Akcja Pociągów pod specjalnym nadzorem rozgrywa się w styczniu 1945 roku. Narratorem jest dwudziestoparoletni Miłosz Pipka, który mimo ciężkich przeżyć, ma w sobie ciągle dużo z wrażliwości dziecka, które po prostu rejestruje rzeczywistość, taką jaka ona jest. Historia zaczyna się, gdy Miłosz wraca po przerwie spowodowanej pobytem w szpitalu do pracy na stacji kolejowej. Wszyscy tam są poruszeni skandalem, który wywołał dyżurny ruchu. Sprawa jest śmieszna, bo chodzi o bardzo niestosowne użycie pieczątek służbowych, ich zbeszczeszczenie, jak twierdzą niektórzy. Sytuacja pewnie skończyłaby się na poklepaniu winnego po ramieniu i soczystych plotkach, gdyby nie to, że ktoś oburzony zaczął grozić, że jeśli władze kolei nie ukarzą sprawcy, to o wszystkim doniesie gestapo.
sobota, 6 grudnia 2025
"Pociągi pod specjalnym nadzorem" Bohumil Hrabal
Akcja Pociągów pod specjalnym nadzorem rozgrywa się w styczniu 1945 roku. Narratorem jest dwudziestoparoletni Miłosz Pipka, który mimo ciężkich przeżyć, ma w sobie ciągle dużo z wrażliwości dziecka, które po prostu rejestruje rzeczywistość, taką jaka ona jest. Historia zaczyna się, gdy Miłosz wraca po przerwie spowodowanej pobytem w szpitalu do pracy na stacji kolejowej. Wszyscy tam są poruszeni skandalem, który wywołał dyżurny ruchu. Sprawa jest śmieszna, bo chodzi o bardzo niestosowne użycie pieczątek służbowych, ich zbeszczeszczenie, jak twierdzą niektórzy. Sytuacja pewnie skończyłaby się na poklepaniu winnego po ramieniu i soczystych plotkach, gdyby nie to, że ktoś oburzony zaczął grozić, że jeśli władze kolei nie ukarzą sprawcy, to o wszystkim doniesie gestapo.
poniedziałek, 24 listopada 2025
24 listopada - 134 rocznica urodzin Marii Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej
Zza gór wypełzły smoki granatowe i popłynęły, kędy wzrok nie sięga.
A po nich wielkie szafirowe ptaki swe długie skrzydła rozwiały w przestrzeni.
Zaś naprzeciwko świat był szarociemny i jak sień pusty bez kształtów ni
cieni.
Gwiazda świeciła mocna i rzęsista, pacierza czarnej nocy ciche amen.
Spod ziemi barwa żółta wykwitała - w powietrzu pachniał jak gdyby
cyklamen.
niedziela, 9 listopada 2025
"Most o trzech przęsłach" Ismail Kadare
sobota, 1 listopada 2025
"Biała elegia" Han Kang
środa, 29 października 2025
"Kuzynka Phillis" Elizabeth Gaskell
niedziela, 19 października 2025
19 października - 189 lat temu Juliusz Słowacki napisał "Hymn o zachodzie słońca na morzu"
piątek, 17 października 2025
"Róże Orwella" Rebecca Solnit
czwartek, 16 października 2025
Cztery cytaty z "Róż Orwella" Rebecci Solnit
piątek, 3 października 2025
"Ja, która nie poznałam mężczyzn" Jacqueline Harpman
wtorek, 23 września 2025
Fragment "Mojego wieku" i wiersz Aleksandra Wata
niedziela, 21 września 2025
"Mój wiek" Aleksander Wat
Polityka jest naszym przeznaczeniem, cyklonem, w którego sercu tkwimy ciągle, choćbyśmy się chronili w łupinkach poezji.
Mój wiek jest dziełem wybitnym, jednocześnie monumentalnym i bardzo osobistym. Krótki wpis blogowy nie może oddać w pełni wielkości tej książki. Jest to raczej dość powierzchowny spis rzeczy, które najbardziej zwróciły moją uwagę. Wspomnienia Wata stanowią relację świadka dramatycznej historii XX wieku, zaangażowanego w nią i będącego jedną z wielu jej ofiar. Urodzony w 1900 roku Aleksander Wat w dorosłość wszedł razem z odzyskaniem przez Polskę niepodległości i wybuchem rewolucji w Rosji. Idea komunizmu wydawała mu się pociągająca, wprawdzie nigdy nie wstąpił do żadnej partii, ale wydawał komunizujące pismo Miesięcznik Literacki, które to przedsięwzięcie skończyło się więzieniem, pierwszym jakiego Wat doświadczył. Po wybuchu wojny uciekł z rodziną do Lwowa, tym samym znalazł się w strefie okupacji radzieckiej. W 1940 został aresztowany w wyniku prowokacji skierowanej wobec środowiska polskich literatów. Przesiedział w wielu więzieniach sowieckich. Został zwolnionym na mocy układu Sikorski-Majski. Następnie uczesniczył w pracach delegatury rządu lodyńskiego w Kazachstanie. Niestety, nie udało mu się opuścić Związku Radzieckiego razem z Armią Andersa, dlatego wrócił do Polski dopiero w 1946 roku i to na skutek usilnej interwencji środowiska literackiego u władz polskich. Od lat sześćdziesiątych przebywał ze względów zdrowotnych na emigracji we Francji.
Podtytuł Mojego wieku - Pamiętnik mówiony dobrze oddaje niezwykłą formę tego utworu. To coś pośredniego między wywiadem rzeką a spisywanymi po latach wspomnieniami. Początkiem były rozmowy nagrywane na taśmę przez Czesława Miłosza najpierw w Berkeley, potem w Paryżu. Jak opowiada ten ostatni we wstępie do książki, wielkość intelektualna Wata, siła jego osobowości sprawiły, że pomiędzy rozmówcami wytworzył się wzajemny przepływ dobrej energii. To jest rzeczywiście widoczne w tekście, i mimo wielu późniejszych redakcji nadal w Moim wieku zachowany jest żywy, meandryczny charakter rozmowy, pełen dygresji, z zaburzoną miejscami chronologią. Watowi ogromnie zależało, z jednej strony, na uchwyceniu istoty ustroju sowieckiego, z drugiej, aby jednocześnie przedstawić wielowymiarowy i zniuansowany obraz rzeczywistości i siebie samego. Bardzo ważnym dla niego było także to, aby przywołać i nakreślić złożone portrety spotkanych na swej drodze ludzi, zwłaszcza współwięźniów. Bohaterów tej opowieści, reprezentujących różne warstwy społeczne i różne ludy, nie tylko Europy, jest więc mnóstwo, zwłaszcza w końcowych fragmentach książki opowiadających o niezwykle chaotycznym okresie, w którym tworzyły się delegatury i punkty pomocy w Kazachstanie dla zwalnianych z łagrów i więzień w warunkach pogarszających z dnia na dzień stosunków polsko-sowieckich.
W pewnym fragmencie swych wspomnień Wat opowiada, jak w więzieniu na Łubiance utwierdził się w przekonaniu, że bycie poetą (nawet jeśli nie pisze już wierszy) jest główną osią jego tożsamości. I to widać w książce: może nie tyle w obecnych tu poetyckich, czasami turpistycznych, czasami bardzo pięknych opisach (zimowy pejzaż Ałma-Aty!), ale w tworzeniu obrazów zawartych w kilku zdaniach, które trafiają w sedno i zostają na długo w pamięci. Przykładowo, choć takich scen można przytoczyć wiele: smutek nadciągającej katastrofy w latach trzydziestych, poczucie niezwykłego braterstwa i dojmującej tęsknoty do normalnego życia w strasznych warunkach lwowskiego więzienia, czy pochód ludzi przerobionych z obywateli polskich w łachmaniarzy, jak pisze Wat, bo siłą zmuszono ich do przyjęcia sowieckich paszportów.
Aleksander Wat odmówił poddania się wyżej wspomnianej paszportyzacji, o czym opowiada dość oszczędnie, a przecież był to niezwykły i mający poważne konsekwencje wyraz wierności sobie i swojemu krajowi, ocenianemu przecież w tej książce bardzo krytycznie. W tej autobiograficznej opowieści jest to jeden z wielu punktów zwrotnych. Pierwszym na pewno było zafascynowanie się komunizmem w młodości. W latach dwudziestych Wat był jednym z twórców futuryzmu w Polsce. Rewolucja w literaturze miała stać się rewolucją społeczną. Ponadto, jego akces do komunizmu był motywowany światopoglądowo - ideą sprawiedliwości społecznej. Przede wszystkim zaś, istniało w nim, w jego środkowisku silne poczucie związane z końcem I wojny światowej i rewolucją w Rosji, że świat to było walenie się, ruiny w końcu, wesołe ruiny, przedmiot do wesela duchowego, bo tu można coś nowego zbudować, jest wielka niewiadoma, podróż w niewiadome...była radość właśnie z tego, że coś tak gwałtownie od podstaw się łamie, że właściwie jest miejsce na wszystko, że wszystko wolno. Była to radość, że wszystko wolno. (...) Słowa na wolności, nowy język sztuki, który miał być orężem walki klasowej. Bycie w środowisko komunistów polskich to był dla Wata okres zaledwie kilkuletni. Opowiadał o nim tak: W miarę jak (...) wchodziłem w stosunki pracy z komunistami, z czołowymi komunistami, czy kolegami z redakcji, czy tymi spoza redakcji, coraz więcej mnie uderzały różne podejrzane rzeczy, coraz mniej mi się to podobało. Lecz z drugiej strony coraz bardziej dotykałem ran, nieszczęść ludzkich, ogromnej ilości nieszcześć ludzkich . Na niektóre - zdawało się - nie było rady poza rewolucją. Potem dopiero dowiedziałem się, że rewolucja tym ludziom nic nie daje poza nowymi nieszczęściami. Bardzo szybko więc przyszło opamiętanie, a za tym ostra ocena samego siebie, swojego znikczemnienia w komunizmie, przez komunizm i poczucie, że za te lata moralnego obłędu trzeba zapłacić. Oprócz przedstawienia środowiska komunistycznego, jego powiązań z Moskwą, funcjonowania ambasady radzieckiej w Warszawie, w tym miejscu wspomnień jest też pokazany obraz przedwojennego życia literackiego w Polsce - z nazwisk, które najwięcej mówią współczesnemu czytelnikowi można wymienić kilka. Kreśli więc Wat wnikliwe portrety Władysława Broniewskiego (dzielił z nim potem wspólny los po wybuchu wojny), Brunona Jasieńskiego i Władimira Majakowskiego, który dwukrotnie w tym czasie odwiedził Polskę, i którego zachowanie Wat zrozumiał w pełni dopiero póżniej, w czasie więziennej tułaczki po Rosji.poniedziałek, 8 września 2025
"Żywe istoty" Iida Turpeinen
Centralną postacią Żywych istot Iidy Turpein jest syrena morska, zwana dawniej krową morska. Była ona gatunkiem endemicznym występujący jedynie w okolicach Wysp Komandorskich leżących między Rosją a Alaską, łatwym do upolowania, więc po około trzydziestu latach od odkrycia w 1741 roku została doszczętnie wytępiona. Jeden z jej szkieletów w następnym stuleciu trafił, jako cenne znalezisko, do muzeum przyrodniczego w Helsinkach. Swoją opowieść, znakomicie łączącą fakty historyczne z fikcją, fińska pisarka rozpoczyna od przedstawienia dramatycznych dziejów rosyjskiej kamczackiej wyprawy badawczej pod dowództwem Beringa. Znacząca część wiedzy o krowie morskiej pochodzi od jej odkrywcy i uczestnika tej ekspedycji niemieckiego przyrodnika Georga Stellera. Następnie książka opowiada o wypychaczach zwierząt, badaczach i rysownikach przyrody, oraz konserwatorach z muzeum, których los na pewnym etapie ich życia zetknął z helsińskim szkieletem syreny.
środa, 13 sierpnia 2025
"Dzikie bezkresy" Lauren Groff
Dzikie bezkresy opowiadają o ucieczce młodej dziewczyny z angielskiej osady w Ameryce Północnej. Choć nie jest to nigdzie powiedziane, łatwo ustalić, że tą osadą jest Jamestown na przełomie roku 1609 i 1610 dotknięty klęską głodu. Według zapisów historycznych z około pięciuset osadników tę zimę przetrwało sześćdziesięciu. Ale nie tylko głód, również inne dramatyczne okoliczności sprawiają, że dziewczyna podejmuje decyzję o ucieczce. Wie, że zostanie wysłany za nią pościg, więc z ogromną determinacją, mimo skrajnego wyczerpania stara się posuwać naprzód przez niekończący się las. Jej celem jest dotarcie do francuskich kolonii na północy.
wtorek, 8 lipca 2025
Podsumowanie czytelnicze pierwszego półrocza 2025 (2)
poniedziałek, 7 lipca 2025
Podsumowanie czytelnicze pierwszego półrocza 2025 (1)
![]() |
| Róża Morning Sun |
sobota, 5 lipca 2025
"Powrót do Edenu" Paco Roca
wtorek, 24 czerwca 2025
"Dni w historii ciszy" Merethe Lindstrøm
Dni w historii ciszy to kameralna powieść o pamięci i poczuciu winy. Przedstawia historię starszego, norweskiego małżeństwa Evy i Simona. Narratorką jest Eva, opiekująca się z oddaniem mężem cierpiącym na demencję, która może będzie musiała zmierzyć się z decyzją oddania go do domu opieki. Jej opowieść jest wspominaniem wspólnego życia i konfrontacją z niełatwą przeszłością. Wydarzenia związane z wojną, podjęte dawno temu decyzje, wszystko, co przez lata leżało osłonięte milczeniem, teraz do niej powraca. Zarówno Eva jak i Simon mają bowiem, każde własną, bolesną przeszłość nigdy w pełni niezaakceptowaną przez to drugie. Przeszłość, o której nic nie wiedzą ich trzy dorosłe córki.
Narracja w powieści jest bardzo niespieszna. Myśli Evy przeskakują z tematu na temat, daleka przeszłość miesza się z tym co niedawne. W warstwie teraźniejszej nie dzieje się nic nadzwyczajnego, ot codzienność. Punktem centralnym, wokół którego rozgrywa się akcja, jest nagłe zwolnienie przez Evę i Simona pomocy domowej z Łotwy, co powoduje konflikt rodzinny.Ta niespieszność wymaga przy czytaniu odrobiny cierpliwości, ale w zamian otrzymuje się poruszającą emocjonalnie historię stawiającą wiele pytań. Przykładowo: Czy dzieci mają prawo wiedzieć o przeszłości rodziców? Kiedy im powiedzieć? Kiedy są jeszcze małe i zadają pytania, które zbywa się, aby je chronić? Gdy są już dorosłe? Niełatwo, nawet wobec konfliktu mającego ukrywaną tajemnicę w tle, przerwać wieloletnie milczenie.
Pytań, które stawia ta niewielka książka jest zresztą o wiele więcej. Wśród licznych tematów, które porusza najważniejsze wydają się trzy: wpływ traumatycznych przeżyć na dalsze życie, poczucie winy wywołane przez te przeżycia lub podjęte decyzje, wreszcie samotność. Powieść świetnie pokazuje dojmujące poczucie osamotnienie wynikające z tego, że nie tylko bliska osoba pogrąża się w ciszy, ale także znika wspólnie zbudowany świat. Nawet więcej, jak stwierdza w pewnym momencie Eva: Nie chodzi tylko o uczucie, że jego już nie ma. Bo człowiek zaczyna mysleć, że sam gdzieś przepadł. Tylko Simon bowiem znał jej przeszłość. Powoli, w bardzo przemyślany sposób odsłaniają się w powieści tajemnice i powody różnych zachowań. Jedna z pierwszych, zaskakująca scena włamania do domu dopiero w świetle poczucia winy nabiera sensu. Uczucie to nie musi być nawet obiektywnie uzasadnione, może wynikać z tragicznych wydarzeń niezależnych od jednostki (przejmujący wątek opowiadający o tym, dlaczego Simon nie chciał mieć psa). Jest jeszcze jedna kwestia ściśle związana z poczuciem winy, która przebija się przez wspomnienia Evy to pytania o władzę, jaką się ma w stosunku do osób, które są od nas w jakimś stopniu zależne. I jak łatwo tej władzy nadużyć w relacjach z bliskimi.
Bardzo refleksyjna, głęboka powieść o próbie podsumowania i rozliczenia własnego życia.
niedziela, 8 czerwca 2025
8 czerwca - rocznica urodzin Krystyny Miłobędzkiej
niedziela, 27 kwietnia 2025
"To jest Ales" Jon Fosse
Utwory Jona Fossego są krótkie, napisane w bardzo charakterystyczny dla niego eksperymentalny sposób przypominający strumień świadomości. Taką książką jest też To jest Ales. Jej trzon stanowią wspomnienia Signe o Asle, z którym była związana i o pewnym dniu sprzed dwudziestu lat, który zmienił w jej życiu wszystko. Tego dnia, późną jesienią, Asle wypłynął na morze łodzią i już nie wrócił.
czwartek, 17 kwietnia 2025
piątek, 11 kwietnia 2025
"Pomarańczki komisarza Montalbano" Andrea Camilleri
Pomarańczki komisarza Montalbano to zbiór dwudziestu krótkich opowiadań mistrza włoskiego kryminału. Dla tych, którzy jeszcze nie znają Camilleriego, może to być świetny początek przygody z jego twórczością. Dla innych jest to powrót do Vigaty – wymyślonego miasta na Sycylii – oraz do niezapomnianych bohaterów, na czele z komisarzem tamtejszej policji, Salvo Montalbano. Jego współpracownikom charakteru też nie brakuje. Weźmy na przykład Catarellę. Jak trafnie zauważa komisarz: Albo takiego przy pierwszej okazji zastrzelić, albo udawać, że nic się nie dzieje. Czytelnik jest w lepszej sytuacji, bo może się uśmiechnąć. Centralną postacią pozostaje oczywiście komisarz Montalbano – inteligentny, oczytany i sarkastyczny, który o sobie mówi: Z natury jestem gliniarzem, który nie może się zatrzymać, póki nie doprowadzi sprawy do jakiegoś rozwiązania. Zdarza mu się w trakcie śledztwa naginać prawo w imię sprawiedliwości i tylko raz na swoją korzyść – jako wybitny smakosz, uwielbiający lokalną kuchnię, nie może sobie odmówić tytułowych pomarańczek, skomplikowanego w w przygotowaniu sycylijskiego przysmaku.
Książka przedstawia żywy obraz życia na Sycylii we wszystkich barwach, także tych ciemnych, choć mafia i polityka znajdują się tu na dalekim planie. Opowiadania są różnorodne – mogą wydawać się mniej lub bardziej interesujące, ale każde zawiera intrygującą, wciągającą zagadkę (niekoniecznie kryminalną), skrzy się humorem i świetnymi dialogami, oraz kończy mocną puentą. Autor czasami wyraźnie bawi się formą. Znajdziemy tu na przykład jeden utwór epistolarny, a także inny, łamiący czwartą ścianę, a będący autoironicznym podsumowaniem własnej twórczości. Odwołania do klasyki włoskiej i światowej literatury w postaci lektur komisarza stanowią swoisty komentarz do rozwiązywanych przez niego spraw. Lekka forma utworów jest jednak zwodnicza, bo są to historie o ludzkim szaleństwie, namiętnościach, dramatach rodzinnych, a także absurdzie – ktoś zostaje zamordowany z powodu zwykłych, codziennych czynności, bo zrobił je zbyt szybko. Ukazana zostaje również ułomność systemu sądowniczego: (...) istnieje prawda procesowa, która biegnie równolegle do prawdy rzeczywistej. Ale te dwa tory nie zawsze prowadzą na tę samą stację.
Znakomita, pełna refleksji literatura rozrywkowa.
piątek, 4 kwietnia 2025
"Bílá Voda" Kateřina Tučková
Bílá Voda opisuje środowisko osób głęboko wierzących, co znajduje odbicie w konstrukcji powieści. Po pierwsze, w języku, odwołującym się do religii - cytaty z Biblii, przywoływanie świąt kościelnych to rzeczy oczywiste. Natomiast oryginalne jest to, że historie osób związanych z klasztorem nazywane są ewangeliami, a rozdziały dotyczące głównej bohaterki noszą tytuł Ciemna noc Leny Lagnerowej nawiązujący do pojęcia ciemnej nocy duszy stworzonego przez świętego Jana od Krzyża. Po drugie, w powieści zdarzają się nawrócenia, cuda, objawienia, zwłaszcza maryjne, spełniają się przepowiednie. Zawsze jednak istnieje dla tych zjawisk racjonalne wytłumaczenie, przykładowo: stan upojenia alkoholowego albo zbiegi okoliczności.
Bilá Voda to wciągająca, poruszająca emocjonalnie lektura z powodu tematyki, której dotyka, a jest nią przemoc wobec kobiet, zarówno taka codzienna, jak i sytemowa zastosowana przez reżim komunistyczny wobec określonej grupy. Jest to także przejmująca historia o buncie, sile i solidarności, z niezwykle żywo i barwnie wykreowanymi przez autorkę postaciami zakonnic, choć nie tylko. Zadaje pytanie o miejsce kobiet w świecie rządzonym przez mężczyzn, także tym kościelnym. Pokazuje ich niemieszczenie się w obecnym, hierarchicznym Kościele. Nie bez przyczyny, odwołując się do bardzo kobiecych, powstałych już w średniowieczu ruchów religijnych, autorka czyni patronkami wymyślonego przez siebie (choć wzorowanego na prawdziwych zgromadzeniach) zakonu dwie kobiety: oficjalnie uznaną w 1989 roku za świętą Agnieszkę Przemyślidkę i jej siostrę heretyczkę Wilhelminę, której wyznawcom inwizycja wytoczyła procesy i aby zapobiec rozpowszechnianiu się kultu spalono na stosie jej wydobyte z grobu zwłoki. Wiara kobiet, a może w ogóle żywa wiara, zdaje się istnieć gdzieś na obrzeżach oficjalnego Kościoła, jak pokazuje, także opowiedziana w książce, a niezwykle ciekawa z punktu widzenia polskiego czytelnika, historia tajnego Kościoła podziemnego powstałego w Czechosłowacji w latach siemdemdziesiątych wraz z jego gorzkim końcem po roku 1990.



















