Po drogach czasami zadziwiających powiązań prowadzi nas pisarz od linijek opowiadających o kręgu heretyków w piekle, na grób Keatsa na Cmentarzu protestanckim. Z głębi dantejskiej otchłani przed Zamek św. Anioła, by opowiedzieć pokrótce historię ściętej tam Beatrice Cenci w XVI wieku. I dalej od opisu dna piekła, gdzie cierpią najwięksi zdrajcy: oprócz Judasza, Brutus i Kasjusz, na miejsce, gdzie ci ostatni, jak się przypuszcza, zamordowali Juliusza Cezara, do archeologicznego "dołu" Largo di Torre Argentina, by opowiedzieć historię innych zdrad. Gdy Dante chwali naturę w Raju Ziemskim umieszczonym na szczycie Góry Czyśćcowej Mikołajewski przedstawia Villę Ada, najdzikszy z rzymskich parków. Wers: Tu rośnie Róża, w której Słowo Boga Ciałem się stało; z pieśni XXIII Raju wiodą go, a wraz z nim czytelników, do Roseto Comunale, miejskiego ogrodu różanego.
Rozrzucone są po Rzymskiej komedii opowieści o ludziach związanych z Rzymem. Nie mogło wśród tylu innych, zabraknąć opisu dziejów rywalizacji dwóch architektów rzymskich doby baroku Berniniego i Borrominiego. Zrozumiałe są strony poświęcone sztuce Caravaggia, "najsłynniejszego malarza Rzymu". Autor opowiada też o epoce rozkwitu włoskiego kina w latach 50 i 60, o porwaniu Aldo Moro, o Mussolinim, który skojarzony z syreną z XIX pieśni Czyśćca, uwodzącą wdzięcznym pieniem, jak ona omamił Włochów w latach dwudziestych. Wyjątkową rolę odgrywa, zamieszczony także na okładce, Pasolini i historia jego nagłej śmierci.
Largo di Torre Argentina Źródło zdjęcia. |
Pinia parasolowa kojąco jest wszechobecna na placach, w parkach, wzdłuż ulic i obrzeżach Miasta, na początku podrzymskich pól. Owszem, wygląda jak halucynacyjny parasol, lecz pinie jedna obok drugiej, w długim szeregu, wyglądają jak Boży pawlacz, antresola niebios. Nie licząc ciasnych zaułków, gdzie nie widać nic prócz ścian i nieba, znalazłem zaledwie kilkanaście miejsc w Rzymie, skąd pinii nie widać, lecz kiedy je widać, zawsze znaczące są ich ustawienia i rzeczą zabawną jest odgadywanie z daleka, co ich układ obwieszcza.
Długie szeregi drzew mogą oznaczać, że pod ich czaszami ciągnie się linia drogi albo linia brzegu, kępy pinii mogą rysować granice wykopaliska, ich gaje - ogrody. Pinia pojedyncza może znaczyć tyle, że pozwolono wyrosnąć drzewu, którego nasienie wędrowiec przeniósł na podeszwie w przypadkowe miejsce, może też znaczyć, że jego braci pinie wycięto w pień i tylko to jedyne ocalono, Bóg wie na czyją pociechę. Jak w dzielnicy Pigneto, w której pomiędzy domami łatwo znaleźć samotne parasole. (...)
"Samotne sosny wzdłuż morskiego brzegu nie wiedzą o mojej miłości", pisze w ważnym wierszu Sandro Penna. Niby dlaczego miałyby wiedzieć? Bo pinie mądre są, wszechobecne, kiedy zamkniesz oczy są trwalszą pamiątką Rzymu niż ruiny i krzyże, jak nic innego łączą niebo i ziemię, i chciałoby się, żeby wiedziały, czego sami o sobie nie wiemy. "Uranio, sosno, siostro", wołał Iwaszkiewicz. Pinio, "Pineo, miserere nobis", wołam w Wielki Czwartek roku 2010 pomiędzy Koloseum za zawalonym domem opętanego Nerona, w chłodnym pożarze stygnącego słońca.
Wpis powstał w ramach lipcowego odcinka wyzwania "Pod hasłem": Zabierz na wakacje... ejotka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.