Teraz przenosili się do miejsca, gdzie rozlewano kawę i gdzie można było zmienić towarzyszy i pogawędzić z kimś innym. Pani Oliver dobrze wiedziała jak niebezpieczny był to moment. W tej właśnie chwili mogły dopaść ją i zaatakować inne kobiety. Zasypać wyrazami uwielbienia, a pani Oliver zawsze czuła się rozpaczliwie bezradna, gdy oczekiwano od niej właściwych reakcji. Po prostu nie było czegoś takiego jak "właściwa reakcja". W rzeczywistości rozmowa przypominała posługiwanie się przewodnikiem dla podróżnych z listą właściwych zwrotów.
Pytanie: "Koniecznie muszę to pani powiedzieć. Uwielbiam pani książki. Są po prostu cudowne".
Odpowiedź zmieszanego autora: "To bardzo miło z pani strony. Bardzo się cieszę".
"Musi pani wiedzieć, że od miesięcy czekałam na to spotkanie. To po prostu wspaniałe."
"Och, to bardzo miło z pani strony. Naprawdę bardzo miło". I dalej w podobnym tonie. Zupełnie jakby żadna ze stron nie była w stanie mówić o czymkolwiek innym. Wszystko musiało dotyczyć twoich książek albo książek tej drugiej kobiety, jeśli tylko było wiadomo, co napisała. Ofiara wpadała w literacką pajęczynę i nie wiedziała, jak się wydostać. Niektórzy to potrafili, lecz pani Oliver była świadoma własnej nieudolności.
- Najpierw muszę zapytać panią, choć jestem pewna, że się nie mylę, czy ma pani chrzestną córkę? Chrzestną córkę nazwiskiem Celia Ravenscroft? (...) Jestem pewna, że pani o wszystkim wie albo domyśla się, jak do tego doszło. Czy to jej matka zabiła ojca czy ojciec zabił matkę?
Dziesięć lat wcześniej rodzice Celii zostali odnalezieni martwi w pobliżu swojego domu. Oboje mieli rany postrzałowe. Sąd orzekł podwójne samobójstwo z przyczyn nieznanych. Cień dawnych wydarzeń padł na ich córkę. Ariadna Oliver poczuła się odpowiedzialna za szczęście swojej chrześnicy mającej wyjść za mąż za syna pani Burton-Cox i poprosiła o rozwiązanie tej sprawy Herculesa Poirota.
Słonie mają dobrą pamięć została wydana w 1972 roku i jest ostatnią napisaną przez autorkę powieścią z Herculesem Poirot (Kurtyna powstała około trzydziestu lat wcześniej i z zgodnie z wolą Agathy Christie ukazała się w 1975, gdy pisarka była już pewna, że nie napisze więcej o swoim bohaterze). Trzeba otwarcie powiedzieć, że jest to książka słabsza niż inne w dorobku Christie. Podobna koncepcja śledztwa dotyczącego sprawy z odległej przeszłości mistrzowsko została zrealizowana w powieści Pięć małych świnek i tę książkę mogę szczerze polecić.
Słonie mają dobrą pamięć to też ostatni utwór z Ariadną Oliver. Na zakończenie więc jeszcze kilka zdań z tej książki o stosunku Agathy Christie do własnej twórczości wyrażone za pomocą jej powieściowego alter ego:
W zeszłym tygodniu dostała list od wielbiciela, zaczynający się od: "Czytając Pani książkę widzę, jak szlachetną musi być pani kobietą". Po przeczytaniu "Drugiej złotej rybki" wpadł w ekstazę, która zdaniem pani Oliver była zupełnie nie na miejscu. Nie żeby cechował ją nadmiar skromności. Uważała, że jej kryminały są całkiem dobre w swoim gatunku. Niektóre były gorsze, a inne dużo lepsze od pozostałych. Lecz nie widziała żadnych powodów, by ktokolwiek uważał ją za osobę szlachetną. Była pisarką, która szczęśliwie wyrobiła sobie styl, odpowiadający sporej liczbie czytelników. Ot, łut szczęścia, twierdziła pani Oliver.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.