poniedziałek, 5 sierpnia 2024

"Wojna biedaków" Éric Vuillard

 
"To nie chłopi się buntują, lecz Bóg!" - zawołał podobno na początku Luter w przypływie podziwu i przerażenia. Nie był to jednak Bóg. Buntowali się chłopi; chyba że Bogiem nazwiemy głód, choroby, poniżenie, nędzę. Nie Bóg się buntuje, lecz pańszczyzna, czynsze, dziesięciny, martwa ręka, tenuta, pogłówne, łanowe, zbieranie kłosów, prawo pierwszej nocy, obcinane nosy, wyłupiane oczy, ciała przypalane ogniem, łamane kołem, szarpane cęgami. Spory o zaświaty dotyczą w istocie rzeczy tego świata. Stąd bierze się siła, z jaką oddziałują na nas nadal te wojownicze teologie. Jedynie dlatego rozumiemy ich język. Ich zapalczywość to żywiołowy krzyk nędzy.  
 
Wojna biedaków Vuillarda jest literackim esejem skupiającym się głównie na antyfeudalnym masowym proteście z początku szesnastego wieku w Niemczech. Wydarzenia te są określane wojną chłopską, choć bardziej adekwatną, funkcjonującą w piśmiennictwie niemieckim jest nazwa rewolucja zwykłych ludzi. Najważniejszą postacią w książce jest jeden z przywódców tego buntu, zwolennik Lutra, wędrowny kaznodzieja Thomas Münzer. Przyczyny rewolucji były jak zawsze złożone: lata nieurodzaju, wyzysk ekonomiczny, przemiany społeczne, odbieranie praw, ale też to, co Vuillard czyni jednym z głównych tematów swojego krótkiego szkicu - idea równości wszystkich ludzi wywodząca się wprost z chrześcijaństwa. Stąd też obecność w eseju jeszcze dwóch wcześniejszych historycznie postaci, które także głosząc konieczność reformy religijnej, przyczyniły się do podobnych wystąpień ludowych. Byli to John Wycliffe i Jan Hus. W szerzeniu się nowych idei przełomem był oczywiście wynalazek druku i tłumaczenia Biblii na języki narodowe, przede wszystkim niemiecki. Słowo boże stało się nareszcie zrozumiałe, a ci którzy nie umieli czytać usłyszeli je w kościele we własnym języku. Spowodowało to budzenie się świadomości - zaczęły rodzić się pytania, przykładowo takie: jak biblijne wersy: Nie możecie służyć Bogu i mamonie mają się do opływających w bogactwo kapłanów i książąt. Dlaczego bóg ubogich w tak niepojęty sposób stoi zawsze po stronie bogaczy, bogaczami?
 
Opowiadając o przyczynach i przebiegu wojny chłopskiej Vuillard kreśli szczegółowy portret Thomasa Münzera. Nie jest on w żaden sposób wyidealizowany. Nacisk w książce położony jest na zrozumienie, jak radykalizm religijny staje się fundamentem dla radykalizmu społecznego z powodu wszechobecnego wyzysku i nędzy. Münzer to człowiek zdesperowany, który przeobraża się w przepełnionego nienawiścią fanatyka głoszącego wprost: Trzeba zabić bezbożnych władców. Nie dopuszcza on możliwości, aby cokolwiek zmieniło się polubownie. Albowiem możni nigdy niczego nie oddadzą, ani chleba, ani wolności. Jeśli się przyjrzeć historii, to ostatnie zdanie jest prawdziwe - zdobycie każdego prawa, każdej wolności zawsze wiązało się z walką i rozlewem krwi. Jednocześnie Vuillard chce, żebyśmy zrozumieli, że jest coś o wiele bardziej istotnego od oceny poglądów i charakteru bohatera jego eseju - Tak, Münzer jest napastliwy, tak Münzer bredzi. Wzywa do ustanowienia Królestwa Bożego tu i teraz, widać, że brak mu cierpliwości. Tacy są właśnie ludzie ogarnięci rozpaczą, pewnego dnia pojawiają się na czele narodów jak widma, co wychodzą ze ścian.
 
Esej Vuillarda jest tekstem charakteryzującym się zwięzłością, gęstością znaczeń i odniesień historycznych i literackich, jednym słowem wyrafinowaną formą. Świetnie sprawdzała się ona w przypadku jego pierwszej wydanej po polsku książki zatytułowanej Porządek dnia opisującej wydarzenia roku 1938. Choć Wojna biedaków jest podobnie napisana, wydaje się gorszą książką. Jej język jest bardziej ekspresyjny, wręcz poetycki. Dobrze to oddaje religijną atmosferę tamtych czasów, ducha reformacji, gorączkę buntu. Jednocześnie, to co znakomicie działało w Porządku dnia: inne oświetlenie powszechnie znanych faktów, skupienie się na znaczących drobiazgach, zobaczenie, co kryje się za utrwalonymi przez historię obrazami, tu działa słabiej z powodu odległej epoki, braku znajomości dziejów Niemiec i niezrozumienia odautorskich odniesień. Obok bowiem, na przykład, doskonałego rozdziału zatytułowanego Słowa, jest cała strona (a w tak krótkim eseju to bardzo dużo miejsca) poświęcona chińskiemu malarzowi z XVI wieku Shen Zhou. Po co ta opowieść tam jest? Dlaczego wybór padł właśnie na tego twórcę? Oczywiście można się domyśleć z kończącej ten fragment wzmianki o mitycznej Filomeli zamienionej w słowika, że faktem, na który chce zwrócić uwagę autor jest to, że próżno szukać w sztuce obrazów ówczesnej rewolucji. One nie istnieją. Trzeba wysilić wyobraźnię, aby usłyszeć głos skrzywdzonych i przegranych (Jak to ujmuje pisarz: rojenia wyobraźni są jedną z dróg prawdy). Jednak ten wycyzelowany styl może zacząć wzbudzać podejrzenia przerostu formy nad treścią. Jest jeszcze bardzo subiektywna odczucie - poetyckie, pełne pasji zdania paradoksalnie powodują czasami dystans do opisywanych faktów.
 
Książka Vuillarda opowiada o tym, że wojny biedaków na przestrzeni dziejów mają zawsze ten sam kres - rzeź i represje, więc i rewolucja zwykłych ludzi i skończyła się klęską, a potem prześladowaniami i egzekucjami. Jednak ładną cechą esejów tego pisarza jest to, że zawsze ich zakończenia dają wątłą, taką wbrew wszystkiemu, nadzieję. 

2 komentarze:

  1. Temat wydaje mi się bardzo zajmujący. Z pewnością będę pamiętała o tej książce, snując czytelnicze plany na przyszłość. Serdecznie dziękuję za podpowiedź. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo :)
      Bardziej polecam "Porządek dnia" tego autora.

      Usuń

Dziękuję za komentarze. Uprzejmie proszę o kilka słów opisu, jeśli ktoś zamieszcza link.