czwartek, 3 grudnia 2020

"Baśń o wężowym sercu, albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli", Radek Rak

 

Niektórzy żydowscy uczeni powiadają, że każdej nocy świat rozmontowywany jest na części i na nowo składany przez tajemniczego demiurga. A ponieważ, jak każdy, bywa on omylny, nowy świat podobny jest do poprzedniego, ale zawsze trochę inny, niektóre rzeczy się przesuwają w dziwny sposób. Zdarza się też, że ta lub owa część świata zapodziewa się gdzieś i znika. Dlatego nie ma w świecie żadnego ładu, porządku ni celowości, bo wszelki porządek, bo wszelki ład i celowość są tylko ułudą.
 
W Baśni o wężowym sercu Radek Rak montuje swój własny fantastyczny świat, na który składa się wiele elementów. Podstawowym budulcem jest historia - realistyczne przedstawienie życia dziewiętnastowiecznych chłopów i stosunków między wsią a dworem. Autor miesza to z realizmem magicznym w postaci czarów, niezwykłych zdarzeń, magicznych postaci, takich jak: obdarzona niezwykłą mocą dziewczyna, tajemniczy zły człowiek, czarownica i jej gadający kot, dwaj ni to czarodzieje ni to czorty. Dodaje baśń o wężowym królestwie ukrytym pod górami. Łączy to wszystko zaprawą w postaci zabawy w nawiązania i cytaty literackie zaczynając od Manna, poprzez Szymborską, Herberta, Leśmiana na Tolkienie kończąc, żeby wymienić najbardziej oczywiste przykłady. Całość stylizowana jest na gawędy ludowe opowiadane w wiejskiej karczmie. Każdy rozdział zaczyna narrator od słów powiadają, a potem przedstawia własną wersję wydarzeń, często różną od tej szeroko powiadanej. Dlatego też losy Jakuba Szeli, bohatera powieści, mało są podobne do swego historycznego pierwowzoru, albo inaczej: zostały rozmontowane na części, złożone z powrotem, ale rzeczy poprzesuwały się w dziwny sposób, a część się zapodziała i znikła. Autor lojalnie o tym ostrzega w tytule. To jest wtóre słowo: dopowiedzenie, alternatywna historia, baśń. Jest to też próba skonfrontowania w przewrotny sposób różnych pamięci historycznych o Jakubie Szeli: tej chłopskiej, w której jest on bohaterem niosącym wolność (niektóre rozdziały mogłyby spokojnie funkcjonować jako osobne podania ludowe o Szeli) i tej szlacheckiej, gdzie jest on złem wcielonym.

 Książka napisana jest pięknym, plastycznym językiem. Czytanie jej wciąga i bawi na różnych poziomach: urodą opisanego świata, dynamiczną akcją, satyrą (bywa ona bezlitosna szczególnie w przedstawieniu szlachty) i wreszcie odgadywaniem nawiązań literackich. Nie jest to zabawa bezcelowa. Autorowi udaje się opowiedzieć coś uniwersalnego o kondycji ludzkiej i wzajemnych ludzkich relacjach i jest to zazwyczaj trafne, i czasami bardzo przejmujące, na przykład: opis głodu, który zaczyna się tak:

 Powiadają, że śmierć z głodu jest śmiercią najstraszliwszą. I może mają rację, a może nie, bo każda śmierć jest najstraszniejsza, jeśli jest twoją śmiercią. A jednak w umieraniu z głodu jest rodzaj Bożej kpiny z człowieka.

 Człowiek prosi o chleb powszedni tym usilniej, im chleb ten staje się coraz bardziej niepowszedni, prosi słowami, których nauczył go sam Bóg; kiedy chleba jest pod dostatkiem, człowiek nie modli się, bo wydaje mu się, że tak będzie zawsze, do tego trudno prosić o coś, co się właśnie ma. A jednak czasem Bóg odmawia chleba; człowiek prosi, lecz nie dostaje, szuka a nie znajduje, kołacze jak w kamień, ale nikt mu nie otwiera, bo kamień nie ma drzwi; albowiem ze wszystkiego na świecie Bóg podobny jest do kamienia, który nie robi nic, tylko jest.

 Przede wszystkim jednak Baśń o wężowym sercu jest opowieścią o pańszczyźnie. Historią o tym, żeśmy wszystko zapomnieli i może nam trzeba przypominać, jak wyglądała pańszczyzna, i że prawie w ogóle nie różniła się od niewolnictwa (można sobie sprawdzić przykładowo losy wspomnianego także w powieści Antoniego Bryka, którego nie zwolniło z pańszczyzny nawet ukończenie medycyny). Szlachcic sprawował nad chłopem władzę prawie absolutną, której fundamentem była przemoc. Chłop był odczłowieczany, uważany za bydlę gnuśne i nieużyteczne, które rozumie tylko mowę kija i batoga. Niesprawiedliwość i ucisk rodziły bunt, często krwawy, taki jak rabacja galicyjska, o której opowiadają końcowe strony powieści:

 Tedy wolno panów bić. A do dworu każdy cham ma urazy, krzywdy i rany od pokoleń niewylizane. To idą rachunki wyrównywać. Za niesprawiedliwie liczoną pańszczyznę, za kupowanie i sprzedawanie ludzi, jakby byli bydłem albo kurami, za nieuznawanie dawnych przywilejów, za gwałcenie dziewek, za palenie chałup tym, co posłali dzieci do szkoły, za zakaz wędrowania poza własną wieś, za podatki od kminku, grzybów i jagód, które każdemu winne się należeć darmo jak woda, bo przecież nikt ich w lesie nie sadził.
 
 Baśń o wężowym sercu wywołała we mnie odrobinę mieszane uczucia. Autor opowiada z takim kunsztem, że dałam się nabrać. Poczułam się jak dziecko zasłuchane w baśń, owszem ze świadomością, że to baśń dla dorosłych, ale nadal baśń. Gdy tymczasem autor lojalnie ostrzegał, że nie ma w świecie żadnego ładu, porządku ni celowości, że nie należy w związku z tym liczyć na baśniowy triumf dobra nad złem. Historia, którą opowiada to anty-baśń, a w niej nawet pomysły rodem z klasyki fantastyki, że zło można pokonać przez poświęcenie (czy też wrzucanie pierścieni do wulkanów) są wprost wyśmiane. Na planie historycznym powieść też wydaje się pesymistyczna, zdaje się mówić, że zmiana społeczna nie jest możliwa, bo autor skupia się raczej na historii indywidualnej zemsty, a podejmowane przez bohaterów słuszne moralnie decyzje nie mają wpływu na stosunki społeczne. Zostaje zakończenie, w którym jest okruch nadziei, że przynajmniej zmiana świadomości jest możliwa.

7 komentarzy:

  1. Mam zamiar sięgnąć po tą książkę, bo bardzo mnie kusi...a kusi mnie tym bardziej, że osoby, które mają podobny gust czytelniczy do mojego bardzo chwalą tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję z komentarz :)
    Moim zdaniem, książka jest słusznie chwalona i warto się z nią zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna recenzja, zachęca do lektury, która czeka już na półce na swoją kolej. Liczę na podobne wrażenia czytelnicze.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na mój dopiero raczkujący blog: eklektycznasiedem.blogspot.com.

    Koralina

    OdpowiedzUsuń
  4. Skończyłem niedawno czytać tę książkę i przyznaję, że o ile jej wymowa jest dość dołująca, o tyle z technicznego punktu widzenia to b. dobra i ciekawa literatura. No i plusik za scenerię i tło historyczne, bowiem galicyjska wieś niezbyt często gości na literackich łamach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to duży plus :)
      Czytałeś może inne książki tego autora?

      Usuń
    2. Tak, czytałem jeszcze "Kocham Cię, Lilith" - wg mnie to b. przyzwoity debiut, utrzymany w klimatach oniryczno-sanatoryjnych z interesującym nawiązaniem do żydowskiej Lilith :)

      Usuń

Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.