O ile Dożywocie było raczej zbiorem opowiadań połączonych miejscem akcji i postaciami, tak Siła niższa jest bardziej spójna. Zachowuje zarazem wszystkie zalety pierwszej części, czyli język: zabawny, pełen metafor i aluzji literackich, świetne dialogi oraz postacie, przerysowane zgodnie z humorystyczną konwencją a jednocześnie pełnowymiarowe, zaskakujące i zadziwiająco, chciałoby się rzec pod adresem niektórych, ludzkie. Oprócz starych znajomych (w tym przywołanego na chwilę, ku mojej uciesze, panicza Szczęsnego, widma romantycznego będącego skrzyżowaniem Wertera i Gustawa), pojawiają się nowi: sympatyczny wiking Turu Brząszyk i Tsadkiel powiadający o sobie: Jam jest ostoja, pocieszenie i miłosierdzie i oczywiście dający swoim zachowaniem w kość pozostałym. Mocną bowiem stroną Siły niższej są wzajemne relacje bohaterów i to, że nie przestając być śmieszna ma całkiem serio przesłanie mówiące o odpowiedzialności za innych.
Morski trakt Ursuli Le Guin to zbiór opowiadań nie fantastycznych, jak by się można było spodziewać po najbardziej znanej amerykańskiej pisarce science fiction, a obyczajowych pochodzących z lat dziewięćdziesiątych. Elementem łączącym wszystkie utwory jest miejsce - mała, położona nad Pacyfikiem miejscowość Klatsand, niedaleko Portland.
Jest to lektura do powolnego zanurzania się i refleksji, charakteryzująca się mądrym i uważnym spojrzeniem na losy kobiet, pełna smutku i zarazem przewrotnego i gorzkiego poczucia humoru. Pojawia się ono zwłaszcza w trzech opowiadaniach: w Lunatykach opowiadającym o sądzeniu ludzi po pozorach, w Ramolach, gdzie dochodzi do konfrontacji między tym, jak postrzega siebie bohater a jak widzą go inni, i w Prawdziwej miłości mówiącym o pewnej zapalonej czytelniczce.
Tytuł Trakt morski podkreśla więź z morzem. Ocean jest czymś nieustannie obecnym, istotnym w życiu bohaterek. Zobaczyła rozlewający się Pacyfik. "Tu jesteś, stary, szary potworze. Ty nie odejdziesz, ale ja tak". To cytat z mojego ulubionego tekstu ze zbioru Dłoń, kubek, muszla poruszającego temat ważności każdego człowieka i jednocześnie braku jego znaczenia, kruchości i przemijalności wobec trwającej przyrody. W innych opowiadaniach: opieka nad umierającą matką powoduje odcięcie się od morza (Wewnątrz i na zewnątrz), ale kontakt z jego pięknem jest rozpaczliwą próbą zapełnienia pustki po śmierci najbliższej osoby (Dolmeny).
Trakt morski to warty przeczytania manifest kobiecości, opowiadający zarówno o kobiecej sile, która potrafi unieść ciężar życiowych doświadczeń, jak i też o słabości, bezradności i zagubieniu wobec losu.
Oblany test spółki autorskiej Michaela Hjortha i Hansa Rosenfeldta jest sprawnie napisanym i trzymającym w napięciu kryminałem. Oddział Krajowej Policji Kryminalnej wraz z współpracującym z nim psychologiem Sebastianem Bergmanem musi rozwiązać przypadek seryjnego mordercy, który zabija gwiazdy telewizyjnych reality show. Ofiary zostają odnalezione w zamkniętych latem szkołach z przypiętymi do pleców testami egzaminacyjnymi.
Dobry jest w książce pomysł na zabójcę, inteligentnego chociaż popełniającego błędy. Motywy jego działania pozwalają dobrze ukazać świat ludzi znanych z tego, że są znani, mechanizmu kreowania przez telewizję gwiazd oraz funkcjonowania mediów społecznościowych, w których większość użytkowników czuje się upoważniona do wyrażenia swojego zdania na każdy temat a rozkręcające się dyskusje internetowe często prowadzą do obwiniania ofiary. Minusów powieść posiada niestety znacznie więcej niż plusów. Bohaterowie są, z małymi wyjątkami, antypatyczni a ich prywatne problemy niewiarygodne ze względu na wiek. Naprawdę trudno uwierzyć, że doświadczona trzydziestoletnia policjantka z wydziału zabójstw zachowuje się jak nastolatka. Zakończenie, które w zamierzeniu autorów miało być intrygujące wypadło efekciarsko, jak wyciągnięte prosto z filmu klasy B.
Książka bierze udział w wyzwaniu Pod hasłem - Czar par.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.