"Guguły" Wioletty Grzegorzewskiej stanowią zbiór obrazów z dorastania w latach osiemdziesiątych we wsi Hektary w Jurze Krakowsko- Częstochowskiej. Są próbą przywołania dziecięcego sposobu widzenia rzeczywistości. Jest to proza pozbawiona sentymentalizmu i oddająca atmosferę schyłku PRL-u.
Króciutkie opowiadania spięte są motywem powrotu do domu. Zaczynają się od historii przybycia matki ze szpitala po porodzie (zasłyszanej), i oczekiwania na zwolnienie ojca z wiezienia. Kończą obrazem, gdy główna bohaterka nastoletnia Wioletta wraca do domu po kilkugodzinnej ucieczce w świat. Przewijająca się przez opowieść matka, podobnie jak dziadkowie stanowią fundament życia dziecka, są częścią zastanego świata. Troszkę inaczej ma się sprawa z ojcem. Ojciec jest postacią niezwykłą przez swoje pochodzenie, hobby, nieobecność spowodowaną wiezieniem za dezercję z wojska - obcym panem z wąsikiem, przypominający bohaterce tajemniczą postać Don Pedra z dobranocki. Dziecięcy, pełen wyobraźni i fantazji sposób widzenia świata podsycany jest też religią. Ta religijność jest dobrze opisana, podobnie jak świat lat osiemdziesiątych, intensywnie przywołany w drobiazgach: barometrze w kształcie góralskiej chatki, paprykarzu jedzonym na kolację, dziesiątym stopniu zasilania, komiksie o Tomku, Romku i A'tomku, zapachu butaprenu i akcji zbierania złomu.
Bezpośredniość i prostota widzenia rzeczywistości przez dziecko zderzają się ze światem dorosłych tam, gdzie w grę wchodzi ideologia. Widziany przez bohaterkę i utrwalony obrazek zostaje uznany przez szkołę za twórcze i słuszne przedstawienie zagrożeń istniejących w socjalizmie i nagrodzony. Przypadkowe zaś rozmazanie atramentu, sprowadza smutnego pana przeprowadzającego śledztwo pod tytułem, kto namówił dziecko do działań godzących w ustrój. Trzeba posiadać spryt dziadka Wioletty by umieć się wymknąć oficjalnym naciskom.
"Guguły" pokazują dziecięcą wrażliwość, dlatego te wspomnienia są pełne emocji, bo w pamięci najżywiej odciska się to co wywołuje uczucia, przeważnie bolesne.Tytułowe guguły to gwarowe określenie niedojrzałych owoców. Dzieciństwo ma ich cierpki smak i zostaje on w człowieku na całe życie. Jak mówi jedna z postaci: "- Dziwnie jest urządzony ten świat (...). Nawet nie zdążyłem się obejrzeć, już nazywają mnie starym, a przecież w środku jestem jak te guguły".
Myślę, że te dwadzieścia kilka subtelnych miniatur pozwala czytelnikowi poczuć smak dzieciństwa w latach osiemdziesiątych.
_____
Wpis powstał w ramach wyzwania: Pod hasłem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.