Guy Gavriel Kay pisze dalej w posłowiu:"Starałem się wyobrazić siebie ze sztyletem a nie z maczugą, spokojnie przemycającego tematy tej opowieści, nie pozwalając jednocześnie czytelnikowi do późna odłożyć książki." I udało mu się to w moim przypadku. Nie mogłam oderwać się od lektury, ale wrażenia mam bardzo mieszane.
Bardzo podobają mi się pomysły fabularne autora. Są zaskakujące, intrygujące i przeprowadzone tak, że aż zatyka dech w piersiach, zwłaszcza zakończenie jest fantastyczne. Po drugie wzbudził mój podziw sposób, w jaki w tej powieści użyte są elementy magiczne. Wplecenie ich w fabułę jest mistrzowskie, zawsze uzasadnione. Przewijający się motyw rusałki, zaślubiny z morzem, błazen jako cień czy też lustro emocjonalne władcy i wreszcie piękna scena odczarowania jednego z bohaterów, by mógł usłyszeć imię swojej ojczyzny są najmocniejszymi i najładniejszymi scenami w powieści. Ciekawie przedstawiony jest też antagonista grupy głównych postaci, tyran Brandin. Przy pokazaniu całego okrucieństwa widać szlachetność, pobudek jego działania, miłość do syna i ukochanej. Do godnych uwagi postaci należy także Dianora, która poświęciła niemal całe życie, by pomścić swój kraj i w ostatniej chwili, z niespodziewanych dla siebie powodów, zaniechała zemsty.
Pozytywni bohaterowie na tle tych dwojga wypadają blado, i niespecjalnie wzbudzają sympatię, do czego jeszcze wrócę. Kolejną wadą jest nierówne tempo narracji. Długo nic się nie dzieje, potem wydarzenia następują jak szalone, a później akcja znowu zamiera. Wielką słabością powieści jest język, momentami nieznośnie patetyczny (oczywiście nie wiem, na ile jest to sprawa tłumaczenia). Przykłady:
Szlochał unosząc się na oceanie straty, z dala od jakichkolwiek brzegów. (...) Brzemię było ciężarem gór miażdżących jego umysł.(...) Kiedy owa śmierć trafiła go, zakryła, unicestwiła, jak fala przyboju rozwścieczonego, żarłocznego morza porywa z nisko leżących pól młodą sadzonkę.(...) Niech moje wspomnienie o tobie będzie niczym nóż wbity w me serce. itd.
W fantastycznej scenerii powieść przedstawia problem pamięci, tęsknoty za byciem u siebie, utraty tożsamości narodowej i prób jej odzyskania. Z tym tematem ściśle związane są postawy bohaterów. Są oni zbyt jednoznaczni, wyidealizowani, szlachetni. Przy czym nie ich postępowanie jest takie, bo na przykład Alessan - następca tronu Tigany walczący o wolność swojego kraju, zdolny jest niewolić i zabijać innych ludzi, by ten cel osiągnąć, a motywy. A właściwie jeden motyw - patriotyczny. Poświęcenia wszystkiego w imię odzyskania utraconej ojczyzny. I pogarda dla tych, którzy nie chcą tego zrobić. Jedna z bohaterek odchodzi z domu, bo nie może znieść tego, że jej ojciec zamiast polec w z góry przegranej bitwie o Tiganę i narazić swoją rodzinę na śmierć, zabrał ją, i jej młodsze rodzeństwo, i przeniósł się do sąsiedniego państwa.
Nie jestem też pewna, czy cel uświęca środki. Czy podejmowanie działań przeciwko okupantom, których skutkiem będą krwawe represje na zwykłych ludziach, gdy grupka spiskowców będzie już daleko, jest moralne.Podobnie rozpętywanie wielkiej wojny, w której zginą tysiące, aby prawowity władca zasiadł na tronie. Bo świat przedstawiony jest, jak to bywa w wielu utworach fantastycznych, quasi-średniowieczny. I plączą mi się cynicznie myśli po głowie, że dla zwykłych mieszkańców bez różnicy jest, czy rządzi ten książę czy inny, że niekoniecznie za panowania Alessana będzie się mieszkańcom półwyspu żyło lepiej niż za Brandina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.