Tekst powyżej to jedna z wielu charakterystyk tytułowego bohatera Życia i czasów Michaela K. Coetzeego. Akcja utworu toczy się w targanej wojną domową Republice Południowej Afryki. Michaela K. poznajemy, gdy wraz z chorą matką próbuje opuścić Kapsztad, by osiąść w jej rodzinnych stronach. Nie jest to łatwe, bo Michael wydaje się bezbronny wobec świata. Ma zajęczą wargę, jest prawie niemową, traktowany przez innych, jako głupek, bez pieniędzy, dokumentów, środków transportu, z uporem pcha sklecony wózek z matką. Po jej śmierci osiada na pozostałościach farmy próbując uprawiać ziemię. Zawracany z drogi, łapany, osadzany w areszcie, obozie pracy przymusowej, szpitalu uparcie ucieka i powraca na kawałek ziemi, który uznał za swój. Na pytanie, dlaczego tak się upiera przy tym zajęciu pada odpowiedź:
ponieważ dostatecznie wielu ludzi poszło na wojnę mówiąc, że na ogródki przyjdzie czas wtedy, kiedy wojna się skończy; a tymczasem ktoś musi pozostać w tyle i nie dać umrzeć ogródkom, a przynajmniej samej idei ogródka. Bo kiedy raz się zerwie tę nić, ziemia stwardnieje i zapomni o swoich dzieciach. Oto dlaczego.
Spokojne uprawianie roślin jest jednak niemożliwe w kraju, który z powodu wojny stał się obozem pogrodzonym drutami. Aby przeżyć w takich czasach człowiek musi być gotów żyć jak zwierzę.(...) Musi żyć tak, by jego życie nie zostawiało śladów. W obronie przed wojną i zniewoleniem, jakie ona niesie, wyborem Michaela K. jest ekstremalny powrót do natury. Trudno określić, czy to jest to jednoosobowa próba, oczywiście niemożliwa, powrotu do czasu sprzed historii, do pradawnego raju, czy zachodzi proces stawania się kimś pierwotnym, czy też wręcz kafkowska zamiana w zwierzę. A może poprzez zbliżenie się do ziemi chodzi o stanie się niedostrzegalnym, kimś dobrze ukrytym, kimś, kogo nie można odnaleźć, kimś, kto nie pozostawia śladów:
Uważał się nie za coś ciężkiego, co pozostawia za sobą ślady, lecz najwyżej za pyłek na powierzchni ziemi nazbyt głęboko uśpionej, by zauważyć draśnięcie mrówczej nogi, zgrzyt szczęk motyla, wirowanie kurzu.
Wolność, którą wybiera główny bohater, ociera się prawie o wyzbycie się tego, co ludzkie. Michael odmawia wszystkiego, nie potrzebuje kontaktu z ludźmi, słów, jego ciało odrzuca jedzenie. Jego sprzeciw wobec wojny jest radykalny i jednocześnie szczególny. Bo bunt nie oznacza świadomego nieposłuszeństwa, ale fizyczną wręcz niezdolność do podporządkowania się.
Z upływem czasu zacząłem pomału dostrzegać oryginalność twojego oporu. Ani nie byłeś bohaterem, ani go nie udawałeś, nawet bohatera głodówki. W gruncie rzeczy wcale się nie opierałeś. Kiedy kazaliśmy ci skoczyć, skoczyłeś. Gdy kazaliśmy ci skoczyć drugi raz, skoczyłeś znowu. Ale kiedy kazaliśmy ci skoczyć po raz trzeci, nie posłuchałeś, tylko padłeś jak długi; wówczas zobaczyliśmy wszyscy, zobaczyli nawet ci najbardziej zatwardziali z nas, że zawiodłeś, bo wyczerpałeś wszystkie zasoby posłuszeństwa.
To słowa drugiego bohatera powieści - lekarza ze szpitala w obozie zamkniętym, którego Michael fascynuje. Po ucieczce swojego pacjenta pozostaje mu zrozumienie kim był i poczucie, że tak dłużej już nie może żyć, ale że jednocześnie ucieczka jest niemożliwa. Próbę dogonienia uciekającego Michaela można przeżyć tylko w wyobraźni. I nawet wtedy jest to wysiłek daremny, bo tylko Michael zna drogę do świętego i kuszącego ogrodu, który rozkwita w sercu pustyni i rodzi strawę życia. My wszyscy wypadliśmy poza krawędź do kotła historii (...).
Wpis powstał w ramach wyzwania: Pod hasłem (edycja lipcowa: Po trzykroć)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.