czwartek, 6 listopada 2014

Miraże

Dzień dwudziesty trzeci  - książka, którą zawsze chciałaś przeczytać, ale nie zrobiłaś tego.

Imię moje: Galene. Przed kilku laty - mniejsza o ścisłość jak dawno temu - mając niewiele czy też nie mając wcale pieniędzy w sakiewce, ani nieprzeczytanych książek na półkach, pomyślałam sobie, że pożegluje nieco po morzach z Moby Dickiem Hermana Melville'a i obejrzę wodną cześć świat. Taki mam właśnie sposób odpędzania splinu i regulowania krwiobiegu. Gdy tylko stwierdzę, że usta wykrzywiają mi się ponuro, gdy tylko do duszy mej zawita wilgotny dżdżysty listopad - wtedy uznaję, że już wielki czas rozpocząć czytanie.
Pozwólcie, bym was gorąco przestrzegła w tym miejscu, właściciele okrętów z Nantucket! miłośnicy tej książki! Strzeżcie się przyjmowania do swego grona, wymagającego takiej czujności, uwagi, cierpliwości jakąkolwiek osobę o niezapadniętych od czytania oczach. Osoby takie stopiony rytm fal i myśli ukołysze. W tym zaczarowanym nastroju duch ich odpłynie tam skąd przybył; rozproszy się w czasie i przestrzeni.
Bardzo często miłośnicy tej czytelniczej podróży winią takie roztargnione głowy i czynią im wyrzuty, że nie czują dostatecznego zainteresowania dla wyprawy, robią ukryte aluzję, iż są oni tak beznadziejnie pozbawieni wszelkiej uczciwej ambicji, że w głębi duszy woleliby raczej nie czytać o wielorybach, lecz się z nimi spotkać. Owi czytelnicy (w tym wyżej podpisana), mają świadomość, iż ich umysł okazał się mało doskonały - jakiż więc pożytek z nadwyrężania sobie nerwu wzrokowego. Ale czasami oddają się mirażom, że kiedyś dokończą podróż i dowiedzą się, co się stało z kapitanem Ahabem i Moby Dickiem.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.