czyli "Trzecia lokatorka" Agathy Christie
Pani Oliver krążyła niespokojnie po swoim salonie. Była bardzo wzburzona. Przed godziną zapakowała skorygowany ostatecznie maszynopis. Teraz miała odesłać go do wydawcy, który od pewnego czasu zdradzał objawy zniecierpliwienia i co trzy lub cztery dni ponawiał monity.
- No i co? - mówiła autorka zwracając się do urojonego wydawcy. - No i co? Spodziewa się pan czegoś na poziomie. A mnie nie podoba się wcale ta chała. Okropna chała! Pan przecież nie ma zielonego pojęcia, czy to, co ja piszę jest złe czy dobre. W każdym razie, ostrzegałam w porę. Mówiłam, że mam na warsztacie okropne świństwo. A pan na to: "Skąd znowu! Nie wierzę". Teraz się przekonamy... Edith! - krzyknęła uchyliwszy drzwi, a gdy nadeszła pokojówka, kazała jej niezwłocznie odnieść paczkę na pocztę.
- No i co dalej? - podjęła przerwany monolog. - Co teraz robić!
Pani Oliver skończyła powieść i nie miała żadnego zajęcia. Odczuwała pustkę i wiedziała, że stan ten potrwa póki nie pojawi się nowy impuls twórczy, dlatego więc bardzo zaangażowała się w śledztwo prowadzone przez Herculesa Poirota. Tak mocno, że ten ostatni zwrócił się do niej z uwagą: Musi pani wziąć się w garść i popędzać mnie z mniejszą energią. Sprawa zaś, którą starał się rozwiązać zaczęła się bardzo nietypowo. Pewnego dnia zjawiła się u niego młoda dziewczyna szukająca rady w sprawie morderstwa, które, jak sama twierdziła, prawdopodobnie popełniła. Na pierwszy rzut oka Hercules Poirot bardzo ją rozczarował:
Bardzo mi przykro ... Doprawdy .. Nie chciałabym być nieuprzejma, ale.. -
odetchnęła głęboko, spojrzała na detektywa, odwróciła wzrok i
wybuchnęła raptownie: - Za stary pan! Nie wiedziałam , że pan jest taki
stary. Słowo daję, nie chciałabym być nieuprzejma... Za stary jest pan.
Bardzo przepraszam.
Cóż, miała rację. Akcja Trzeciej lokatorki jest osadzona w latach sześćdziesiątych. Ariadna Oliver w Kartach na stół (1936) była damą po czterdziestce, teraz przekroczyła już sześćdziesiątkę; Herculesowi Poirot, o wiele od niej starszemu, lat już się po prostu nie liczy, bo być może okazało by się, że ludzie tyle nie żyją. Nie znaczy to, że nie poradził sobie ze śledztwem, choć obojgu przyszło zmierzyć się ze światem ówczesnej młodzieży. Nowoczesność jawiła się im obco, ale problemy przed jakimi stanęła bohaterka okazały się starej daty. Zaś zagadka kryminalna, jaką zaserwowała Agatha Christie bardzo typowa dla jej twórczości, co nie znaczy, że mało interesująca i na pewno nie chała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.