czyli "Pani McGinty nie żyje" Agathy Christie.
- Nic na to nie poradzę - odrzekła pani Oliver z uporem. - Jest
wegetarianinem od zawsze. Zabiera ze sobą maszynkę do tarcia marchewki i
rzepy.
- Ależ Ariadne, skarbie, dlaczego?
- Skąd mam
wiedzieć? - odparła pani Oliver ze złością. - Skąd mam wiedzieć,
dlaczego wymyśliłam tego odrażającego człowieka? Chyba zwariowałam!
Dlaczego jest Finem, skoro nie mam pojęcia o Finlandii? Dlaczego
wegetarianin? Skąd te wszystko jego idiotyczne dziwactwa? Tak się po
prostu stało. Zrobisz coś, ludziom to się podoba, więc ciągniesz dalej -
i zanim się zorientujesz, ten irytujący Sven Hjerson przyczepia się do
ciebie na resztę życia. A ludzie piszą i mówią, że na pewno go
uwielbiam. Uwielbiam? Gdybym napotkała na swojej drodze tego kościstego,
tyczkowatego, roślinożernego Fina, popełniłabym lepsze morderstwo niż
wszystkie, które wymyśliłam.
Ale nie tylko Ariadna cierpi, Hercules Poirot też się męczy, acz z powodów prozaicznych:
Ja również muszę wiele znieść - rzekł Poirot. Brakuje mi słów, żeby opisać to, co gotuje Maureen Summerhayes. To nie jest jedzenie. A przeciągi, zimny wiatr, wymiotujące koty, psia sierść, połamane nogi u krzeseł, to okropne, okropne łóżko, w którym śpię - przymknął oczy, rozpamiętując swoje cierpienie - letnia woda w łazience, dziury w wykładzinie na schodach i kawa - nie ma słów, żeby opisać płyn, który podają jako kawę. To zniewaga dla żołądka.
Hercules Poirot zgodził się na takie warunki pobytu, ponieważ znajomy policjant prosił go, by przyjrzał się pewnej sprawie. Miał on wątpliwości, czy rzeczywiście lokator pani McGinty, James Bentley zabił ją dla kilku funtów. A jeśli nie on, to kto mógł zamordować starszą panią, która zajmowała się sprzątaniem w okolicy? Słynny detektyw przeprowadza wnikliwe śledztwo, o którym czyta się z dużą satysfakcją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.