niedziela, 7 sierpnia 2016

"Przeinaczanie Jezusa", Bart Ehrman

Najstarsza kopia Nowego Testamentu jaką mamy to właściwie mały fragment datowany na początek drugiego stulecia odkryty w Egipcie. Niewielkiej wielkości kawałek papirusu zapisany z obu stron (pochodzący więc z księgi, nie zwoju), zawiera część Ewangelii według świętego Jana opowiadającej o rozmowie z Piłatem, w której wypowiada on swoje, słynne słowa: Cóż to jest prawda? Wydaje się to dobrym mottem dla historyków zadających sobie pytanie: Jak zmieniano teksty Ewangelii na przestrzeni czasu i z jakich powodów? Czy można dotrzeć do oryginalnego ich przekazu?

Przeinaczanie Jezusa. Kto i dlaczego zmieniał Biblię Barta Ehrmana to książka, która w przystępny sposób porusza te problemy, pokazuje, czym zajmuje się analiza krytyczna tekstów biblijnych na przykładzie jednego najważniejszych dzieł cywilizacji zachodniej - Nowego Testamentu. Problemy stojące przed badaczami stawiającymi sobie podobne zagadnienia są różnorakiej natury. Po pierwsze pierwsze Ewangelie powstały kilkadziesiąt lat po śmierci Jezusa i zostały napisane w języku, którym się on nie posługiwał. Po drugie jest kwestia materiału zachowanego do naszych czasów, a posiadamy kopie kopi. Nowy Testament był napisany w oryginale po grecku i mamy współcześnie 5700 manuskryptów po grecku, przy czym nie są to kompletne kopie, oczywiście mamy też kopie w innych językach, na przykład koptyjskim czy syryjskim oraz późniejsze i znacznie liczniejsze manuskrypty łacińskie. Najstarszy manuskrypt najwcześniej napisanej Ewangelii według Marka jaki mamy to tekst 150 lat późniejszy od oryginału. Z faktu, że nie  mamy oryginałów a kopie kopi przepisywane ręcznie, wynikają liczne i znaczące różnice między manuskryptami. Część z tych rozbieżności to pomyłki wynikające z kopiowania odręcznego, niekiedy jednak są to zmiany celowe.

W pierwszym przypadku musimy sobie zdać sprawę z różnicy między kulturą starożytną, w której 98% ludzi nie umiało pisać, a czasami współczesnymi, gdzie jest odwrotnie. Przykładamy obecnie wielką wagę do dokładności tekstu, podczas, gdy wtedy ważne było ogólne przesłanie. Podważanie wiarygodności źródeł pisanych pochodzących z kultury, w której większość jest niepiśmienna, ze względu na istniejące w nich sprzeczności jest niezrozumieniem tej odmienności kulturowej. Różnicą sprzyjającą popełnianiu pomyłek, oprócz oczywistej przyczyny - przepisywania ręcznego - był też sposób zapisu stosowany w starożytności. Na zwojach pisano bez podziału na wyrazy, bez dużych liter, znaków przestankowych. Oczywiście zdawano sobie wcześniej sprawę z istniejących różnic, ale sprawa zaczęła mieć znaczenie z nadejściem epoki druku. Badacz greckich manuskryptów z Oksfordu w 1707 roku, badając tylko 100 dostępnych mu egzemplarzy wykrył 30 tysięcy różnic między pismami. Pocieszające jest, że większość różnic była i jest nieznacząca, nieważna, przestawiona kolejność słów, pomyłki, błędy ortograficzne. I nie jest to sytuacja związana tylko z Nowym Testamentem, podobnie jest z innymi dziełami pochodzącymi ze starożytności. Nowy Testament jest o tyle wyjątkowy, że mamy więcej jego kopii niż innej książki z tego okresu.

Oprócz zmian przypadkowych mamy też zmiany celowe. I one wydają się najciekawsze. Kto i dlaczego zmieniał Pismo Święte? Gdy się studiuje dostępne kopie oczywiste staje się, że kopiści poprawiali kopiowany tekst i dopisywali fragmenty z wielu powodów. Bart Ehrman w swojej książce omawia takie przypadki, zaczynając od tych najbardziej niewinnych. Na przykład, gdy w Ewangelii według świętego Marka błędnie przypisuje się cytat Izajaszowi, skrybowie poprawiają Izajasza na proroków. Ponad to kopiści uładzają, zmieniając bardziej kontrowersyjne sformułowania (te ostatnie będą prawdopodobnie bardziej prawdziwe) i dopisują. Znamienne jest, że wpisano w główny tekst zamieszczoną na marginesie, czyli zasłyszaną lub wymyśloną jako komentarz, jedną z najbardziej znanych scen z Ewangelii. Tę o złapanej na cudzołóstwie kobiecie ze słynnymi słowami: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień. Dopisano też cześć końcową Ewangelii według świętego Marka. Tu można to łatwo usprawiedliwić, bo jej zakończenie zostawia czytelnika zaskoczonego z pytaniem: Ale jak to? Co dalej? W najpopularniejszej w Polsce Biblii Tysiąclecia to, że jest to dopisany później fragment jest zaznaczone w przypisach. Być może oryginalne zakończenie zaginęło. Bart Ehrman raczej przychyla się do wniosku, że to dziwne zawieszenie, które mamy, harmonizuje z tekstem całej Ewangelii. Są też oczywiście w manuskryptach przeinaczenia motywowane teologicznie, które służyły do zwalczania przeciwników, wytrącania im argumentów z ręki. Autor omawia poszczególne odłamy chrześcijańskie i czynione przez nich poprawki dość szczegółowo. Wśród konkurujących ze sobą orientacji głównie wyróżniają się, pomijając quasi-ortodoksów, chrześcijańscy gnostycy, którzy też mieli własne pomysły jak powinno wyglądać kanon Pisma. Niektórzy z nich uznawali tylko Listy świętego Pawła i Ewangelię według Łukasza. Wydaje się, że w kształtowaniu się ortodoksji chrześcijańskiej odpadły idee skrajne. Oprócz celowych zmian dotyczących poglądów na wiarę, pojawiały się w Nowym Testamencie poprawki antykobiece (zmienianie imienia apostołki Juni na apostoła Juniasa w jednym z listów świętego Pawła), i antyżydowskie (częste usuwanie słów: Wybacz im, bo nie wiedzą, co czynią), oraz zmiany czynione, żeby odeprzeć zarzuty pogan.

Osobiście najciekawsze wydało mi się zwrócenie uwagi przez autora na zamieszanie jakie mamy we własnych głowach, a które wynika z podejścia do czytania Ewangelii, jeśli w ogóle je czytamy. Czytając po kolei, od początku do końca jedną, potem następne, a ponieważ opowiadają one, jak się nam wydaje, mniej więcej tę samą historię (oprócz może Ewangelii świętego Jana), tworzymy sobie w głowie własną piątą Ewangelię. Nie jest to oczywiście niczym złym, pod warunkiem, że zdajemy sobie z tego sprawę. Zapoznając się w ten sposób z tekstem zubożamy jednak nasz odbiór. Nie dostrzegamy różnic. Autorzy, kimkolwiek byli, mieli własne widzenie faktów, własną ich interpretacje. Ujawnia się to, gdy czytamy zgodnie z prostą metodą jaką podpowiada nam Bart Ehrman, polegającą na zestawianiu tego, co o poszczególnych wydarzeniach ma do powiedzenia każdy autor. Widać wtedy wyraźnie różnice, często nie do pogodzenia, przykładowo w opisie narodzin, ukrzyżowania, zmartwychwstania. Każdy z ewangelistów ma inną wizję Jezusa, inny przekaz teologiczny dotyczący nawet tak podstawowej kwestii jak zbawienie. Wymownym przykładem jest porównanie tekstów Marka i Łukasza. Milczący Jezus od pojmania do śmierci na krzyżu, opuszczony przez ludzi i Boga (Boże, Boże, czemuś mnie opuścił?) według Marka kontra całkiem inny, opanowany, przemawiający do kobiet i złoczyńcy na krzyżu, świadomy tego, co się z nim dzieje Jezus według Łukasza.
 
Przeinaczanie Jezusa Barta Ehrmana wyszło kilka lat temu i zdaje się być mało dostępne. Ponieważ Bart Ehrman jest interesującym, obdarzonym poczuciem humoru wykładowcą można też obejrzeć jego wykład, trwający mniej więcej półtorej godziny a obejmujący zagadnienia poruszane w książce.
W Polsce ukazała się również inna pozycja tego autora poświęcona Marii Magdalenie, Piotrowi i Pawłowi pod tytułem: Naśladowcy Jezusa: prawda i fałsz - Piotr, Paweł i Maria Magdalena.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.