się bohaterka są punktami istniejącymi na obrzeżach miejsca centralnego, jakim w psychice głównej postaci jest Czarne - letnisko, w którym spędzała w dzieciństwie wraz ze swoją rodziną wakacje. Czarne trwa intensywnie, zmysłowo, przesycone latem. Jest przestrzenią, w której znany jest każdy kąt, każde drzewo, kamień w płytkiej rzeczce. Jest czymś pewnym, w przeciwieństwie do czasu, gubiącego swoją chronologię i rzeczywistości, do której wkrada się nierealność, jakby w pewnym momencie mechanizm funkcjonowania świata się zaciął. Granice między możliwym a niemożliwym w umyśle bohaterki zacierają się. Stąpa ona na cienkiej linie między tym, co rzeczywiste a tym, co urojone.

Bardzo trudno jest opowiedzieć o czym jest ta książka. Wymyka się ona bowiem wszelkim gatunkowym klasyfikacjom. W dużej mierze od czytelnika zależy, czy uzna ją z opowieść o duchach, a ściślej o dybuku, który zawładnął bohaterką lub uwierzy narratorce w jej wersję o kontakcie z Obcymi, opisaną z perspektywy człowieka żyjącego na przełomie XIX i XX wieku. Można też Czarne potraktować jako historię kryminalną, w której wiedza, kto zabił zaciążyła na psychice bohaterki. Brak jednoznaczności intryguje, ale nie sprawia, że książka jest męcząca w czytaniu. Wręcz przeciwnie, czyta się ją znakomicie, dzięki bardzo precyzyjnej i pięknej narracji. Język nie tylko buduje nastrój tajemnicy i melancholii, ale przede wszystkim sprawia, że Czarne jest sensualną opowieścią zachwycająco oddającą intensywność doświadczania świata w dzieciństwie.
________
Wpis bierze udział w wyzwaniu Pod hasłem - Hasło na sierpień: trudny... czy trudniejszy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.