Tak, jego twarz jest tak straszna,
że nie można się odwrócić.
Tylko ta cienka szyba miedzy nami i nim,
zapocona jego oddechem.
Za nim ciemna mazanina drzew
w ogrodzie, gdzie chodziliśmy
jeszcze godzinę temu, kiedy przeszła burza,
patrząc, jak woda kapie z sękatych gałęzi,
ostrożnie omijając opadłe owoce.
W każdej chwili może wsadzić pięść
wprost przez szybę. A po naszej stronie
możemy coś schwycić, na przykład
nóż do otwierania listów albo nawet
spróbować, bardzo powoli,
wysunąć rewolwer z szuflady biurka,
przy którym siedzimy, pisząc
list właśnie leżący przed nami.
Nic takiego się nie stanie.
I nie dlatego, że żal go albo że w jego twarzy
pełnej blizn, odgadujemy jakąś bezbronność,
co w naszej twarzy zwykle oznacza współczucie.
Nie dowiemy się nigdy, czego chciał,
co mógłby zrobić, bo sam, z własnej woli
odwrócił się. A ponieważ
nasze życie jest takie, że nie ma w nim
miejsca na różne potwory,
bierzemy się w garść i powracamy
do listu o burzy, która zgięła
jabłonie, tak nisko, że niemal do ziemi
i zepsuła owocobranie.
_____________
Tłumaczenie: Czesław Miłosz
Źródło: "Wypisy z ksiąg użytecznych", Czesław Miłosz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.