Łaska, jak łatwo się domyślić, jest kryminałem i to kryminałem, który świetnie operuje nastrojem. Akcja zanurzona jest w zimowym pejzażu lat osiemdziesiątych. Na peerelowska szarość niewielkiego miasteczka powoli nakłada się poczucie zagrożenia. Jakby spod śniegu wypełzał przygaszony, mroczny niepokój. Splątany z uczuciem smutku, z zawisłą w powietrzu chęcią rozpłynięcia się w nicości głównej bohaterki cierpiącej na depresję:
(...)zastanowiła się, czy po jej śmierci ktoś by płakał. "Oczywiście, że nie", odpowiedziała sama sobie.(...). Było w tej myśli coś kojącego - roztopić się w pustce nieistnienia, jakby się nigdy się nie urodziła, jakby całe jej życie było pomyłką, którą zgon zdołał naprawić.
Maria Lenarczyk, dziewczynka znaleziona w lesie, po wielu latach powraca do miejscowości, w której dorastała, by zaopiekować się umierającą ciotką. Staje się obiektem miejscowych plotek, snutych przypuszczeń dotyczących wydarzeń sprzed lat. Niedowierzania, że nic nie pamięta. Ciotka, która ją wychowywała:
Zawsze powtarzała, że to łaska, że nic nie pamiętam. Tak właśnie mówiła, kiedy pytałam ją, czy kiedyś wróci mi pamięć. "Nie myśl o tym, nie próbuj grzebać w przeszłości. Pan dał ci łaskę zapomnienia."
Maria podejmuje pracę w szkole. Wszystko układa się przewidywalnie do momentu, gdy jeden z uczniów oddaje jej, zamiast wypracowania, dziwny rysunek i niejasno, nawiązując do przeszłości, prosi o pomoc. Wkrótce po tej niepokojącej rozmowie zostaje znaleziony martwy. Być może to i następne morderstwa mają coś wspólnego z tym, co przydarzyło się jej przed laty a czego nie pamięta. Może sama jej obecność jest katalizatorem działań mordercy.W tych okolicznościach przypomnienie staje się kwestią konieczność, a nie tylko sprawą odzyskania utraconego fragmentu własnej historii. Śledztwo jest więc szukaniem prawdy na swój temat ze świadomością, że potem nie będzie już powrotu, nie uda się zapomnieć po raz drugi.
Dochodzenie rozegrane jest zresztą świetnie, bo mamy charakterystyczną dla kryminału parę prywatnego detektywa i policjanta. A w tych rolach obsadzano niestereotypowo: osobę pogrążoną w depresji, bezwolną, mającą trudności ze wstaniem z łóżka i z drugiej strony milicjanta z ambicjami, stawiającego na karierę, który ze strony na stronę staje się coraz bardziej antypatyczny. Dobrze nakreślone są też postacie drugoplanowe i nieśpiesznie odsłaniane relacje między nimi. Realia funkcjonowania ówczesnej milicji, i ogólnie rzeczywistość lat osiemdziesiątych oddane są bardzo wiarygodnie.
Mój sceptycyzm budzi właściwie tylko jeden element misternie skonstruowanej intrygi kryminalnej - uzasadnienie motywów zabójcy. Powątpiewanie budzą okoliczności zewnętrzne, które zmusiły mordercę do zabijania. Nie do końca przekonujące wydają mi się też uwarunkowania psychiczne sprawcy, które pchnęły go do zbrodni. Jego wewnętrzne przekonanie, że to jest najlepsze wyjście. Wszystkie te zastrzeżenia pojawiły się teraz, gdy od lektury minęło kilka tygodni. Ale oprócz rozwiązania zagadki kryminalnej, które nie do końca mnie usatysfakcjonowało istnieje jeszcze zakończenie książki, te cztery (a właściwie trzy i pół) ostatnie, zachwycające strony.
PS
Pisałam powyżej, że realia PRL-u oddane są prawdziwie, ale jeden szczególik mi zazgrzytał. Nie wiem, czy słusznie. Porównanie czyjeś urody do urody kelnerki z Oktoberfest. Wydaję mi się, że w latach osiemdziesiątych nikt raczej nie zrobiłby takiego odniesienia, ale może się mylę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.