poniedziałek, 9 lutego 2015

"Białe", Ilona Wiśniewska


 


W mieście już od kilku dni nie ma słońca, ale tutaj nagle, raptem na parę minut, na ziemi pojawia się plama światła. Biegnę do niej w rozwiązanych butach, rozchełstanej kurtce. Dobiegam. Jest. Świeci na mnie, ale nie daje już żadnego ciepła. Zimny reflektor. Zdejmuję czapkę i wychodzi ze mnie przeciągły jęk. To coś zbiera na dnie gardła, ma jakiś słonawy posmak i wybucha bąbelkami śliny jak jakiś wstrząśnięty szampan. Jakby cała tęsknota za normalnym światem skumulowała się w tej plamie. Niskie światło razi tak mocno, że łzy same napływają do oczu. Oddycham szybko, czuję, że gorąco mi w twarz i strasznie zimno w stopy. (...) Nie ruszam, się dopóki słońce na dobre już nie schowa się za górę. Wiem, że to był ostatni raz. W tej - idiotycznej przecież - rozpaczy nie ma miejsce na tłumaczenie, że ono wróci, a mnie przecież też na siłę nikt tu nie trzyma. (...) Później ta plama będzie mi się śniła regularnie. Że nie mogę do niej dobiec. 


W roku 2010 Ilona Wiśniewska zamieszkała w Longyearbyen, jednej z najbardziej wysuniętej na północ miejscowości położonej na Spitsbergenie. Białe. Zimna wyspa Spitsbergen. jest reportażem napisanym z pobytu w miejscu, w którym panują skrajne warunki. Jest bardzo mroźno, przez cztery zimowe miesiące nie ma słońca, latem natomiast nie zachodzi. Opisem świata odmiennego i odizolowanego w pewnej mierze od reszty.

Inność przejawia się na wielu poziomach. Politycznie Spitsbergen, podobnie jak cały archipelag Svalbard, do którego wyspa należy, był kiedyś ziemią niczyją.  Na mocy podpisanego w 1920 roku traktatu spitsbergeńskiego ochronę nad archipelagiem sprawuje Norwegia, ale wszyscy obywatele krajów sygnatariuszy mogą tutaj pracować, wydobywać surowce albo prowadzić badania naukowe. Dla wielu zza żelaznej kurtyny przez lata była to też droga na Zachód. Kilka takich historii, czasem bardzo dramatycznych znajduje się książce. Bardzo ciekawie odtworzone są losy Polskiej Stacji Polarnej Hornsund w czasie stanu wojennego.
Specyficzni są też mieszkańcy. Stanowią swoisty, mikroskopijny tygiel kulturowy. Pochodzą z czterdziestu paru krajów. Największą mniejszość stanowią Tajowie i Rosjanie. Dla części jest to jedyne miejsce w Europie, gdzie mogą legalnie przebywać i pracować. Przebywać, ale już nie planowo się urodzić, czy zostać pogrzebanym, w szpitalu bowiem nie ma sali porodowej, a na wyspie czynnego cmentarza.
Białe jest bowiem przede wszystkim opowieścią o codzienności w skrajnych warunkach przyrodniczych. Odpowiedzią na pytanie zadawane do znudzenia mieszkańcom: "Jak wy tu żyjecie?" Jak wytrzymuje się zimno, słońce świecące całą dobę, a potem ciemności trwające kilka miesięcy? I w tej warstwie jest najciekawsze. Opowiada o tym, że ciemność spowalnia, nie chce się jeść, spać, traci się poczucie czasu. Powrót światła budzi mieszane uczucia: radość, zdziwienie, ale też utratę poczucia bezpieczeństwa. Po wielomiesięcznej ciszy wiosenna mucha wzbudza entuzjazm. Latem z powodu całodobowego światła ciało chce spać, ale mózg jest jak jak świeżo obudzony szczeniak. Z tego powodu zalepia się okna folią aluminiową. Biel przez większość czasu jest kolorem przytłaczającym. Śnieg zaciera wszelkie odległości, proporcje, szczegóły. Brak jest drzew, dominują mchy, porosty, trawy. Prawo zabrania posiadania kotów. A wychodząc poza zabudowania należy zabezpieczyć się przed spotkaniem z niedźwiedziem. Dziwność rzeczywistości powoduje poczucie odrealnienia. Jak stwierdza jedna z postaci: "Prawdziwy świat toto nie jest." 

Ilona Wiśniewska fascynująco dzieli się ze swoimi osobistymi doświadczeniami z pobytu na Spitsbergenie. Gdy pisze o historii, przyrodzie wyspy, jej stałych mieszkańcach, turystach, atrakcjach turystycznych jest to bardzo solidny reportaż. Książka na pewno jest warta przeczytania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.