wtorek, 24 czerwca 2025

"Dni w historii ciszy" Merethe Lindstrøm


Dni w historii ciszy
to kameralna powieść o pamięci i poczuciu winy. Przedstawia historię starszego, norweskiego małżeństwa Evy i Simona. Narratorką jest Eva, opiekująca się z oddaniem mężem cierpiącym na demencję, która może będzie musiała zmierzyć się z decyzją oddania go do domu opieki. Jej opowieść jest wspominaniem wspólnego życia i konfrontacją z niełatwą przeszłością. Wydarzenia związane z wojną, podjęte dawno temu decyzje, wszystko, co przez lata leżało osłonięte milczeniem, teraz do niej powraca. Zarówno Eva jak i Simon mają bowiem, każde własną, bolesną przeszłość nigdy w pełni niezaakceptowaną przez to drugie. Przeszłość, o której nic nie wiedzą ich trzy dorosłe córki. 

Narracja w powieści jest bardzo niespieszna. Myśli Evy przeskakują z tematu na temat, daleka przeszłość miesza się z tym co niedawne. W warstwie teraźniejszej nie dzieje się nic nadzwyczajnego, ot codzienność. Punktem centralnym, wokół którego rozgrywa się akcja, jest nagłe zwolnienie przez Evę i Simona pomocy domowej z Łotwy, co powoduje konflikt rodzinny.Ta niespieszność wymaga przy czytaniu odrobiny cierpliwości, ale w zamian otrzymuje się poruszającą emocjonalnie historię stawiającą wiele pytań. Przykładowo: Czy dzieci mają prawo wiedzieć o przeszłości rodziców? Kiedy im powiedzieć? Kiedy są jeszcze małe i zadają pytania, które zbywa się, aby je chronić? Gdy są już dorosłe?  Niełatwo, nawet wobec konfliktu mającego ukrywaną tajemnicę w tle, przerwać wieloletnie milczenie. 

Pytań, które stawia ta niewielka książka jest zresztą o wiele więcej. Wśród licznych tematów, które porusza najważniejsze wydają się trzy: wpływ traumatycznych przeżyć na dalsze życie, poczucie winy wywołane przez te przeżycia lub podjęte decyzje, wreszcie samotność. Powieść świetnie pokazuje dojmujące poczucie osamotnienie wynikające z tego, że nie tylko bliska osoba pogrąża się w ciszy, ale także znika wspólnie zbudowany świat. Nawet więcej, jak stwierdza w pewnym momencie Eva: Nie chodzi tylko o uczucie, że jego już nie ma. Bo człowiek zaczyna mysleć, że sam gdzieś przepadł. Tylko Simon bowiem znał jej przeszłość. Powoli, w bardzo przemyślany sposób odsłaniają się w powieści tajemnice i powody różnych zachowań. Jedna z pierwszych, zaskakująca scena włamania do domu dopiero w świetle poczucia winy nabiera sensu. Uczucie to nie musi być nawet obiektywnie uzasadnione, może wynikać z tragicznych wydarzeń niezależnych od jednostki (przejmujący wątek opowiadający o tym, dlaczego Simon nie chciał mieć psa). Jest jeszcze jedna kwestia ściśle związana z poczuciem winy, która przebija się przez wspomnienia Evy to pytania o władzę, jaką się  ma w stosunku do osób, które są od nas w jakimś stopniu zależne. I jak łatwo tej władzy nadużyć w relacjach z bliskimi.

Bardzo refleksyjna, głęboka powieść o próbie podsumowania i rozliczenia własnego życia.

niedziela, 8 czerwca 2025

8 czerwca - rocznica urodzin Krystyny Miłobędzka


ubywa mi lęku
przydarzją się cząstki światła

jeszcze krzykniesz jeszcze obiad jeszcze cię
jeszcze obejrzymy do końca ten film

***

pisz pisz aż w pisaniu znikniesz

patrz patrz aż znikniesz w patrzeniu 

***

wiersz pod wieczór

już nie widać znaków
jeszcze papier świeci

***

jest rosnące drzewem

jest  płynące

jest biegnące jest latające

jest od początku 

jest nie tak 

jest nie to, jest do końca

jest nie ma, jest jest

jest - jestem

świat z Tobą 
_____________
Wiersze z tomu jest/ jestem; Wydawnictwo Wolno 2020

niedziela, 27 kwietnia 2025

"To jest Ales" Jon Fosse


Utwory Jona Fossego są krótkie, napisane w bardzo charakterystyczny dla niego eksperymentalny sposób przypominający strumień świadomości. Taką książką jest też To jest Ales. Jej trzon stanowią wspomnienia Signe o Asle, z którym była związana i o pewnym dniu sprzed dwudziestu lat, który zmienił w jej życiu wszystko. Tego dnia, późną jesienią, Asle wypłynął na morze łodzią i już nie wrócił. 

To jest Ales zaczyna się tak: Widzę Signe, jak leży na ławie w izbie i patrzy na wszystko to, co zwyczajne, na stary stół, piec, skrzynię z drewnem... Proza Fossego zbudowana jest z tego, co zwyczajne, codzienne, z prostych twierdzeń. Jest dom nad fiordem, łodzie, ogień/ogniska, morze i ciemność. Jej niezwykłość polega na tym, że te proste stwierdzenia się powtarzają, zapętlają, co nadaje tekstowi rytm, oddech, sprawia, że jest tak hipnotyzujący. Zapętla się też czas. Różne warstwy przeszłości nakładają się na siebie i przeknikają się wzajemnie. Dom jest stary, żyło tu kilka pokoleń ludzi, którzy przeminęli, których głosy wchłonęły jego ściany i została po nich cisza. A jednak ich istnienie zostaje przywołane z powrotem, jakby nadal byli obecni w tym domu. Zostają uchwyceni w codziennych gestach albo w najbardziej dramatycznych chwilach swojego życia. Ich głosy wplątują w gorączkowe, niespokojne wspomnienia Signe. 

Trudno określić, czym ten krótki utwór Fossego jest. Minimalistyczną sagą rodzinną skupioną wokół starego domu? Prostą, surową, mroczną wręcz pieśnią (żałobną?) pisaną jednym ciągiem i zamkniętą klamrą, w której na początku i na końcu ktoś, nie wiadomo kto, dostrzega istnienie Signe? Przypuszczalnie można pokusić się o odczytanie symboli zawartych w tekście, ale wydają się one mało ważne, raczej służą jako tło do budowy przestrzeni, w której rozbrzmiewa główna melodia narracji, zapętlona, czasami urywana, tworząca obrazy, które zostają pod powiekami. Osoba stojąca w oknie i wyglądająca w ciemność, chłopiec niosący z babcią zakupy, matka przytulająca dziecko, ogień palony na brzegu fiordu. Jakby na naszych oczach z tych powtórzonych fraz, przywołanych obrazów dokonywał się alchemiczny proces wytwarzający esencję ludzkiego życia. To jest Ales jest dotknięciem tego, co najważniejsze: stawania się i odchodzenia, miłości i tęsknoty, straty i żałoby, życia i umierania.